Polsat SuperHit Festiwal 2022
Reklama

Muniek Staszczyk napisał piosenkę dla swojego ojca. "Bardzo go kochałem"

Najnowszy album T.Love "Hau! Hau!", który ukaże się 22 kwietnia, Muniek Staszczyk dedykował swojemu ojcu Tomaszowi, który zmarł w styczniu. Artysta z myślą o nim napisał piosenkę pt. "Tomek". Mężczyzna nie zdążył przed śmiercią posłuchać tego utworu.

Najnowszy album T.Love "Hau! Hau!", który ukaże się 22 kwietnia, Muniek Staszczyk dedykował swojemu ojcu Tomaszowi, który zmarł w styczniu. Artysta z myślą o nim napisał piosenkę pt. "Tomek". Mężczyzna nie zdążył przed śmiercią posłuchać tego utworu.
Muniek Staszczyk stoi na czele T.Love /AKPA

"W styczniu tego roku odszedł mój tata, Tomasz. Miał 86 lat. Był ogólnie schorowany, miał postępującą demencję, ale dobił go covid. Płyta jest poświęcona jego pamięci - co przeczytać można w notce umieszczonej na albumie. Bardzo blisko byłem z tatą. Bardzo go kochałem. Towarzyszyłem mu przez ostatni rok" - mówi w rozmowie z PAP Life Muniek Staszczyk.

"Piosenka 'Tomek' nie jest jeden do jednego o moim tacie. Jedyny wers, który naprawdę jest prawdziwy to ten, że mój tato rzeczywiście urodził się w prima aprilis. I tak zaczyna się ta piosenka. Może dlatego, że urodził się 1 kwietnia, był bardzo pogodny i wszyscy go lubili" - opowiada lider T.Love.

Reklama

Tomasz Staszczyk odszedł spokojnie. "Zawsze mi mówił: 'Zygmusiu, byleby tylko nie cierpieć'. Przebywał w prowadzonym na dobrym poziomie domu opieki pod Warszawą. Rano ćwiczył z panem rehabilitantem, bo był osłabiony po covidzie, później zjadł obiad - a lubił jeść - następnie wypił ukochaną herbatkę i zasnął. Tak zrelacjonowała mi pani opiekunka" - mówi rockman.

Jego ojciec nie miał okazji przesłuchać piosenki, którą mu napisał. Nie zdążył. Bardzo niewiele zabrakło, by mu ją puścił. Szkoda tym bardziej że to on właśnie zwrócił uwagę artysty na pisanie. I choć Muniek opowiada, że wychował się w PRL-owskiej robotniczej rodzinie, bo mama była kierowniczką w sklepie spożywczym, a tata był tokarzem w hucie, to nie była ona przeciętna. 

"Mama dbała o dom (na Rakowie, robotniczej dzielnicy Częstochowy - przyp. red.). A tata nauczył mnie wielkiej miłości do słowa pisanego. Zwłaszcza do książek przygodowych Jacka Londona, Arkadego Fiedlera czy Karola Maya oraz pozycji o II wojnie światowej, jak 'Dywizjon 303'. Zabierał mnie też na wycieczki krajoznawcze po Polsce. Pilnował, bym odrabiał lekcje, chodził na moje wywiadówki itd." - wspomina. 

"Tomek" to jedna z 10 nowych kompozycji, jakie znajdziemy na krążku "Hau! Hau!", którego premiera zaplanowana jest na 22 kwietnia. "W tytule albumu chodzi o okrzyk, że żyjemy, że jesteśmy, bo wracamy po pięciu latach w starym klasycznym składzie sprzed 30 lat z płyty 'King'. Mówimy do fanów: 'Hau! Hau! Cześć! Cześć! Jesteśmy! Słyszycie nas?' Pasuje to do tego albumu i do zespołu, bo T.Love zawsze był zespołem grającym żywą muzykę" - twierdzi Staszczyk.

Ta płyta to "pocztówka z rzeczywistości". "Piosenki powstawały w ostatnich dwóch latach - 2020 i 2021, czyli w czasie pandemii. Ale jak zawsze starałem się pisać uniwersalnie. Najlepsza jest muzyka ponadczasowa. Piosenki dosłownie traktujące o jakichś politykach, znanych wydarzeniach bardzo szybko się starzeją. Choć płyta powstała w dosyć przygnębiającym czasie, kiedy byliśmy zamknięci w domach, to absolutnie nie jest to album, który miałby ludzi dołować. Zawsze chcieliśmy dawać słuchaczom energię. Ta płyta jest pigułą energii, która ma sprawić, że powstaniemy z kolan po pandemii. Pomimo trwającej wciąż wojny za naszą miedzą, chcemy ludziom dać pocisk życia w tym strasznym czasie" - mówi Muniek.

Jak definiuje charakter muzyczny albumu? "T.Love wyszedł z korzenia postpunkowego i muzyki gitarowej. Ale flirtowaliśmy z różnymi gatunkami - bluesem, disco, popem i folkiem. Nigdy nie bałem się żadnego stylu, nie zamykałem się w żadnym muzycznym getcie. Ta płyta jest rozpięta na pięciolinii neo-popu i neo-rock’n’rolla, na pewno jest to muzyka żywa. Chcieliśmy zachować równowagę między naszym dziedzictwem a nowym brzmieniem anno domini 2022. 

Dlatego zaprosiliśmy młodą, bardzo dobrze śpiewającą dziewczynę, Kasię Sienkiewicz z popularnego obecnie zespołu Kwiat Jabłoni. Pojawia się w utworze 'Pochodnia'. Jest też Sokół, poeta miejski i mój kolega, w piosence 'Tutto Bene', gdzie pasowało rapowanie. Do tego Andrzej Smolik, który zagrał solo na harmonijce ustnej w 'Ponurej żniwiarce'. Czyli są to różne generacje muzyków" - wyjaśnia.

6 maja rusza trasa koncertowa T.Love. Otworzy ją występ we Wrocławiu. Goście - Organek, Daria Zawiałow, Grabaż i inni - będą towarzyszyć Muńkowi w każdym niemal mieście. Grupa nie tylko będzie promować nową płytę i świętować 40-lecie zespołu - obchodzi też 30-lecie wydania albumu "King". Jubileuszowa impreza odbędzie się podczas Polsat SuperHit Festiwal.

PAP/INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Muniek Staszczyk | T. Love
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama