Lider zespołu Papa D cierpi na poważną chorobę. Zmaga się z tym od lat
Paweł Stasiak, lider zespołu Papa D, od prawie czterdziestu lat obecny jest na scenie i w blasku fleszy. Show-biznes go nie oszczędza, a artysta ostatnimi czasy czuje się nie najlepiej. W jednym z ostatnich wywiadów zdradził, że musi borykać się z poważną chorobą. Co dolega wokaliście?
Pawła Stasiaka można śmiało nazwać weteranem polskiej sceny muzycznej. Działa bowiem w branży od blisko czterech dekad. Jest wokalistą jednego z najpopularniejszych zespołów lat 80. i 90. - Papa D (dawniej Papa Dance). Wylansował wraz z grupą przeboje, takie jak "Panorama Tatr", "Naj story" czy "Ola la la" (sprawdź!). Ostatnimi czasy nagrywa jednak głównie solowo. Jest niezwykle aktywny w mediach i telewizji - w 2021 r. próbował swoich sił jako juror talent-show Polsatu "Śpiewajmy razem. All Together Now", a także rozpoczął swoją autorską audycję na antenie RadioSpacji.
Lider zespołu Papa D cierpi na poważną chorobę. Co mu dolega?
Mimo nieustannej pracy i napiętego grafiku, Paweł Stasiak w prywatnym życiu musi mierzyć się z problemami zdrowotnymi. Okazuje się, że artysta od kilku lat walczy z chorobą, która często przeszkadza mu w aktywnym działaniu w branży muzycznej. Wszystko zaczęło się w 2019 r., kiedy to artysta zaczął odczuwać bóle ciała i ciągłe zmęczenie. Lekarze próbowali zdiagnozować jego przypadłość, jednak nie było łatwo.
Z początku podejrzewano u wokalisty chorobę Parkinsona, jednak ta teoria szybko została obalona. Ostatecznie okazało się, że Stasiak cierpi na neuroboreliozę. "W pewnym momencie zacząłem czuć, że przychodzę po całym dniu do domu, kładę się do łóżka i czuję, (...) jakbym był przejechany przez czołg" - wspomina początki choroby artysta, w wywiadzie ze Światem Gwiazd.
Wokalista dużo pracuje, dzięki czemu choroba idzie w zapomnienie
Wokalista Papa D nauczył się żyć z chorobą. Niedawno wyjechał do Szwecji, w celu nagrania nowej solowej twórczości. Do tej pory ukazały się dwa single promujące jego nadchodzący album. W wywiadzie artysta zdradził, że im więcej nałoży na siebie obowiązków, tym mniej myśli o chorobie. Tym samym zmęczenie i inne jej skutki odchodzą w zapomnienie.
"To nie jest choroba z cyklu tych, gdzie jestem przykuty do łóżka i nie mogę się poruszać. To jest choroba związana z układem neurologicznym. (...) Jeżeli jest więcej działania, więcej zajęć, to ta choroba odchodzi na drugi plan" - wyznał piosenkarz.