To ostateczny koniec The Weeknd? "Najlepszy moment na to, żeby zejść ze sceny"

Plotki o zakończeniu kariery The Weeknda krążą w mediach i sieci już od dłuższego czasu. Okazuje się, że Abel Tesfaye rzeczywiście zastanawia się nad całkowicie nowym rozdziałem w swojej karierze. Jako The Weeknd osiągnął już wszystko - zamierza porzucić sceniczne alter ego w szczytowym momencie. "Myślę, że pokonałem każde wyzwanie jako ta persona" - stwierdza muzyk.

The Weeknd
The WeekndKyle Gustafson / For The Washington Post via Getty ImagesGetty Images

Abel Tesfaye, znany pod pseudonimem The Weeknd, ostatnimi laty zdobył niezwykłą popularność na całym świecie. Artysta należy do grona najchętniej słuchanych muzyków i pobił niezliczoną ilość rekordów na różnego rodzaju platformach streamingowych. Osiągnął w branży niemalże wszystko i przez 16 lat kariery zdążył spełnić się zawodowo. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo pożegna się z muzycznym alter ego.

24 stycznia 2025 r. na rynku ukaże się nowy krążek The Weeknda, zatytułowany "Hurry Up Tomorrow", zamykający trylogię artysty, w ramach której ukazały się już "After Hours" (2020 r.) i "Dawn FM" (2022 r.). Okazuje się, że może to być ostatnia płyta, jaką Abel wyda pod tym pseudonimem. W niedawnym wywiadzie dla Variety kanadyjski gwiazdor przyznał, że zamierza zamknąć ten rozdział w swojej karierze.

Jako The Weeknd osiągnął już wszystko. Abel Tesfaye zamyka pewien etap w swojej karierze

"Więcej wyróżnień, więcej nagród, więcej przebojów... To nigdy się nie kończy, dopóki tego nie skończysz. Kiedy jest najlepszy moment na to, żeby zejść ze sceny, jeśli nie w szczytowej formie?" - powiedział Abel, zapowiadając pożegnanie swojego scenicznego projektu.

Nie oznacza to jednak, że piosenkarz zamierza zrezygnować z dalszej muzycznej działalności. Rzekomo planuje już zupełnie nowe projekty, które postawią przed nim większe artystyczne wyzwania. Jako The Weeknd udało mu się przekazać fanom wszystko, co miał do powiedzenia. "Nikt nie zagra Weeknda lepiej ode mnie, a ja nie zrobię tego lepiej niż jest teraz. Myślę, że pokonałem każde wyzwanie jako ta persona" - wyznał 34-letni muzyk.

The Weeknd nigdy nie chciał być sławny

Kanadyjczyk wyjaśnił, że persona sceniczna, w którą wcielał się przez ostatnie kilkanaście lat, była czymś w rodzaju maski, pod którą się ukrywał. Nigdy nie pociągała go wizja bycia kimś sławnym i wolał chować się za wymyślonym alter ego. "Nie jestem dobry w byciu sławnym – nigdy nie będę. Zawsze byłem powściągliwy. Nigdy nie chciałem być twarzą muzyki, chciałem pisać dla innych muzyków" - stwierdził Abel.

The Weeknd i jego refleksja nad karierą

Okazuje się, że do refleksji nad karierą skłoniła Kanadyjczyka sytuacja, która miała miejsce w 2022 r. The Weeknd pierwszy raz stracił wówczas głos podczas koncertu. Zdarzało mu się wcześniej wychodzić na scenę będąc chorym, lecz wokal nigdy go nie zawodził. "Uważałem, że to jest moja super moc" - przyznał artysta.

Po konsultacji ze specjalistami okazało się, że problemem nie był słaby głos wokalisty, a jego problemy ze zbyt dużą presją. Był to dla niego bowiem bardzo intensywny okres - nieustające koncerty, realizacja programu "Idol", a także mierzenie się z nieprzychylnymi komentarzami po jego emisji. To wszystko doprowadziło gwiazdora na skraj.

"Może to był ten rok, a może to było całe moje życie: przetrwanie, szkoła, rodzina, przyjaźnie, związki, robienie kariery w przemyśle muzycznym. Zawsze to tłumiłem. Mój głos zawsze był moją tajną bronią, która pozwala mi przejść przez to, co muszę przejść. I w tym momencie rzeczywistość mnie uderzyła: wszystko może się zmienić" - podsumował Abel Tesfaye.

Polały się łzy w „The Voice Senior”TVP
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas