Dorodne owoce trzeciej edycji "Mam talent"

Po trzech latach emisji w polskiej telewizji "Mam talent" zaczyna realnie oddziaływać na rodzimy show-biznes.

Piotr Lisiecki dostał dużo swobody i mógł wydać również autorskie kompozycje - fot. Andras Szilagyi
Piotr Lisiecki dostał dużo swobody i mógł wydać również autorskie kompozycje - fot. Andras SzilagyiMWMedia

Często słychać uzasadnione narzekania na to, że telewizyjne programy - owszem, atrakcyjne, widowiskowe - nie kreują zjawisk, nic nie zmieniają.

Pierwsze dwie edycje TVN-owskiego show tę tezę potwierdzają. Spośród licznych, muzycznych bohaterów programu tylko Audiofeels i Marcin Wyrostek potrafili przekuć telewizyjny sukces w realną karierę.

Przypomnijmy listę nazwisk, które miały wstrząsnąć polskim rynkiem: Paulina Lenda, Ewa Lewandowska, Mateusz Ziółko, bracia Legunowie, Alexander Martinez, Ania Teliczan, Jessica Merstein...

Dość powiedzieć, że Joanna Smajdor, która zachwycała w duecie ze swoją przyjaciółką Kasią Kowalczuk w drugiej edycji programu (nie udało im się wejść do finału, choć kapitalnie wykonały "Close Your Eyes" Smolika), później próbowała swoich sił... w "Bitwie na głosy". Asia była jednym z 16 członków wokalnego zespołu braci Golców.

Coś drgnęło po trzeciej edycji.

Najpierw była "bednarkomania". Kuba Wojewódzki i gimnazjalistki w całej Polsce oszalaleli na punkcie reggae'owej perełki. Kamil Bednarek szybko swój sukces w programie (zajął 2. miejsce) skapitalizował, bo jeszcze w trakcie trzeciej edycji ukazała się debiutancka płyta jego zespołu Star Guard Muffin. Album "Szanuj" dotarł na 1. miejsce zestawienia najpopularniejszych płyt w Polsce.

Fani reaggae szybko podzielili się na dwa obozy. Jedni stwierdzili, że Bednarek psuje ich scenę, że jest dużo lepszych formacji, że szał na jego punkcie jest nieuzasadniony. Drudzy z kolei podkreślali potencjał grupy i uważali, że mainstreamowy sukces młodego wokalisty jest wielką szansą dla reggae.

"Kamil Bednarek i Star Guard Muffin wlali odrobinę ciepła i nadziei w nasze serca. Okazuje się bowiem, że można osiągnąć sukces i nie śpiewać o jajecznicy" - napisał nasz recenzent.

Zobacz teledysk do singla "Dancehall Queen":

Po Bednarku przyszła kolej na oryginalne, wokalne trio Me Myself And I (właściwie to duet, bo trzon projektu stanowią Magdalena Pasierska i Michał Majeran, natomiast na trzecim wokalu obowiązuje rotacja). I co się okazało? Że można tworzyć ambitną muzykę w nieznanym ludzkości języku i na dodatek wylądować na liście bestsellerów płytowych.

Co więcej, album "Takadum!" zebrał bardzo pozytywne recenzje. "Jeśli którakolwiek płyta wykonawcy z 'Mam talent!' warta jest poważniejszej uwagi, to właśnie ta" - napisał Bartek Chaciński w "Polityce". "Płyta roku" - ekscytował się Kuba Wojewódzki.

Zobacz Me Myself And I w finale "Mam talent":


Trzecim asem w tej talii okazał się Piotr Lisiecki. Wokalista, który zajął 3. miejsce w omawianej edycji, dostał od wytwórni płytowej dużo swobody i cenionego muzyka - Roberta Amiriana, który zajął się produkcją wydawnictwa "Rules Changed Up". Ten zupełnie przyzwoity album dotarł na 5. miejsce polskiej listy bestsellerów, a klip do singla "Gra o wszystko" był przez pewien czas najchętniej oglądanym teledyskiem na stronach INTERIA.PL - zobacz ten klip:

Przed każdą edycją któregokolwiek z muzycznych show twórcy i jurorzy zapowiadają buńczucznie, że oto stoimy u progu rewolucji. Później zazwyczaj okazuje się, że było to czcze gadanie. Tym razem jednak bohaterom "Mam talent" udało się nie tyle wywrócić rynek do góry nogami, co przebić do głównego nurtu i nie przynieść wstydu. To już dużo.

Michał Michalak

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas