Najlepsze płyty 2014 roku wg recenzentów Interii

Przed niektórymi płytami staraliśmy się ostrzegać, ale w 2014 roku ukazało się też sporo wydawnictw, które zostaną z nami na dłużej. Oto najlepiej oceniane płyty ostatnich 12 miesięcy przez recenzentów Interii.

Maksymalną notę w 2014 roku zdobyły u nas płyty Stankiewicz i Swans
Maksymalną notę w 2014 roku zdobyły u nas płyty Stankiewicz i Swans 

W dość zgodnej ocenie krytyków rok 2014 w muzyce nie był jakoś specjalnie wybitny, co nie znaczy, że nie było na czym ucha zawiesić. Poniżej znajdziecie aż 18 płyt, które u nas dostały wysokie dziewiątki i maksymalne dziesiątki. Na ósemki zasłużyło kolejne prawie 40 albumów (w tym dwa kanadyjskiego weterana Neila Younga, który udowadnia, że można nie schodzić poniżej wysokiego poziomu). To może nie było tak źle? Zapraszamy do dyskusji w komentarzach i na nasz profil na Facebooku!

Stankiewicz - "Lucy And The Loop" (ocena 10/10)

Najlepszy powrót w historii polskiej muzyki? - zastanawiał się nasz recenzent. W założeniu interdyscyplinarny projekt (płycie towarzyszyły inspirowane piosenki obrazy, rzeźby czy fotografie, a w planach były także etiudy filmowe i murale) to pierwsze wydawnictwo Kasi Stankiewicz po ośmioletniej przerwie. Na "Lucy And The Loop" była wokalistka Varius Manx (ponad dekadę temu widziała "Orła cień" - zobaczcie, jakże daleko odeszła od obecnej twórczości tego zespołu!) przedstawia historię Lucy i jej metamorfozę - całość bazuje na osobistych doświadczeniach Stankiewicz.

"Płyta nie jest dobra. Jest genialna" - pisaliśmy, obwołując wydawnictwo "materiałem eksportowym, którego nie wolno zmarnować".

Swans - "To Be Kind" (10/10)

Słuchanie Swans nigdy nie należało do czynności łatwych i przyjemnych. Michael Gira i jego ekipa zawsze stawiali na eksplorowanie tego co mroczne, brutalne, złe, wściekłe i bezlitosne.

"Na tym albumie wszystko jest absurdalnie wręcz gigantomańskie. Od długości płyty [dwie godziny muzyki], przez długość poszczególnych utworów [jeden trwa ponad 30 minut], po sposób w jaki zostały napisane, zaaranżowane i wyprodukowane. Ściany dźwięków są tak gęste i ciężkie, że człowiek osuwa się i kuli w fotelu. Rytmika industrialna, rytualna, nieustępliwa. Bezlitośnie wgryza się nie tylko w mózg, ale w każdą komórkę" - ocenialiśmy "To Be Kind".

Behemoth - "The Satanist" (9/10)

Ekstremalny metal (kolejny przykład znajdziecie poniżej - Decapitated) zawsze należał do polskich produktów eksportowych. Od dobrych kilku lat Nergal z kolegami coraz bardziej umacnia swoją pozycję na świecie - Behemotha solidarnie doceniają fani, krytycy i inni muzycy.

Po "Evangelion" (2009) musiało nastąpić odświeżenie formuły, jeśli zespół nie chciał dać zamknąć w szufladce. I "The Satanist" takiemu wyzwaniu podołał, bo pojawiły się elementy porzuconego wcześniej black metalu, mrocznego rocka czy hard rocka.

"Znacznie okazalsza muzykalność tej płyty, naturalność, dojrzałość i brzmieniowa przestrzeń, ale i - a może przede wszystkim - jej zwielokrotniona czytelność, sprawiły, że 'The Satanist' słucha się z ogromną przyjemnością, a przysłowiowe zmęczenie materiału nie wchodzi w rachubę" - chwaliliśmy.

Johnny Cash - "Out Among The Stars" (9/10)

Legendarny Facet w Czerni nie żyje od 2003 roku, co nie zmienia faktu, że dekadę później jego twórczość jest bardziej żywa, niż tabunów mniej uzdolnionych muzyków. "Out Among The Stars" zawiera wcześniej niepublikowany materiał z pierwszej połowy lat 80. Odnalazł go w 2012 r. John Carter Cash w czasie katalogowania spuścizny po rodzicach.

"Efekt końcowy tymczasowo unieważnia dyskusję o słuszności publikowania muzyki niezaaprobowanej przez nieżyjących artystów" - pisaliśmy, nawiązując do tego, że do piosenek nie był przekonany nawet sam Johnny Cash.

Ten Typ Mes - "Trzeba było zostać dresiarzem" (9/10)

"To najlepsza płyta Mesa i jeżeli z polskiego hip hopu wyjdzie w tym roku coś świeższego, barwniejszego, lepszego wykonawczo, to będę ogromnie zaskoczony" - podsumował album nasz recenzent.

Do współpracy raper zaprosił m.in. wielu uznanych muzyków, na co dzień niekojarzonych w żaden sposób z hip hopem, jak Olaf Deriglasoff, Andrzej Dąbrowski czy Sqbass. Na tej płycie Mes "wyzwolił" się z hiphopowej społeczności.

Artur Rojek - "Składam się z ciągłych powtórzeń" (9/10)

Od ogłoszenia decyzji o odejściu z Myslovitz do premiery solowego debiutu Artura Rojka minęło niemal dokładnie dwa lata. "Składam się z ciągłych powtórzeń" to dowód na to, że nie był to czas stracony. Album przyniósł przeboje "Beksa" i "Syreny".

"Rojek nagrał bardzo osobisty album, ale to nie jest jego prywatna historia, to nie jego życiorys. To jego życie potencjalne. Alternatywne, ale niespełnione. To rozmowa z duchami, z bytami których nie było" - zapowiadał wydawca. Można tylko przyklasnąć.

Tede - "#kurt_rolson" (9/10)

"Wzniósł sobie wreszcie Tede pomnik na miarę swoich możliwości" - to celny cytat, który najlepiej podsumowuje płytę "#kurt_rolson". Przy podwójnym albumie raperowi pomagał tradycyjnie sir Michu - jego bity dają solidne oparcie Tedemu. Całość nie daje wrażenia przesytu, jest solidnie zbilansowana i lepiej niż poprzednia płyta "Elliminati" sprawdza się jako album.

Mayhem - "Esoteric Warfare" (9/10)

Piąty studyjny album norweskich prekursorów black metalu został nagrany po siedmioletniej przerwie. "Płyta totalna, dzieło spójne stylistycznie i tematycznie. Kwintesencja stylu i odkrywanie siebie na nowo. Redefinicja gatunku i wyznaczenie nowych granic" - pisaliśmy.

Mastodon - "One More 'Round The Sun" (9/10)

Okazuje się, że w świecie muzyki metalowej można odnieść komercyjny sukces (nagrywając dla fonograficznego giganta) i zachować twarz, nie narażając się na zarzut sprzedania się. "Once More 'Round The Sun" nie jest kolejnym skokiem Mastodon w nadprzestrzeń, raczej pewnym krokiem w muzycznej ewolucji. Jedynie to sprawiło, że przy płycie nie pojawiła się ocena maksymalna.

Gaba Kulka - "The Escapist" (9/10)

Gaba nie ma szans na to, żeby zrobić mainstreamową karierę - bo wszystko robi na swoich warunkach i poniżej pewnego poziomu zejść nie chce. Mówi otwarcie już na początku: Słuchasz na moich warunkach, albo weźtowyłącz. I także dzięki temu "The Escapist" to jedna z najlepszych polskich płyt roku.

Decapitated - "Blood Mantra" (9/10)

"Najcięższy i najdojrzalszy album w naszej karierze" - a ileż takich zapowiedzi już słyszeliśmy? Z tym, że na "Blood Mantra" deathmetalowcy z Krosna spełniają obietnicę. "Decapitated przedzierzgnął się w twór o własnej tożsamości, by w końcu samemu stać się źródłem inspiracji dla innych" - pisaliśmy.

Marianne Faithfull - "Give My Love to London" (9/10)

"Czasem zdarza się, że wcale nie trzeba powoływać się na dawną chwałę, by obronić się przed współczesną śmiesznością. Dowodem 'Give My Love to London'" - taką laurkę nowej płycie Marianne Faithfull wystawił nasz recenzent.

Numery brytyjskiej wokalistce napisali m.in. Nick Cave, Anna Calvi, Leonard Cohen czy Roger Waters.

John Porter - "Honey Trap" (9/10)

Walijczyk mieszkający w Polsce nagrywa americanę i okazuje się, że to działa! Numery "absolutnie znakomite", choć przecież nie ma tu jakiejś stylistycznej oryginalności. Poruszamy się przecież po amerykańskich pustkowiach, gdzie snują się mroczne bluesy czy alt-countrowe ballady. "Tegoroczne krajowe podium" - nie mieliśmy wątpliwości.

Pablopavo - "Tylko" (9/10)

Pierwszy w pełni solowy album Pablopavo (wcześniejsze nagrywane były z zespołem Ludziki). "Tylko" to krótki, w przeważającej części akustyczny materiał zbierany na przestrzeni kilku lat. Co warto podkreślić 2014 rok należał do Pablopavo, bo wydany w styczniu "Polor" też zbierał same pochwały, a ukoronowaniem jest nominacja do Paszportów "Polityki" (ze sporymi szansami na zwycięstwo). "Wielka mała płyta" - to najkrótsze podsumowanie "Tylko".

At The Gates - "At War With Reality" (9/10)

Rzadko zdarza się, by powrotne albumy wypadały równie świeżo i wiarygodnie co "At War With Reality", nie będąc przy tym ani fasadową woltą, zgrywaniem małolatów, ani ordynarną jazdą na sentymentach - tak pisaliśmy o pierwszej od 19 (!) lat nowej płycie pionierów melodyjnego death metalu z Goeteborga. Bez At The Gates trudno sobie wyobrazić współczesną scenę ekstremalnego metalu. A nowy materiał można śmiało postawić obok klasyków gatunku.

Fisz Emade Tworzywo - "Mamut" (9/10)

Ach, ci Waglewscy! Przecież niewiele rok temu cieszyliśmy uszy rodzinnym wydawnictwem ojca Wojciecha i synów Fisza i Emade ("Matka, Syn, Bóg"), a w krótkim odstępie czasu trafiają nowe płyty prowadzonego przez Wojciecha Voo Voo ("Dobry wieczór") i braci ("Mamut" został wydany pod szyldem Fisz Emade Tworzywo). Minimalnie wyżej nasz recenzent ocenił album młodszych Waglewskich, których gościnnie wsparły m.in. Kasia Nosowska i Justyna Święs z zespołu The Dumplings (singlowy "Pył").

"To mogła być w tym roku najlepsza płyta z polskim hip hopem. Ale nie jest. 'Mamut' to album zdecydowanie wybijający się ponad jedną kategorię" - pisaliśmy.

Run The Jewels - "Run The Jewels 2" (9/10)

"Na naszych oczach tworzy się historia muzyki miejskiej. I nie tylko" - tak podsumowaliśmy drugi album nagrany przez Killer Mike'a i El-P pod szyldem Run The Jewels. Równie wysoko to wydawnictwo oceniali krytycy zza Oceanu, nie tylko ci skupiający się na hip hopie.

Röyksopp - "The Inevitable End" (9/10)

Norweski duet zapowiedział, że "The Inevitable End" to ich ostatnia płyta. Jak się żegnać, to z taką klasą, jak na tym wydawnictwie, choć trudno sobie wyobrazić, że nie będzie dalszego ciągu - może w innej formie? Przecież w elektronicznej muzyce rozrywkowej przez długie miesiące wypatrywaliśmy płyty tak bliskiej ideału.

W 2014 roku płyty recenzowali Michał Boroń, Tomek Doksa, Bartosz Donarski, Daniel Kiełbasa, Marcin Flint, Michał Michalak, Olek Mika, Mateusz Natali, Bartek Rumieńczyk, Paweł Waliński, Daniel Wardziński, Dominika Węcławek, Artur Wróblewski.

Czytaj nasze podsumowania 2014 roku w muzyce:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas