Pol'and'Rock Festival 2024: nie czekaj z kolacją, mamo, jestem na Comie
Oprac.: Oliwia Kopcik
Jedną z gwiazd pierwszego dnia Pol'and'Rock Festivalu był zespół Coma. To piąty występ grupy na festiwalu Jurka Owsiaka.
Pol'and'Rock Festival 2024 rozpoczął się 1 sierpnia. Na dwóch scenach pojawili się m.in. Celkilt, Wojtek Szumański, Black Radio, Wrona i... Coma, która na festiwal wróciła po dziewięciu latach.
Coma na Pol'and'Rock Festival 2024: "Nic się już nie musi zdarzyć"
Coma powstała w 1998 roku w Łodzi i szybko zaskarbiła sobie serca fanów, zapisując się w historii polskiej muzyki. Po pożegnalnej trasie w 2019 roku zespół zszedł ze sceny, by teraz wrócić na nią z nową energią. Chociaż podkreślają, że te kilka zaplanowanych koncertów nie oznacza reaktywacji grupy, to po koncercie na Pol'and'Rocku można pewnie spytać: "Kto wie?".
Ze sceny usłyszeliśmy największe hity, jak "Zaprzepaszczone siły wielkiej armii świętych znaków", "Pierwsze wyjście z mroku", przy którym aż chciało się spytać, czy to 2004 rok?, "Transfuzja", "Lajki", "System", "Proste decyzje", "Skaczemy" czy wyśpiewane na koniec przez całą publiczność "Los, cebula i krokodyle łzy".
"To nie jest tak, że my gramy piosenki, a wy macie zabawę. To wy robicie sobie zaj...sty wieczór!" - mówił ze sceny Piotr Rogucki. "Życzymy wam dobrej zabawy, mamy nadzieję, ze będziecie ten wieczór pamiętać, bo taki wieczór nie powtórzy się już nigdy" - przekonywał publiczność, a na koniec dodał jeszcze: "To jest tak wspaniały wieczór, że już nic ani dziś, ani jutro, ani przez całe życie nie musi się wydarzyć".
Po zakończeniu koncertu fala publiczności dowodzona przez Jurka Owsiaka wyprosiła jeszcze jeden bis. I to jaki - "Sto tysięcy jednakowych miast". Po wszystkim muzycy usłyszeli "Sto lat" i podpisali gitarę, którą specjalnie na ten rok przygotował Szymon Chwalisz.