Joost Klein "Unity": Technopapa [RECENZJA]
Ubiegłoroczna Eurowizja nie obyła się bez kontrowersji. Największą z nich była bez wątpienia dyskwalifikacja jednego z faworytów - Joosta Kleina, który z utworem "Europapa" miał reprezentować Holandię w finale. Pierwszy raz od tamtych wydarzeń sam artysta odniósł się do sytuacji w tak bezpośredni sposób, nie gryząc się w język. Oto "Unity".

Już sam tytuł mocno sugeruje, z czym będziemy mieli do czynienia, bowiem Eurowizji 2024 przyświecało hasło "United by Music", które szybko zaczęto wykorzystywać przeciwko organizatorom. Szczególnie kiedy mówimy o dyskwalifikacji Joosta. Zaczynając jednak od tej niemuzycznej strony krążka, bardzo dużo przemycanych jest szpilek właśnie w stronę organizatorów. Chociażby otwierające "Why not???", które odnosi się do słów Joosta z pamiętnej konferencji prasowej. Przede wszystkim warto jednak przytoczyć kawałek "United by Music", który wywołał sporo zamieszania.
Do współpracy nad nim zaprosił Tommiego Casha, który w tym roku będzie reprezentował Estonię z utworem "Espresso Macchiato". Joost nie przebiera w słowach i już w pierwszych wersach swojej zwrotki zaczyna od "F*ck EBU" (EBU - Europejska Unia Nadawców, która odpowiada za organizację Eurowizji). W refrenie padają również oskarżenia o hipokryzję - "I want to fly to Kyiv and go to Moscow" czy "I wanna vote Kamala and also vote Trump". Choć cały utwór kończy się luźno rzuconym "This song is so funny, it's not that deep", wszyscy bez wątpienia wiedzą, co autorzy mieli na myśli.
O ile frustracja Joosta jest jak najbardziej zrozumiała, ciekaw jestem, czy gościnny udział Tommiego, nie przeszkodzi mu w osiągnięciu dobrego wyniku w tegorocznej Eurowizji. Tak mocna krytyka organizatorów, choć wielu może się podobać, może nie stawiać go w dobrym świetle, mimo że prezentowany jest jako jeden z faworytów. Ale już w maju zobaczymy, jak publiczność odbierze cały performance Tommiego.
Zostawiając tematy polityczne, krążek oferuje mnóstwo imprezowej muzyki elektronicznej. Nie zabrakło na nim również eurowizyjnego utworu "Europapa", któremu towarzyszy genialny, pełen ironii skit "Epiphany of Love: The Origin". Są też liczne momenty rave'owe jak "Gabberland", "Filthy Dog" czy "We'll Meet Again", które zdefiniowały tak naprawdę kształt tego krążka. Może to kontrastować z dobrze znanym "Europapa", ale to właśnie w tych klimatach słychać, że Joost czuje się najlepiej. Jest jednak jeden rodzynek, który wyróżnia się stylem, napisany w pełni po niderlandzku - "Discozwemmen". Na bardzo przyjemnym gitarowym podkładzie, pozwala odetchnąć od tego natłoku elektronicznych brzmień.
Na "Unity" znalazł się również "Frisengjung" - wydany w 2023 roku hit, który na rok przed Eurowizją zapoczątkował rosnącą popularność Joosta w Europie.
Pomimo tego, że tematy polityczne są nieoderwalnie od "Unity", ma naprawdę dobre momenty. Swoją stylistyką przypomina mi do złudzenia "People's Champion" od innej eurowizyjnej gwiazdy - Käärijä. Obydwa te albumy potrafią bardzo zmęczyć, ale mają kilka utworów, do których aż chce się wracać. Pomimo że wywodzą się ze środowisk hip-hopowych, elektronika jest dla nich wyjątkowo chwytliwym kąskiem, który najlepiej się sprzedaje.
Joost Klein "Unity"
7/10