Artur Rojek o OFF Festival 2016: Dużo emocji i smaku
Artur Rojek w wywiadzie dla Interii podsumował przygotowania do OFF Festivalu oraz zdradził, kogo będzie chciał zobaczyć na żywo w Katowicach.
11. edycja OFF Festivalu w tym roku odbędzie się w dniach 5-7 sierpnia. Jak co roku, w Katowicach pojawi się kilkudziesięciu zagranicznych i polskich wykonawców, w tym m.in. The Kills, Thundercat, Brodka, Lush, GZA, Kaliber 44, Anohni, Devendra Banhart, Napalm Death oraz SBB. O swoich preferencjach opowiedział nam również Artur Rojek.
Daniel Kiełbasa, Interia: Patrząc na to, co dzieje się za oknem w ostatnich dniach oraz na to, jak pogoda płata figle w tym roku na festiwalach, warto zapytać o bardzo prozaiczną sprawę - czy ty oraz twoi ludzie, jako organizatorzy dużego festiwalu, sprawdzacie pogodę, jaka będzie na imprezie? Oczywiście nie jesteście w stanie jej zmienić, ale czy staracie się przygotować na to, co się wydarzy?
Artur Rojek: - Oczywiście, że tak. Festiwal organizujemy już od 11 lat i nie zawsze na koncertach była ładna pogoda. Różne zaskakujące sytuacje atmosferyczne miały miejsce. Na szczęście nie dotknęła nas nigdy żadna ekstremalna sytuacja pogodowa, ale obserwujemy to, co się dzieje, staramy się zabezpieczyć jak najlepiej teren, ludzi oraz artystów. Monitorujemy pogodę na bieżąco. W sytuacji, kiedy spodziewamy się trudnych warunków, współpracujemy z Instytutem Meteorologii i Gospodarki Wodnej oraz z lotniskiem Muchowiec, które jest tuż obok festiwalu i też monitoruje pogodę.
Przejdźmy do rzeczy, na które wpływ mają organizatorzy. OFF Festival będzie pierwszą dużą imprezą po Światowych Dniach Młodzieży, ale to nie wyłącza organizatorów z czujności i dbania o bezpieczeństwo. Rozumiem, że jako organizatorzy OFF-a macie wszystko pod kontrolą i jesteście gotowi na przyjęcie ludzi?
- Jesteśmy imprezą, która odbywa się zgodnie z wszystkimi zasadami, obowiązkami i przepisami, jakie dotyczą organizatora imprezy masowej. Podlegamy regułom i prawu, którym musimy przestrzegać jako organizatorzy festiwalu. Co roku tak robimy.
W tym roku mówiło się również sporo o dotacjach z Ministerstwa Kultury. W pierwszym etapie komisja ekspercka zadecydowała o nieprzyznaniu wam dotacji. Potem, dzięki procedurze odwoławczej, dostaliście dotację, chociaż mniejszą niż rok temu. Jak skomentujesz działania władz?
- Szczerze, to nigdy nie miałem pewności, że otrzymamy dotacje. Chociaż dostawaliśmy ją rokrocznie od bodajże 2009 lub 2010 roku na różnych poziomach. Nigdy nie było stuprocentowej gwarancji, że takie pieniądze festiwal otrzyma. Spodziewałem się pewnych zmian postrzegania kultury czy imprez, które odbywają się w Polsce, ale mi jako organizatorowi, nie pozostaje nic innego, jak uszanować decyzję ministerstwa. Tak jak każdemu, kto nie dostał dotacji, przysługiwało mi prawo odwołania się, co też uczyniłem i w drugim etapie wniosek OFF-a uzyskał pozytywną ocenę.
A czy zamieszanie wokół dotacji wpłynęło na harmonogram prac przy festiwalu?
- Nie. Negatywna lub pozytywna decyzja wpływa na całość budżetu festiwalu, z tym się trzeba liczyć każdego roku, z każdej strony, bez względu czy są to środki prywatnej czy też środki, które pochodzą od miasta lub Ministerstwa Kultury. Pomijając współpracę z Katowicami, gdzie festiwal odbywa się od kilku lat, to inne fundusze są przez bardzo długi czas niewiadomymi. Trzeba się liczyć z różnymi decyzjami, które mają wpływ na finalny budżet.
Mimo tego zamieszania udało się ściągnąć kilku bardzo dobrych wykonawców i uzupełnić line-up interesującymi projektami. Pojawiły się opinie, że to jeden z najlepszych, a może nawet najlepszy skład w historii OFF-a. Zgodziłbyś się z takimi głosami?
- Miło to słyszeć, ale jestem za blisko tego wszystkiego, żeby czuć pełną satysfakcję. Wiem, ile czasu musiałem włożyć, aby ten line-up stworzyć . I wiem, co po drodze, z różnych powodów, się nie udało. Poza tym, rzadko kiedy jestem w pełni zadowolony, odczuwam ciągły głód i niedosyt.
Którego koncertu w tym roku na pewno nie można przegapić? Kto jest perełką w tegorocznym line-upie?
- Mam kilka swoich perełek i bardzo cieszę się na te występy. I jeżeli pozwolą mi na to możliwości i czas, to będę chciał kilka koncertów zobaczyć przynajmniej fragmentarycznie. Są to m.in. występy Lighting Bolt, Ata Kak, Anohniego, The Master Musicians of Jajouka czy Jambinai. Na OFF-ie pojawią się też świetne polskie projekty: Lauda, Zimpel/Ziołek, JAAA!, 67,5 Minut Projekt oraz duet Jacka Sienkiewicza i Marcina Maseckiego. Interesująco zapowiadają się również koncerty na scenie Electronic Beats, która ma w tym roku swoją premierę. Na pewno warto zobaczyć Sleaford Mods, Jaga Jazzist czy Derricka Maya. Bardzo chciałbym pojawić się na koncertach Willisa Earla Beara, Fidlara oraz może, jeżeli będzie okazja, odpocząć chwilę na występie Williama Basińskiego. Koncertów jest bardzo dużo. OFF Festival ma bardzo zróżnicowany program stylistycznie i gatunkowo. Występują tu artyści młodzi i nieznani, jak i artyści legendarni jak SBB, który zagra debiut płytowy z 1975 roku "Nowy horyzont".
Właśnie po ogłoszeniu SBB pojawiły się komentarze, m.in. na Facebooku, że oni nie pasują na tego typu festiwal...
- A Wodecki pasował?
Teoretycznie nie pasował, a potem się okazało, że był niemal stworzony pod ten festiwal.
- Polecam odsłuchać ten materiał (płytę "Nowy horyzont" - przyp. red.) w całości i wyobrazić sobie, że któryś z młodych brytyjskich lub amerykańskich zespołów wydaje ten album teraz i trafia on na listę "Best New Music" Pitchforka. To jest świetna płyta. To, że członkowie zespołu SBB mają ponad 60 lat na karku i kojarzeni są ze śląską sceną bluesową, nie znaczy, że nie pasują do OFF-a, bo podczas tych 11 lat, znalazłoby się kilku artystów, którzy budzili lekkie zdziwienie przed festiwalem, a po ich występie wszystkie wątpliwości były rozwiewane. To zespół o ogromnym dorobku, który nagrał dużo świetnej muzyki. Ta płyta, moim zdaniem, jest materiałem wybitnym i cieszę się, że do tego ogłoszenia doszło, a to że niektórych to irytuje, również mnie cieszy, bo ten festiwal jest po to, aby irytować.
Negatywne głosy zirytowanych pojawiły się też przy okazji ogłoszenia Brodki, ale to chyba ze względu na to, że niektóre osoby nie przesłuchały płyty "Horses"...
- Jest wielu ludzi, którzy uważają, że znają się na muzyce najlepiej i zawsze znajdą się tacy, którym coś się nie będzie podobać. Trudno z tym dyskutować. Opinie są bardzo zróżnicowane.
A jak w tym roku wyglądały negocjacje? Na kim najbardziej ci zależało i chciałeś, aby za wszelką cenę znalazł się w line-upie?
- Bardzo zależało mi na koncercie projektu Anohni. I uzgodnienie tego występu zajęło mi dużo czasu. Spotykam różnych artystów i różnych agentów, którzy raz są bardzo konkretni, a raz dużo mniej. Jedni mają proste wymagania, inni skomplikowane, to wpływa na czas rozmów z nimi.
Powiedziałeś o scenie Electronic Beats. Myślisz, że to początek długiej i owocnej współpracy?
- Nie wiem. Współpracujemy ze sobą w tym roku, a T-Mobile jest sponsorem festiwalu. Pojawienie się sceny Electronic Beats, która jest projektem T-Mobile, jest naturalną konsekwencją tej współpracy. Ale również czymś, co dla festiwalu muzycznego jest sytuacją wymarzoną. Ja nie muszę organizować stoiska i reklamować np. dezodorantu, tylko reklamuję markę, która od 15 lat wspiera renomowany projekt jakim jest Electronic Beats. W nim nie ma ściemy. To przedsięwzięcie prowadzone z dużą pieczołowitością i starannością.
Na koniec chciałem zapytać o wydarzenia towarzyszące. W tym roku mamy potwierdzoną Kawiarnię Literacką, a czy będzie na tej edycji coś równie popularnego, jak zeszłoroczna burleska?
- Akurat burleski w tym roku nie będzie. Być może wrócimy do niej w przyszłości. Będzie Kawiarnia Literacka i będzie mnóstwo koncertów. Zorganizowaliśmy też świetną strefę dla dzieci, odnowiliśmy strefę gastronomiczno-handlową. Uważam, że nasza strefa jest jedną z lepszych jeżeli chodzi o eventy muzyczne w Polsce i temu poświęcamy uwagę. Mam nadzieję, że przysporzy to uczestnikom wystarczająco dużo emocji i smaku.