Nowa Madonna ze Skandynawii?
Pochodzącą ze Szwecji wokalistka Robyn często określana jest przez krytyków jako "nowa Madonna". Artystka, która była gwiazdą warszawskiego Free Form Festival, nie obraża się na takie porównania.
- Jeśli ludzie chcą mnie porównywać do innych artystów - w porządku! Porównanie do Madonny można chyba nazwać komplementem - skomentowała Robyn w rozmowie z portalem INTERIA.PL.
Skandynawska artystka na porównania do Madonny spogląda także z innej perspektywy:
- Nie bardzo podoba mi się również to podejście, w myśl którego wszystkie kobiety w muzycznym show-biznesie zawsze są porównywane jedna do drugiej. Bardzo rzadko zdarza się, że tego typu pytania stawiane są artystom-mężczyznom. Mam na myśli porównywanie ich do innych wykonawców albo pytania o twórczość innych wykonawców. Nas, kobiety, pyta się o to znacznie częściej, co w moim odczuciu jest trochę dziwne - stwierdziła.
Choć Robyn określana jest jako "nowa Madonna", to jednak Szwedka jako inspirację wymienia innych artystów:
- Wychowałam się na "popowej" tradycji, tworzonej przez takich ludzi, jak Max Martin czy Klas Ahlund, z którymi zresztą dużo obecnie pracuję. Obaj są szwedzkimi autorami tekstów, którzy w bardzo klasyczny i tradycyjny sposób podchodzą do pisania piosenek, a ja nigdy nie próbowałam dystansować się od takiego podejścia. Dorastałam, słuchając takich wykonawców, jak Nenneh Cherry, Prince, Kate Bush, The Police, The Talking Heads. Wszyscy oni byli artystami popowymi, ale mieli własny, indywidualny styl - zaznacza wokalistka.