Reklama

Deicide: Co z gitarzystą?

Znany metalowy gitarzysta Ralph Santolla nie wraca do składu amerykańskich deathmetalowców z Deicide. Zagra jedynie na przygotowywanym właśnie albumie "Till Death Do Us Part".

"Nie wracam do Deicide i nigdy nie miałem takiego zamiaru" - informuje były muzyk Death i Iced Earth, w odpowiedzi na oświadczenie Earache Records, jakoby dołączał ponownie do składu florydzkiego goliata death metalu.

Santolla zgodził się jedynie na nagranie nowego albumu, gdyż obligował go do tego kontrakt.

"A poza tym, Steve Asheim (perkusista Deicide) to mój dobry kumpel i świetny muzyk. Uwielbiam to, co robi. Ja w studiu daje z siebie wszystko" - dodał Ralph Santolla, figurujący aktualnie w szeregach Obituary, innych ojców amerykańskiego death metalu.

Reklama

Ortodoksyjni fani Deicide z pewnością przyjmą decyzję Santolli z dużą ulgą, gdyż heavymetalowe solówki "najemnika" na poprzedniej płycie Deicide, "The Stench Of Redemption" (2006), ze stylem grupy nie miały zbyt wiele wspólnego. Swoją drogą, ciekawe kto będzie je grać za Santollę w przyszłości?

Inna sprawa, że Santolla nie kryje się z swoimi przekonaniami religijnymi. "Jestem wierzący" - mówi.

To z pewnością nie licuje zbyt dobrze z radykalnie bluźnierczym przekazem Deicide, którego nazwę można tłumaczyć jako "bogobójstwo", oraz ekstremalnym wizerunkiem wokalisty Glena Bentona. Santolla to wciąż jedyny członek Deicide w 20-letniej karierze formacji, któremu można obrazić uczucia religijne.

Muzycy kończą aktualnie nagrania "Till Death Do Us Part" w osławionym studiu "Morrisound" na Florydzie.

Premierę płyty zaplanowano na początek 2008 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Deicide | gitarzyści | gitarzysta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy