David Gilmour przyjedzie do Polski!
Gitarzysta i wokalisty legendarnej grupy Pink Floyd zagra w czerwcu 2016 roku we Wrocławiu.
O negocjacjach pomiędzy artystą i miastem mówiło się już od jakiegoś czasu. Władze Wrocławia chciały zakontraktować tak dużą gwiazdę z okazji wyboru miasta na Europejską Stolicę Kultury 2016. Gilmour według planów miał być idealnym zwieńczeniem świętowania takiego wyróżnienia.
Do tej pory występ Gilmoura we Wrocławiu był jedynie rozpatrywany w kategorii domysłów i plotek. W końcu informacje o swoim koncercie potwierdził sam zainteresowany. Gitarzysta na swoim Facebooku oznajmił, że przyjeżdża do Wrocławia 25 czerwca 2016 roku.
Z krótkiej notki nie dowiedzieliśmy się niczego, poza tym, iż Gilmour planuje specjalny koncert i zagra na wrocławskim rynku. Informacje o biletach i szczegółach koncertu organizatorzy mają ujawnić wkrótce.
Według nieoficjalnych doniesień David Gilmour wystąpi we Wrocławiu wspólnie z Leszkiem Możdżerem. Byłaby to ich kolejna współpraca. Wcześniej artysta pojawił się w Polsce w 2006 roku. Wystąpił wtedy w Stoczni Gdańskiej wraz z wspomnianym Możdżerem oraz Filharmonią Bałtycką.
Koncert lidera Pink Floydów w 2016 roku będzie wyjątkowym wydarzeniem również z innego powodu. Jeszcze w tym roku Gilmour ma zamiar wydać solowy album i ruszyć w trasę koncertową. Do tej pory gitarzysta wydał cztery płyty studyjne (ostatni z nich "Metallic Spheres" ukazał się w 2010 roku) oraz koncertówkę "Live in Gdańsk".
Przypomnijmy, że w 2014 roku Pink Floyd powrócili z nowym albumem po 20-letniej przerwie. "The Endless River" to zbiór nagrań z lat 1993 - 1994 (powstały one przy okazji nagrywania płyty "The Division Bell"). Gilmour zapowiedział również, że to ostatnia pozycja grupy w dyskografii.
"'The Endless River' na wizerunku Pink Floyd rysy nie robi - duetowi Mason-Gilmour udało się pomysł obronić: stworzyli satysfakcjonujący i taktowny, w odniesieniu do Wrighta, materiał. Ale też, niestety, nic szczególnie nowego do dyskografii zespołu nie wnosi. Dla wieloletnich fanów będzie dobrym pretekstem do wspomnień i swoistym pożegnaniem - autorzy wydawnictwa podkreślają, że to ostatnie dzieło firmowane szyldem Pink Floyd. Dla tych, którzy dotąd twórczości grupy nie znali, może być bodźcem, by sięgnąć po jej legendarne albumy, mam jednak wrażenie, że jeśli to zrobią, to prędzej ze względu na zamieszanie medialne wokół 'The Endless River' niż samą jego zawartość" - można przeczytać w naszej recenzji ostatniego albumu formacji.
Zobacz klip "On An Island":