Diddy ponownie próbował opuścić areszt. Padła decyzja sędziego

Sean "Diddy" Combs aresztowany został we wrześniu 2024 roku i od tamtego momentu oczekiwał w areszcie na proces. Trzykrotnie odrzucono jego wnioski o zwolnienie za kaucją, która sięgać miała 50 mln dolarów. Teraz doszło do tego ponownie. W trakcie rozprawy w sądzie na Manhattanie, sędzia Arun Subramanian ogłosił, że Diddy pozostanie w areszcie. Swoją decyzję argumentował wieloma dowodami, które przedstawiono w trakcie procesu.

"Niemożliwe jest, aby oskarżony przedstawił jasne i przekonujące dowody, że nie stanowi żadnego zagrożenia" - mówił.

Prokuratorzy również przeciwni byli wypuszczaniu gwiazdora, sugerując, że wciąż może on stanowić zagrożenie, co uzasadnione było czynami z 2024 roku. Raper miał zmusić jedną z zeznających przeciwko niemu osób do aktów seksualnych z osobą trzecią, mimo świadomości o prowadzonym postępowaniu.

Zdaniem agencji Reutera, decyzja, nad którą pracowało 12 ławników, była dla Combsa zwycięstwem. Raper uznany został za winnego transportu osób w celu prostytucji, ale uniknął dużo poważniejszych zarzutów jakimi były wymuszanie okupu oraz handel ludźmi.

Po usłyszeniu wyroku, raper padł na kolana i zaczął się modlić. "Wkrótce wrócę do domu. Kocham cię, mamo" - mówił.

Combs nie będzie w stanie opuścić aresztu za kaucją, a wyrok skazujący zapaść ma dopiero trzeciego października bieżącego roku. Na ten moment grozi mu karad od 4 do 6 lat pozbawienia wolności.

Zdaniem adwokatów gwiazdora, maksymalną karą powinny być dwa lata więzienia.