Ten sukces ją przerósł. Kasia Kowalska zaprasza do świętowania 30-lecia płyty "Gemini"

"Od 'Gemini' wszystko się zaczęło, a ta trasa na pewno będzie niezapomniana" - tak Kasia Kowalska zaprasza na przyszłoroczne koncerty z okazji 30-lecia jej debiutanckiej płyty. Przypomnijmy, że ten album przyniósł takie przeboje, jak m.in. "Jak rzecz", "Oto ja", "Wyznanie" i "Kto może to dać".

Kasia Kowalska w latach 90. nazywana była "najsmutniejszą dziewczyną polskiego rocka"
Kasia Kowalska w latach 90. nazywana była "najsmutniejszą dziewczyną polskiego rocka"Przemek WierzchowskiAgencja FORUM

"Koniec roku zbliża się wielkimi krokami, a ja już teraz mam ogromną przyjemność zaprosić Was do świętowania razem ze mną 30-lecia mojego fonograficznego debiutu. Tak! 'Gemini' w przyszłym roku kończy 30 lat!" - zapowiada Kasia Kowalska.

Jubileuszowa trasa rozpocznie się 9 marca 2024 r. w Katowicach. Na razie do końca przyszłego roku ogłoszono 15 występów, kolejne będą się pojawiać sukcesywnie w rozpisce.

Kasia Kowalska świętuje 30 lat płyty "Gemini"

- Tamte czasy wspominam bardzo dobrze. Na pewno ten sukces i to, co się wtedy wydarzyło, przerosło mnie. Nie spodziewałam się tego. Poza tym to była bardzo ciężka praca, nie miałam żadnego doświadczenia, nie wiedziałam, jak się nagrywa w studiu. Czasami to była wręcz rzeźnia - wspominała po latach Kasia Kowalska w rozmowie z Interią.

- Ale mimo trudnych momentów, udało się zarejestrować to, co wtedy we mnie tkwiło. W tej muzyce jest żywioł, bunt i krnąbrność. Mam do "Gemini" olbrzymi sentyment - podkreślała wokalistka.

Pierwsze kroki Kowalska stawiała z takimi zespołami, jak m.in. Evergreen (w składzie był Robert Amirian, wokalista Collage, później Varius Manx, producent i współpracownik m.in. Anny Marii Jopek, Anity Lipnickiej, Haliny Mlynkovej, Fismolla), Human, Fatum, Piersi, Hetman i Talking Pictures.

18 września 1994 r. do sklepów trafiła debiutancka płyta zatytułowana "Gemini" (Kowalska jest spod znaku Bliźniąt).

"Zanim doszło do jej nagrania, zachodziły liczne zmiany w składzie zespołu, w rezultacie których muzykę nagrali: Wojtek Kuzyk - bas, Wojtek Wójcicki - gitara, Jarek Chilkiewicz - gitara, Krzysztof Patocki - perkusja, Sławomir Piwowar - organy Hammonda, Rhodes oraz gościnnie: Robert Amirian, Sarhan Kubeisi, Darek Lubański, a także Grzegorz Ciechowski, który zajął się przede wszystkim produkcją muzyczną 'Gemini'" - czytamy na oficjalnej stronie wokalistki.

Współpraca z liderem Republiki nie była jednak usłana różami.

- Na samym początku bardzo mu się stawiałam, nie znałam słowa kompromis. Grzegorz oczywiście miał dużą wiedzę i doświadczenie, co mi imponowało. Pamiętam, że nie chciałam śpiewać po polsku. Bałam się odsłonić w tekstach. Dopiero on potrafił mnie przekonać do pisania i śpiewania po polsku. Powiedział mi, że nieważne, jakie to będą słowa. Najważniejsze jest to, że są moje. Dzięki niemu się przełamałam - wspominała Kowalska w rozmowie z Interią.

Efektem była płyta, która sprzedała się w nakładzie przekraczającym wynik ponad 400 tys. egzemplarzy. To dało jej status podwójnej platyny.

Popularność zdobyły piosenki "Jak rzecz", "Oto ja", "Wyznanie" i "Kto może to dać". Ukoronowaniem była nagroda Fryderyka z 1994 roku w kategorii debiut roku.

Poza autorskimi numerami Daniela Howorusa i Kasi Kowalskiej, na "Gemini" znalazły się trzy covery: "I Never Loved a Man" - znany z wykonania Arethy Franklin, "No Quarter" Led Zeppelin oraz "Dziwny jest ten świat" Czesława Niemena.

"'Gemini' może nie jest najdoskonalszym portretem Kowalskiej, lecz na pewno ma swój wdzięk. Pozwala przekonać się, że to wokalistka o dużej skali głosu i dobrej intonacji" - czytamy w książce "Polski rock. Przewodnik płytowy" Wiesława Królikowskiego.

"'Gemini' wskazało na Kowalską jako czołową reprezentantkę dominującego wówczas w Polsce rocka w żeńskim wydaniu, a przede wszystkim na wokalistkę najlepiej czującą się w romantycznych, przesyconych melancholią balladach, takich jak 'Do złudzenia', Jak rzecz', 'Oto ja'" - dodawali Leszek Gnoiński i Jan Skaradziński ("Encyklopedia polskiego rocka").

Na długie lata po "Gemini" do Kowalskiej przylgnęła łatka "najsmutniejszej dziewczyny polskiego rocka".

"Zawsze widzę szklankę do połowy pełną, ale wypełnioną trucizną. Staram się nie utonąć, trzymać na tej powierzchni, tafli wody, ale to bardzo dużo mnie kosztuje. Na tej płycie słychać, że część utworów jest taka, część taka. Ja tak naprawdę cały czas ze sobą walczę. Cały czas ciągnie mnie bardziej w stronę ciemnej strony mocy. No taka jestem" - mówiła po latach o swojej depresji w programie "Demakijaż" Krzysztofa Ibisza.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas