"Muzyka rockowa to taki recycling"

Wywodzący się z Leeds zespół Kaiser Chiefs to jedna z najpopularniejszych formacji na Wyspach Brytyjskich. Znani są przede wszystkim z takich przebojów jak <span onclick="javascript:openClip(30463)"style="cursor:hand;cursor:pointer;text-decoration:underline;font-size:12px;">"Ruby"</span>, "Oh My God" czy <span onclick="javascript:openClip(218502)"style="cursor:hand;cursor:pointer;text-decoration:underline;font-size:12px;">"The Angry Mob"</span>. 22 sierpnia 2008 roku grupa wystąpiła podczas krakowskiego festiwalu Coke Live.

Andrew "Whitey" White, gitarzysta Kaiser Chiefs
Andrew "Whitey" White, gitarzysta Kaiser ChiefsOficjalna strona zespołu

Czym wasz nowy album różni się od poprzednich?

Andrew White: Ta płyta powstała bardzo szybko, staraliśmy się, żeby była świeża, a jednocześnie trochę oldschoolowa. Zależy nam na tym, żeby ludzie słuchali jej z prawdziwą ekscytacją, żeby nie musieli ziewać przy kolejnych piosenkach. Myślę, że "Off With Their Heads" przypomina trochę nasz pierwszy album ("Employment" - przyp. red) - jest bardzo energetyczny.

A co do waszej muzyki wnosi Mark Ronson?

Andrew White: Przede wszystkim swoją ogromną wiedzę o muzyce. Potrafi stwierdzić już na bardzo wczesnym etapie czy melodia albo słowa zainteresują odbiorcę. Uwielbiamy dzielić się tym, co tworzymy. Jeżeli pracujemy z Markiem, to chcemy, by miał bardzo dużo do powiedzenia. Nie mówimy: "To jest nasza piosenka, nagraj ją". Raczej pytamy, jak mu się podoba, co o niej myśli. Obdarzyliśmy go ogromnym zaufaniem. Ale oczywiście nie ma tu żadnych trąbek, nie brzmimy jak Amy Winehouse.

Albo Lily Allen.

Andrew White: To prawda. Ale Lily pojawiła się gościnnie na naszej płycie - jestem z tej piosenki wyjątkowo dumny.

A nie byliście trochę zazdrośni, że jej cover waszego singla "Oh My God" przebił go popularnością?

Andrew White: Oczywiście, że nie. Cieszyliśmy się z tego. Co prawda nie jestem fanem jej albumów, ale uważam, że ma świetny głos.

Jak myślisz, dlaczego jesteście tak mocno krytykowani przez Noela Gallaghera z Oasis?

Andrew White: Kiedy ukazywały się pierwsze nagrania Oasis, momentalnie zostałem ich wielkim fanem. Oni od zawsze byli znani ze swojej zadziorności. Zarówno w muzyce, jak i w wypowiedziach. Może Noel ma po prostu taką potrzebę? Może to dla niego dobra zabawa? Ja też mówię różne straszne rzeczy, kiedy jestem pijany.

Czy zgadzasz się z opinią, że nowe zespoły na brytyjskiej scenie są coraz mniej oryginalne? Mówi się, że na siłę próbują być drugimi Radiohead albo drugimi Oasis.

Andrew White: Zawsze tak było! Cofnijmy się choćby do lat 60., do Elvisa. Wszyscy chcieli być Elivsami. To samo było ze "Stonesami". Pytanie, jak się do tego podchodzi. Inspiracje to nic złego. Z rock and rollem jest tak, że kiedy go tworzysz, nie wychodzisz poza rock and roll. Muzyka rockowa to taki recycling.

Trudno być kreatywnym w takim razie?

Andrew White: Myślę, że nie. Każdy może być kreatywny. Trudno być osobowością. Uważam, że kreatywności należy dawać upust. Kiedy masz przypływ inspiracji, nie powinieneś tego w sobie dusić. My od razu nagrywamy i od razu wydajemy to, co przychodzi nam do głowy i uważamy, że jest dobre.

W myśl tej zasady Coldplay chcą bardzo szybko wydać kolejny album...

Andrew White: Ok, super, ale zobaczymy, czy wniesie coś nowego, czy będzie świeży, inny.

Na koniec bardzo ogólne pytanie - dlaczego ludzie słuchają Kaiser Chiefs?

Andrew White: Kiedy występujemy na scenie, jesteśmy po prostu szczerzy. Ludzie to widzą. Myślę, że nie odgradzamy się od fanów, a na dodatek mówimy do rzeczy. Piszemy świetną muzykę i mamy fantastycznego frontmana (Ricky Wilson - przyp. red.).

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas