Przystanek Woodstock: Festiwal, który wymyka się wszelkim określeniom

Krótkotrwałe oberwanie chmury podczas wczesnego popołudnia sprawiło, że ostatni dzień Przystanku Woodstock (4 sierpnia) stał się zmaganiem z błotem, które błyskawicznie pokryło cały teren festiwalu.

Dla wielu Przystanek Woodstock to najpiękniejszy festiwal świata
Dla wielu Przystanek Woodstock to najpiękniejszy festiwal świataWOŚP

"Idźcie do domu, dobranoc!" - wyganiał woodstockowiczów Jurek Owsiak prawie o godz. 4 w nocy z soboty na niedzielę (4/5 sierpnia).

"Do zobaczenia za rok!" - żegnał się szef Przystanku Woodstock, który jak co roku na finał dostaje niesamowitego zastrzyku energii, choć trzydniowy festiwal kosztuje go mnóstwo sił.

Widać to było wcześniej, kiedy niemal stracił głos, a potężnej chrypy pozazdrościć mu mogło wielu metalowych wokalistów. Ostrzeżenia woodstockowych medyków pomogły, a ostatniego dnia (4 sierpnia) Przystanku Jurek Owsiak pojawił się tylko na moment na konferencji prasowej.

Owsiak zdążył powiedzieć o "największym festiwalu w Europie" (konkretne liczby tym razem nie padły, ale to miasteczko liczy na pewno kilkaset tysięcy osób), znakomitej ocenie występujących kapel i paradzie motocyklistów (ponad 1900 maszyn z American Cooperem na czele).

"To festiwal, który wymyka się wszelkim określeniom" - mówił szef Przystanku Woodstock. To pokazuje, że nie tylko komentatorzy, obserwatorzy czy nawet osoby będące na miejscu mają problem z ogarnięciem tej gigantycznej imprezy, której program jest wypełniony od rana do późnej nocy. Nie sposób być wszędzie, a sztuką jest pogodzenie różnorakich aktywności.

Na zakończenie specjalne show zaprezentowała grupa My Riot, dowodzona przez charyzmatycznego Glacę, cieszącego się wielkim uznaniem woodstockowej publiczności. Nie zabrakło gości z różnych muzycznych parafii - był hiphopowy twardziel Peja, gitarzysta Republiki Zbigniew Krzywański czy Orion - basista Behemotha.

Tysiące pod sceną znakomicie przyjęły mało kojarzące się z Przystankiem Elektryczne Gitary. Kuba Sienkiewicz z kolegami postawił na sprawdzone przeboje, które słyszał chyba każdy. "Człowiek z liściem", "Wyszków tonie", "Jestem z miasta", "Co ty tutaj robisz", "Ona jest pedałem", "Kiler", "Dzieci", "Koniec" - te piosenki razem z zespołem śpiewał niemal cały Woodstock.

Obok bałkańskiego Dubioza Kolektiv był to w zasadzie jedyny lżejszy akcent ostatniego dnia festiwalu, podczas którego królowały różne odmiany ciężkiego rocka i metalu.

Jurek Owsiak tradycyjnie chwalił wszystkich wykonawców, od zwycięzców woodstockowych eliminacji po największe gwiazdy. Widać było, że spore wrażenie zrobił na nim występ łączącego góralski folk z mocną elektroniką spod znaku m.in. d'n'b Goorala. "Jeszcze parę lat temu byłbym sceptyczny wobec ich występu na Przystanku" - przyznał. To kolejny dowód na to, że Woodstock cały czas się zmienia.

Drugi dzień zakończył późno w nocy (była prawie godz. 4) łączący tradycyjne bałkańskie rytmy, etniczne brzmienia i przebojowe elektroniczne disco Shantel. Tytuł największego przeboju - "Disko Partizani" - w zasadzie mówi wszystko. "Warto było czekać, absolutna profeska" - ocenił Owsiak.

Oto rozpiska koncertów na dużej scenie w sobotę (4 sierpnia):

15.00 - Hope
15.55 - Eris Is My Homegirl
16.45 - Plan
17.45 - Dubioza Kolektiv
18.50 - Elektryczne Gitary
20.10 - In Extremo
21.30 - The Darkness
23.00 - Sabaton
00.30 - My Riot
01.40 - oficjalne zakończenie.

Michał Boroń, Kostrzyn nad Odrą

INTERIA.PL