Phil Collins: Dzień w raju
Niezły wokalista, uznany perkusista, bezpretensjonalny showman, autor niezliczonych przebojów, cieszący się uznaniem milionów fanów - Phil Collins świętuje dziś (30 stycznia) swoje 60. urodziny.
Biografia brytyjskiego muzyka jest dobrze znana, więc z okazji urodzin Collinsa przygotowaliśmy kilka anegdot i historii związanych z 10 wybranymi przez nas największymi przebojami z jego solowej kariery. Oczywiście mamy świadomość, że dla wielu fanów równie istotne (a być może nawet bardziej) są utwory wykonywane przez niego w trakcie długoletniej kariery z grupą Genesis, którą po odejściu wokalisty Petera Gabriela sprawnie i z wielkim sukcesem skierował w rejony komercyjnego pop-rocka.
Zestaw jest jak najbardziej subiektywny, dlatego oczywiście liczymy się z komentarzami "a dlaczego nie ma... (tu wstaw niemal dowolny utwór z bogatego dorobku bohatera niniejszego tekstu)".
"In The Air Tonight" (1981)
Od tego numeru zaczęła się solowa kariera Phila Collinsa - to pierwszy singel z debiutanckiej płyty nagranej pod własnym nazwiskiem, "Face Value". Podobnie jak kilka innych utworów w przyszłości, "In The Air Tonight" dotyka problemu rozpadu związku muzyka. W tym przypadku chodziło o rozwód z pierwszą żoną Andreą.
Do historii przeszła imponująca partia perkusji w drugiej części utworu (na początku słyszymy tylko ścieżki automatu perkusyjnego i przetworzony przez vocoder głos Collinsa). Piosenkę spopularyzował słynny serial "Policjanci z Miami". To, co dziś jest oczywistością, na początku lat 80. było jeszcze ciekawostką.
Collins wielokrotnie wypowiadał się na temat wieloznacznego tekstu "In The Air Tonight", na podstawie którego doszło do powstania miejskiej legendy. Utwór ma opowiadać o jakimś dramatycznym wydarzeniu (zwykle utonięciu), którego świadkiem był Collins, a w którym ktoś może pomóc ofierze, ale tego nie czyni. Wersji było kilkadziesiąt, mimo tego, że muzyk przy każdej okazji prostuje, że to nieprawda. "Historia rozprzestrzenia się jak w głuchym telefonie, stając się coraz bardziej zawiła" - mówił po latach w wywiadzie.
"You Can't Hurry Love" (1982)
Pierwszy solowy numer 1 w ojczyźnie nie był autorskim utworem Collinsa. To piosenka oryginalnie wykonywana przez grupę The Supremes, nagrana dla legendarnej wytwórni Motown. Wokalista podkreślał, że wychowywał się na soulowych perłach zza Oceanu i to one towarzyszyły mu w pierwszych krokach na muzycznej scenie. Nagrywając "You Can't Hurry Love" udowodnił, że doskonale porusza się w czarnych brzmieniach. Najgłębszym ukłonem w stronę Motown był ostatni album "Going Back" w całości wypełniony coverami soulowych przebojów sprzed lat.
"Against All Odds (Take A Look At Me Now)" (1984)
Przykład udanego mariażu Collinsa z kinem. Ta ballada, będąca kolejnym echem rozwodu z Andreą, została wykorzystana w filmie "Przeciw wszystkim". Pierwotnie utwór miał znaleźć się na debiutanckiej płycie "Face Value" (pod tytułem "How Can You Just Sit There?"). W 1984 roku na jego nagranie Collins potrzebował zaledwie dwa dni. "Miksy robiliśmy przez telefon, a utwór został numerem 1. Nie mogłem w to uwierzyć" - mówił rok później.
Na ścieżce dźwiękowej do "Przeciw wszystkim" poza tytułową piosenką Collinsa znalazły się także inne solowe nagrania muzyków związanych z Genesis: gitarzysty Mike'a Rutheforda ("Making A Big Mistake") i byłego wokalisty Petera Gabriela ("Walk Through The Fire"), jednak żaden z nich nie odniósł takiego sukcesu.
"Sussudio" (1985)
Kicz lat 80. w pełni (ta dyskotekowa perkusja, fryzury i stroje z epoki), ale nawet ćwierć wieku później utwór z powodzeniem daje radę na parkietach. Krytycy, chwaląc piosenkę, zauważyli mocne podobieństwo do nagrania "1999" Prince'a. Collins się tego nie wypierał, dodając, że jest wielkim fanem Prince'a.
Tytułowe "Sussudio" to efekt wokalnej improwizacji Collinsa w studiu. Próba zastąpienia tego zwrotu jakimś innym słowem się nie powiodła, więc ostatecznie zostało "Sussudio".
Teledysk został nakręcony w londyńskim pubie należącym do miliardera Richarda Bransona, właściciela m.in. Virgin Records. To nakładem tej wytwórni ukazywały się płyty Collinsa aż do połowy lat 90.
"A Groovy Kind Of Love" (1988)
Phil Collins może się pochwalić całkiem bogatym dorobkiem filmowym, choć trzeba od razu powiedzieć, że wybitnym aktorem to on nie jest. Już jako dziecko pojawiał się przed kamerą (zobaczyć go można w epizodzie w filmie "Noc po ciężkim dniu" z udziałem The Beatles). Pierwszą dużą rolę zagrał w serialu "Calamity The Cow" (1967), ale na skutek konfliktów na planie postanowił rzucić przygodę z aktorstwem i na dobre zająć się muzyką.
Jako aktor powrócił w komedii kryminalnej "Buster", na potrzeby której nagrał trzy piosenki: "Two Hearts", "A Groovy Kind Of Love" z repertuaru The Mindbenders i "Big Noise". Pierwsze dwa nagrania powiększyły imponującą kolekcję przebojów Collinsa, przynosząc mu m.in. Złoty Glob, Grammy i nominację do Oscara.
Choć swoje wersje "A Groovy Kind Of Love" nagrywali m.in. Petula Clark, Gene Pitney czy duet Sonny & Cher, największą popularność utwór zdobył właśnie w wykonaniu Collinsa (numer 1 zarówno w USA i Wielkiej Brytanii).
"Another Day In Paradise" (1989)
Na płycie "...But Seriously" Phil Collins zgodnie z tytułem spoważniał. Tym razem tematyka tekstów nie dotyczyła głównie relacji międzyludzkich, lecz także kwestii społeczno-ekonomicznych czy politycznych. Dobrym przykładem tej zmiany jest wybrany przez nas "Another Day In Paradise". Tytułowy raj powinien pojawić się w cudzysłowie, gdyż utwór opowiada o problemie bezdomności.
Collins napisał tę piosenkę po wizycie w Waszyngtonie, gdzie zaskoczył go kontrast pomiędzy centrum bogatego świata, a ludźmi pozostawionymi samym sobie w potrzebie.
"I Wish It Would Rain Down" (1989)
Jeden z bardziej przejmujących numerów Collinsa, poparty znakomitą partią gitary Erica Claptona. Co ciekawe, w początkowej części ponad 8-minutowego teledysku występujące na scenie dziewczyny tańczą do muzyki z utworu "Sunshine Of You Love" Cream, którego współautorem jest Clapton.
Sam biało-czarny klip przepełniony jest nawiązaniami do historii kina z lat 40. i 50. (Collins gra aktora, który marzy o zostaniu gwiazdą sceny). Bohater muzyka w wyobraźni odbiera Oscara z rąk Clarka Gable'a, pojawia się na okładkach popularnych magazynów, pojawia się razem z m.in. Groucho Marxem i Marilyn Monroe czy odgrywa scenę ze słynnego kryminału "Sokół maltański".
"We Wait And We Wonder" (1994)
Płyta "...But Seriously" to ostatnie wielkie sukcesy solowe Collinsa, szczególnie w USA. Kolejne nagrania już nie cieszyły się takim powodzeniem, choć też nie można mówić o jakimś załamaniu kariery. Na pewno w utrzymaniu pozycji pomogła światowa trasa koncertowa promująca album "Both Sides" obejmująca ponad 150 występów na sześciu kontynentach.
To wydawnictwo sam Collins określa jako najbardziej osobiste w jego dorobku. Zresztą materiał muzyk nagrał całkowicie sam w swoim domowym studiu. W "We Wait And We Wonder" usłyszeć możemy też Collinsa grającego na... dudach (charakterystyczny wstęp). Utwór ten opowiada o pladze terroryzmu ze strony irlandzkich separatystów, która na początku lat 90. dotknęła Wielką Brytanię.
"Wear My Hat" (1997)
Popis Collinsa-showmana. Rozbuchany latynoską energią (ach, te dęciaki!) utwór wbrew pozorom nie jest zbyt optymistyczny w swojej wymowie. Tym razem frontman Genesis poświęcił piosenkę ciemniejszym stronom sławy, kiedy fani śledzą każdy ruch gwiazdy. Jednym z fanów polujących w teledysku na Collinsa jest słynny aktor komediowy Danny DeVito.
"You'll Be My Heart" (1999)
Powrót na listy przebojów Collins znów zawdzięczał filmowi. Nagrodzony Oscarem i Złotym Globem utwór "You'll Be My Heart" promował disnejowską opowieść "Tarzan". Przygody tytułowego bohatera wychowującego się w dżungli wśród małp cieszyły się zarobiły prawie 450 mln dolarów przy 150-mln budżecie. Na ścieżce dźwiękowej do "Tarzana" "You'll Be My Heart" pojawia się także w skróconej wersji, gdzie Collinsowi towarzyszy aktorka Glenn Close (filmowa Kala, matka Tarzana). Na potrzeby innych wersji językowych soundtracku Collins nagrał "You'll Be My Heart" po niemiecku, francusku, włosku i hiszpańsku.
Zobacz koncertową wersję "You'll Be My Heart" po angielsku...:
...i teledysk do "En Mi Corazón", czyli hiszpańskiej wersji "You'll Be My Heart":
"Testify" (2002)
Piosenki na płytę "Testify" powstawały przez dwa lata, głównie w nowym domu Collinsa w Szwajcarii. Być może wyprowadzka muzyka z Wysp (tamtejsza prasa wypominała mu, że zrobił to ze względu na niższe opodatkowanie w Szwajcarii) sprawiła, że album w ojczyźnie Collins sprzedawał się najgorzej ze wszystkich jego solowych dokonań. "Testify" docenili za to Europejczycy z kontynentu.
Tytułowy utwór to najdłuższa kompozycja z tej płyty. "To najbardziej osobista piosenka miłosna, jaką kiedykolwiek napisałem" - wspominał Collins. Balladowy utwór to kolejne echo prywatnego życia muzyka; tym razem zainspirowany został związkiem z Orianne Cevey, trzecią żoną Collinsa. Szczęście rodzinne nie trwało jednak zbyt długo - para rozwiodła się w styczniu 2007 roku, co kosztowało wokalistę 25 mln funtów. Obecnie spotyka się z amerykańską prezenterką Daną Tyler, ale dotychczasowe doświadczenia sprawiły, że nie pali się do kolejnego ślubu.
Czytaj także:
Wybrał Michał Boroń