Sophie Ellis-Bextor w Warszawie: Włożyliście dziś buty do tańczenia?

W 2016 roku wydała szósty album, na zakończenie trasy promocyjnej zagrała w warszawskiej Progresji. Aż trudno uwierzyć, że to jej pierwszy koncert w Polsce, biorąc pod uwagę to, jaką popularność osiągały jej single przed laty. Podczas środowego (8 marca) koncertu Sophie Ellis-Bextor została przyjęta jak w domu.

Sophie Ellis-Bextor zaśpiewała w Warszawie
Sophie Ellis-Bextor zaśpiewała w Warszawiefot. Jeff SpicerGetty Images

Mimo lekkich niedogodności, takich jak chybotliwy mikrofonowy statyw ("macie tu cudowne mikrofony, cała moja praca polega na tym, żeby pilnować aby się nie przewrócił").

"Przywieźliśmy ze sobą trochę 'Famili', trochę 'Wanderlust' i disco!" - uprzedziła na wstępie koncertu, który potrzebował trochę czasu, by nabrać tempa. Podczas pierwszej, nieco statycznej części zabrzmiały utwory ze wspomnianych dwóch ostatnich albumów Sophie Ellis-Bextor, na disco przyszło widzom trochę poczekać.

Opowiadając w międzyczasie o inspiracjach towarzyszących pisaniu piosenek na najnowszy album, Bextor wspomniała o bajkach, folklorze i o postaci Baby Jagi, czym zapunktowała u zebranej w klubie publiczności. Wypowiadane przez nią słowa po polsku, nauczone wcześniej i takie, które podpowiedziała jej publiczności, przynosiły zebranym wielką radość. Bextor jest niezła w utrzymywaniu dobrego kontaktu z publiką.

Druga część, ta bardziej żywiołowa, zaczęła się od "Come With Us". Nie tylko publiczność lepiej się bawiła, ale i sama Bextor, która chwilę wcześniej przybrała zwiewną połyskującą żółtą sukienkę. Od tego momentu zaczęła naprawdę błyszczeć - dosłownie i w przenośni. Zdecydowanie najlepiej bawiła się przy ostatnich kawałkach, gdy do słowa doszło wspomniane disco.

Zabrzmiały funkowe "Take Me Home", cover utworu "Lady" francuskiego duetu Modjo czy "Sing it Back" zespołu Moloko. Powrót do początków stulecia zapewnił też numer "Groovejet (If This Ain't Love)", którym Bextor i producent Shiller zawładnęli niegdyś parkietami. Punkt kulminacyjny to oczywiście "Murder on the Dancefloor". I gdy już ludzie zaczęli się rozchodzić, Bextor wraz z częścią zespołu pojawiła się z drugiej strony, przy stanowisku reżyserskim, by wykonać przepiękną akustyczną wersję piosenki "Rapture".

Dobrze przygotowane show, raczej bez miejsc na niespodzianki, przynajmniej dla osób śledzących setlisty poprzednich koncertów na trasie. Zespół świetnych i wprawionych w bojach muzyków idealnie uzupełniał żywiołową i uroczą artystkę. Szkoda tylko, że nowy materiał zestawiony z tym starszym, którym Bextor rozkochała w sobie słuchaczy, nieco blednie.

Anna Nicz, Warszawa

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas