Reklama

2TM2,3 "SVRSVM CORDA": Uwielbienie przesterami [RECENZJA]

"W górę serca" bądź też "Nie traćcie ducha" wołają do mnie muzycy 2TM2,3, potocznie zwanego Tymoteuszem. A mnie cieszy, że to jeden z tych zespołów, który w swojej religijnej misyjności, oddaje też hołd muzycznym korzeniom i inspiracjom.

"W górę serca" bądź też "Nie traćcie ducha" wołają do mnie muzycy 2TM2,3, potocznie zwanego Tymoteuszem. A mnie cieszy, że to jeden z tych zespołów, który w swojej religijnej misyjności, oddaje też hołd muzycznym korzeniom i inspiracjom.
Grupę 2tm2,3 tworzy m.in. Litza /Karol Makurat /Reporter

Muszę to przyznać i pewnie muzycy 2Tm2,3 mogą mnie nawet udusić za takie stwierdzenie, ale gdy w określeniu muzyki słyszę słowo "chrześcijański", mam od razu w głowie masę negatywnych skojarzeń. Czym są wywołane? Przede wszystkim wspomnieniem zespołów wypełnionych amatorami, którzy na swojej drodze do wiary chwycili za instrumenty czy mikrofony, niekoniecznie wiedząc, jak mają to robić. Wiara wybaczała wątpliwą jakość, a media z lubością nakręcały popularność, dając przestrzeń do wypowiedzi osobom, których deklarowane wartości chrześcijańskie mogły być w zasadzie jedyną definicją.

Reklama

Pierwsza dekada XXI wieku była tym przepełniona i nie nastawiała pozytywnie do rocka chrześcijańskiego, rapu chrześcijańskiego czy metalu chrześcijańskiego. Tymoteusz był tu chlubnym wyjątkiem, ale sytuacja była też inna. Mówimy tu w końcu o supergrupie złożonej z naprawdę uznanych muzyków, którzy cieszyli się powszechnym uznaniem zanim zaczęli mówić o swojej wierze. I do teraz jest chlubnym wyjątkiem, bo niezależnie od kontekstów, w jakie chcecie wpisać tę grupę, "SVRSVM CORDA" to ostatecznie kawał solidnego gitarowego wp... znaczy: łojenia.  

Naprawdę nie spodziewałem się, że muzycy będą grać aż tak ciężko. A już rozpoczynające płytę "Zwiąż mnie" to nisko osadzone, przesterowane gitary bijące po nerkach i charczące wokale Litzy. Tendencję tę kontynuuje "Amen Odwagi", zdominowany przez Budzego, który nie cacka się tu już od początku. Na całej płycie słyszymy pełno blastów, których ciężar przygniata do podłogi tak, że - przyjmując chrześcijańską wizję świata - niemal dobija się swoją siłą do piekła. Masa tu utworów na wskroś thrashowych, a "Woda i krew" czy "Miłość Chrystusa" mogłyby spokojnie uchodzić pod kątem muzycznym za utwory Slayera albo Sepultury z czasów "Arise". Spodziewaliście się tego po tych wszystkich akustycznych eksperymentach Tymoteusza, którymi zdominowali swoją twórczość w ostatnich latach?

Ale żeby nie było różowo, przyznaję, że zdarzają się tu zgrzyty - kiedy w "Mikha'Elu" wszystko balansuje już na granicy przesteru tak, że słuchacz zastanawia się, ile w tym celowości, a ile przypadkowego wejścia kota na konsoletę, niespodziewanie na refren wchodzą czyste wokale. A niestety, w tym otoczeniu wciśnięcie śpiewu brzmiącego jakby został wyciągnięty wprost zza ambony wypada nad wyraz groteskowo. Przyznam też, że nieznacznie odstają momenty płyty, w którym za kompozycje odpowiada Darek Malejonek - na pewno wprowadzają oddech, są tymi niezbędnymi momentami wytchnienia, bo Maleo nie eksploatuje niskich tonów i prędkości tak ochoczo jak Litza i Budzy. Ale z wyjątkiem solidnej "Niewiasty" brakuje im wyrazistości pozostałych dwóch głównych kompozytorów Tymoteusza.   

Co nie zmienia faktu, że to prawdopodobnie najcięższa płyta z metalem chrześcijańskim, jaką kiedykolwiek w życiu usłyszałem. I najcięższy, najbardziej thrashowy krążek 2Tm2,3 w całej ich twórczości. Chociaż nie jestem osobą wierzącą, nie ukrywam, że czerpałem z tej płyty masę frajdy czysto muzycznej. Powód jest prosty - zwyczajnie za projektem 2Tm2,3 stoją utalentowani ludzie, którzy pamiętają na czym się wychowali, wiedzą, jak przełożyć swoje inspiracje na własną muzykę i doskonale wiedzą, co chcą osiągnąć.

2Tm2,3 "SVRSVM CORDA", Stage Diving Club

8/10

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: recenzja | Tymoteusz (2Tm2 3)
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy