Kwestionariusz Fryderyka. Mela Koteluk zasysa emocje

Przed galą rozdania Fryderyków (25 kwietnia) postanowiliśmy przepytać nominowanych do tych nagród. Sprawdźcie odpowiedzi Meli Koteluk (nominacje w kategoriach debiut roku i artysta roku).

Mela Koteluk: Na scenie dajemy z siebie wszystko - fot. Krzysztof Głowacki
Mela Koteluk: Na scenie dajemy z siebie wszystko - fot. Krzysztof GłowackiReporter

Albumy, które odmieniły twoje życie:

- Są nimi między innymi "Hounds of Love" Kate Bush, "Bona Drag" Morrisseya, "Tonight" Davida Bowiego czy "Desintegration" The Cure. Muzyka z tych albumów wywarła na mnie ogromny wpływ i ukształtowała mnie mentalnie.

Najgorszy koncert, na którym byłaś:

- Ciężko będzie mi na to pytanie jednoznacznie odpowiedzieć. Z zapałem chodzę na koncerty i rzeczywiście zdarzają się takie, które podobają mi się mniej z różnych przyczyn - czasem może być to po prostu kwestia nastroju danego dnia. Słuchając muzyki na żywo, doceniam w pierwszej kolejności prawdę, którą artysta - nadawca przekazuje i dzieli się z publicznością ze sceny. Natomiast wtedy, kiedy czuję niedrożność komunikacyjną lub emocjonalną - jestem najbardziej skłonna zaliczyć koncert do słabszych.

Czego nie lubisz w byciu muzykiem?

- Lubię to, co kocham i co robię na co dzień. Lubię gdy powstaje coś z niczego. Muzyka i publiczność przynoszą mi wiele satysfakcji nieporównywalnej z niczym innym - to jest moja nagroda i cieszę się, że w tym jestem.

Jako dziecko marzyłam o tym, żeby zostać...

- Weterynarzem, było takie marzenie. Od dziecka otaczali mnie bracia mniejsi - sprowadzałam do domu zagubione, porzucone lub ranne koty, psy, ptaki, koniki polne... W ekstremalnych przypadkach z innymi dziećmi wyprawialiśmy pogrzeby małym zwierzakom, czuliśmy się za nie odpowiedzialne.

Jakiej swojej słabości / cechy charakteru najbardziej się wstydzisz?

- Z natury jestem cholerykiem, czym niestety potrafię uprzykrzyć życie moim bliskim - oni, będąc najbliżej mnie, są najbardziej narażeni, ale na szczęście znają mnie i sposoby postępowania w takich momentach. Zasysam emocje z wewnątrz i zewnątrz, gromadzę je i wyrzucam. Tak przebiega u mnie dekompresja - po chwili wszystko wraca do pionu (śmiech).

Jaką masz metodę radzenia sobie ze stresem przed koncertem? Czy istnieje jakiś rytuał? albo talizman, który musisz mieć ze sobą?

- Oddycham "do brzucha" i przypominam sobie o tym, że publiczność przychodzi na koncert po to, bo chce nasiąknąć naszą muzyką i to jest myśl - iskra. Na scenie dajemy z siebie wszystko.

Czym dla ciebie jest nagroda Fryderyk?

- W zasadzie w Polsce nie ma równie ważnej i wyróżniającej nagrody, niż Fryderyk. W przeszłości, w czasach szkolnych, interesowałam się tym, kto jest nominowany i do kogo nagroda powędruje. W samym słowie "nagroda" kryje się świetlistość z powodu docenienia - to podobnie jak wtedy, gdy na przykład po koncercie przychodzi ktoś i mówi - "Podoba mi się płyta i to, jak gracie na żywo".

Bez czego nie wyobrażasz sobie każdego dnia?

- Dzień zaczynam od włączenia radia i kawy, to rytuał nie do zmiany. Przynajmniej w tej chwili.

(opracował MB)

Zobacz teledysk "Melodia ulotna":

Czytaj także:

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas