Nie żyje były wokalista Annihilator. To on śpiewał na kultowym albumie
W wieku 62 lat zmarł Coburn Pharr, były wokalista kanadyjskiej thrashmetalowej grupy Annihilator. To on odpowiadał za wokale na przełomowej płycie "Never, Neverland" z 1990 r., do dziś największym komercyjnym sukcesie ekipy dowodzonej przez gitarzystę Jeffa Watersa.

Annihilator - razem z Voivod, Sacrifice i Razor - zaliczany jest do tzw. Wielkiej Czwórki kanadyjskiego thrash metalu. Na czele działającej od 1984 r. ekipy niestrudzenie stoi Jeff Waters, gitarzysta, lider, główny twórca, producent, okazjonalnie również wokalista i basista formacji.
Przez ponad 40 lat przez zespół przewinęło się kilkudziesięciu muzyków. Grupa w tym czasie wydała 17 studyjnych płyt. Największym uznaniem cieszą się dwa pierwsze albumy: "Alice in Hell" (1989) i "Never, Neverland" (1990), obecnie zaliczane do klasyki kanadyjskiego metalu.
To właśnie na "Never, Neverland" w składzie Annihilator zadebiutował Coburn Pharr, w latach 1987-1989 wokalista amerykańskiego Omen. Kanadyjczycy w ramach promocji tego materiału spędzili pół roku na koncertach, poprzedzając m.in. Judas Priest w Europie na ich trasie z płytą "Painkiller", a także dzieląc scenę z Panterą, Xentrix i Reverend. Po zakończeniu wyczerpujących wojaży Annihilator opuścili Coburn Pharr i perkusista Ray Hartmann, a Jeff Waters był zmuszony po raz kolejny montować nowy skład.
Nie żyje Coburn Pharr. To on śpiewał na przełomowym albumie Annihilator
To właśnie lider Annihilator przekazał informację o śmierci Coburna Pharra.
"Nie będę mówił nic o szczegółach, bo to jest sprawa jego rodziny, ale chciałem to przekazać zanim jakieś przekłamania pojawią się w sieci. Coburn był wokalistą na naszym najlepszym i największym albumie. Miał najbardziej niepowtarzalny głos z naszych wokalistów, razem z Randym Rampage'em, który zmarł w 2018 r." - napisał Jeff Waters, przypominając wokalistę z debiutu "Alice in Hell", śpiewającym w Annihilator również w latach 1998-2000.
Waters ujawnił, że przez lata miał tylko luźne kontakty z Pharrem. W styczniu 2015 r. były wokalista zaśpiewał z zespołem kilka utworów podczas rejsu 70,000 Tons Of Metal. Jeszcze w 2018 r. Waters gościł go u siebie w domu w Wielkiej Brytanii, gdzie rozmawiali o udziale Pharra na festiwalowych występach - ostatecznie do tego nie doszło.
"Miał osobiste problemy i demony z którymi walczył... To było wówczas jasne, że nie da rady ich pokonać" - kończy ze smutkiem Jeff Waters.