Reklama

"X Factor": Panda zrobiła furorę!

Urocza, 42-letnia Panda Ross świetnie sobie poradziła w amerykańskim "X Factor". Jednak po swoim występie kobieta miała poważne problemy ze złapaniem oddechu. Musiała ją zabrać karetka pogotowia.

Panda Ross przybyła do "X Factor" z niewyleczonym zapaleniem płuc - wyszła ze szpitala, by wystąpić przed swoim ulubionym Simonem Cowellem.

Jurorzy byli rozbawieni imieniem kobiety.

"To twoje prawdziwe imię?" - nie dowierzał Cowell.

"Moja mama siedziała w więzieniu, kiedy była ze mną w ciąży. Jej przyjaciółka z celi była biała, więc... wpadły na to, że powinny nazwać mnie Panda" - opowiedziała Ross.

Panda świetnie poradziła sobie z utworem "Bring it On Home" Sama Cooka. Zaśpiewała jak weteranka soulu.

"Ty brzmisz jak legenda!" - ekscytował się Simon Cowell.

Reklama

"Nie tylko masz dobry głos, ale jesteś też urzekająca, dowcipna i komiczna. Świetnie się bawiłam podczas twojego występu" - pochwaliła Britney Spears, która, zdaniem widzów, sprawia wrażenie, jakby w "X Factor" była za karę.

Również L.A. Reid i Demi Lovato znaleźli dużo ciepłych słów dla Pandy.

"Uwielbiam to, że jesteś zabawna, masz osobowość, a twój głos jest pełen duszy" - oznajmiła najmłodsza z jurorskiego grona.

Po występie uradowana Ross z minuty na minutę miała coraz większe problemy ze złapaniem oddechu. Dało o sobie znać zapalenie płuc. Ekipa programu wezwała karetkę pogotowia, która zawiozła bohaterkę castingu do szpitala.

"Nie chcę, żeby Simon mnie widział w takim stanie" - kręciła głową Panda.

Zobacz występ Pandy Ross w amerykańskim "X Factor":


Czytaj także:

Jurorzy "pokłócili się" w talk-show

Dlaczego wycięli wyznanie geja w "X Factor"?

Rewelacyjna 13-latka w amerykańskim "X Factor"

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: The X Factor | USA | zapalenie płuc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy