Britney Spears "zmuszana do zakładania maski"
Czy Britney Spears, jedna z największych gwiazd muzyki pop, stała się bezwolną marionetką w rękach menedżerów i producentów muzycznych?
Tabloid "The Sun" ujawnił, że Britney Spears była w niewielkim stopniu zaangażowana w powstanie najnowszego albumu "Femme Fatale".
O szczegółach sesji nagraniowej brytyjskiej gazecie opowiedział jeden ze znajomych gwiazdy, który odwiedził piosenkarkę w studiu.
"Byłem razem z Britney, gdy nagrywała wokale do co najmniej trzech piosenek z nowej płyty. Szczerze mówiąc, ona tak naprawdę niewiele od siebie wniosła do tych utworów. Poza tym, że je zaśpiewała" - czytamy.
"Była jak bezwolna marionetka, której mówi się, co ma zrobić i ona to robi" - twierdzi rozmówca "The Sun".
"Kiedy weszła do kabiny nagraniowej zarejestrować piosenkę, wyglądało to, jakby odczytała słowa z kartki. Producenci w końcu przerwali nagrania, gdy nie udało jej się poprawnie zaśpiewać" - relacjonuje.
Rozmówca "The Sun" twierdzi, że Britney Spears straciła entuzjazm do pracy w studiu.
"Wygląda, jakby nie miała już tej energii, co kiedyś. Ale po tym, co przeszła, nie możemy jej przecież za to winić. Jej problemy wciąż nie minęły" - mówi informator gazety.
"Zamiast zmuszać ją do zakładania maski gwiazdy muzyki pop, powinna robić to, co daje jej radość. Co? Ona chce być sobą, być dobrą matką, która zajmuje się dziećmi" - zaznacza rozmówca "The Sun".