Reklama

BATNA "Niechciani": Jacy niechciani, co wy gadacie? [RECENZJA]

"Nie zakładajcie zespołów. Nie żartuję. Nie róbcie tego. Na świecie jest za dużo zespołów i płyt. Nie ma miejsca na więcej" - mówił niedawno Nergal. I mam tu trochę bunt, bo po pierwsze to niech sobie każdy robi, co chce. A po drugie - słuchając takich płyt jak "Niechciani", jedyne co można powiedzieć, to: "Gówno prawda, panie Adamie".

"Nie zakładajcie zespołów. Nie żartuję. Nie róbcie tego. Na świecie jest za dużo zespołów i płyt. Nie ma miejsca na więcej" - mówił niedawno Nergal. I mam tu trochę bunt, bo po pierwsze to niech sobie każdy robi, co chce. A po drugie - słuchając takich płyt jak "Niechciani", jedyne co można powiedzieć, to: "Gówno prawda, panie Adamie".
Okładka albumu "Niechciani" /materiały prasowe

Płytę otwiera tytułowy kawałek, przy którym tak w 12 sekundzie, kiedy wchodzą bębny i gitary, myśli się, że pięknie by to bujało głową na koncercie. Byłam, słyszałam, potwierdzam - dokładnie tak jest.

I co najlepsze, ta sama myśl towarzyszy przez całą płytę. Bo nawet jeśli zespół w zwrotkach trochę zwalnia, jak w "Efekcie domina" (to chyba mój ulubiony numer, choć trudno było wybrać), "Świętych Pismach" czy "Prometeuszu", to wiadomo, że zaraz wejdzie taki refren, po którym pomyślę o zapuszczeniu włosów z powrotem.

Reklama

BATNA stoi jedną nogą w rocku, a z drugiej strony słychać wychowanie na metalu zza Oceanu. Zazwyczaj takie stanie w rozkroku nie wróży nic dobrego, ale myślę, że "Niechciani" mogą sprawdzić, że rockowcy i metalowcy zbiją piątki i wspólnie pokrzyczą, kiedy trzeba.

Więc muzycznie jest dobrze. Równie dobrze jest w warstwie tekstowej. Naprawdę pogłaskało mi to polonistyczną duszę, obolałą przez niektóre polskie płyty, po których moje TOP10 najgorszych tekstów musiało się rozrosnąć do TOP200.

"Podnoszę buntu miecz, krzyczę bogom w twarz / nie ukarze mnie już więcej żaden z was / wstaję z kolan mych ukraść ogień wam / teraz nadszedł czas, możecie się mnie bać" - z "Prometeusza" obija się o metalowy bunt, ale daje solidnego kopa energii. Takiego, że stoisz na dachu świata z pratchettowskim "a potem zacznę żonglować śnieżkami w piekle" na ustach. Albo "Efekt domina" czy "Bliźniak", z których trudno wybrać najlepszy cytat, a nie mogę tutaj wkleić całego tekstu.

Na albumie mamy też jednego gościa. Jednego, ale za to porządnego. Głos Lipy, znanego głównie z Illusion, idealnie wpasował się w klimat "Złych słów". I tutaj kolejne "dziękuję" w stronę zespołu za to, że te piosenki są o czymś. I że będę mieć co nucić, jak ktoś tam znowu napisze, że bełkoczę. "Złe słowa mają siłę / deptały mnie nie raz / zrodziły we mnie siłę / żeby się nie bać was". I zgrabne, i ważne.

Przed tym zespołem chłopaki próbowali sił w innych grupach, a wokalistę niektórzy mogą znać nawet z machania włosami w "Bitwie na głosy", ale wydaje się, że BATNA jest w końcu tym składem, który da im wejście na wielkie sceny. Tak że... chciani, chłopaki, chciani, więcej wiary.

BATNA "Niechciani"

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Batna | recenzja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy