14-latka bez talentu sensacją roku. Co z tego wynika?

Teledysk "Friday" 14-letniej Rebeki Black ogłoszono właśnie najpopularniejszym materiałem wideo 2011 roku w światowym internecie. To ostateczny i niepodważalny dowód na to, że każdy może być sławny.

Urocza Rebecca Black zrobiła w sieci furorę - fot. Jason Merritt
Urocza Rebecca Black zrobiła w sieci furorę - fot. Jason MerrittGetty Images/Flash Press Media

To perspektywa niewątpliwie ekscytująca - sława jest marzeniem milionów, może nawet miliardów ludzi. Nawet jeśli - jak Rebecca Black - zasłynęło się jako wykonawca najgorszej piosenki wszech czasów, to bez problemu można to skapitalizować i przekuć w popularność niewiążącą się z przejmującym poczuciem wstydu.

Rebecca wzięła udział w wielu programach telewizyjnych, gdzie zatroskani prowadzący wypytywali ją o stan nerwów po tylu negatywnych reakcjach. I pewnie w ramach rekompensaty drzwi show-biznesu stanęły dla Rebeki otworem - wystąpiła w teledysku Katy Perry jako dziewczyna, która na przyjęciu jest najbardziej cool, poprowadziła galę, a wkrótce na serio odpali swoją wokalną karierę. Wypada pogratulować.

I nie ma w tym przecież nic niewłaściwego. Nie mamy prawa domagać się, by sława była ściśle powiązana z kategoriami etycznymi. Tak jak nie złościmy się na zwycięzcę loterii, który ani pracą, ani talentem nie przyczynił się do zdobycia wielkich pieniędzy, tak nie ma co się złościć na Rebeccę Black, która popularność zdobyła tym, że nie ma talentu do śpiewania ani pisania piosenek (a właściwie tym, że jej brak talentu okazał się tak spektakularny).

Rozerwij się przy "Friday" Rebeki Black:


Leszek Kołakowski, zmarły w 2009 roku wybitny polski filozof, w eseju "O sławie" (książka "Mini wykłady o maxi sprawach") pisał tak:

"Nie ma sensu się skarżyć na 'niesprawiedliwy' rozdział sławy, która nie jest wszakże i nie może być rekompensatą za szlachetność, mądrość, dzielność czy jakiekolwiek cnoty. Nie jest, nie będzie i tak jest dobrze. Gdyby życie nasze nie było w znacznym stopniu zdane na łaskę nieprzewidywalnych przypadków, byłoby całkiem nieciekawe, chociaż prawdą jest, że przypadek znacznie częściej działa przeciw nam niż na naszą korzyść".

"Nie wiadomo ani co miałby znaczyć 'sprawiedliwy' rozdział sławy, ani jak mianowicie można by ten sprawiedliwy rozdział zorganizować. Mógłby kto rzec: niepokonany bokser może być pół-analfabetą i sławny jest na cały świat, a wielki uczony, prawdziwy dobroczyńca ludzkości, na przykład w naukach medycznych, znany jest tylko nielicznym. Nie wiadomo jednak co w tym złego i dlaczego sława miałaby być zasłużoną nagrodą za znakomite osiągnięcia intelektualne, a nie za wyniki atletyczne".

Przyznajmy - wiemy, jak nazywa się autorka najgorszej piosenki wszech czasów, a laureatów Nagrody Nobla w medycynie znamy jakby... mniej. Wstydźmy się zatem - choć bez masochistycznej przesady - i czytajmy mądrych. A w przerwie, dla umysłowej równowagi (albo jak kto woli - "odmóżdżenia"), nie zaszkodzi pooglądać kolejnych internetowych sensacji, z talentem lub bez. To komu dziś podarujemy sławę i pieniądze?

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas