Prawda o Lennonie wyszła na jaw po latach. Przyłapano go na kłamstwie

Współpraca Johna Lennona i Paula McCartneya przy tworzeniu przebojów The Beatles przeszła do historii muzyki, jako jedna z najbardziej owocnych. Muzycy doskonale się uzupełniali i wspólnie stworzyli charakter tej legendarnej grupy. A jednak jak się okazało, była też źródłem pewnych kontrowersji.

 Yoko Ono i John Lennon
Yoko Ono i John LennonSusan Wood/Getty Images / ContributorGetty Images

Talenty Johna Lennona i Paula McCartneya wzajemne na siebie wpływały i inspirowały się nawzajem. Ale jak się okazuje taka współpraca, mogła stać się źródłem przerzucania pomiędzy sobą odpowiedzialności za mniej udane utwory.

Przykładem takiej sytuacji jest historia piosenki "Cry, Baby, Cry", którą Lennon nazwał "śmieciem" w jednym z wywiadów. 


Synergia Johna Lennona i Paula McCartneya

Podczas swojego ostatniego wywiadu z Davidem Sheffem w 1980 roku, John Lennon nie szczędził szczerych opinii na dyskografii The Beatles. Gdy Sheff wspomniał o piosence "Cry, Baby, Cry", Lennon zdecydowanie odciął się od jej autorstwa.

John Lennon i Yoko Ono
John Lennon i Yoko Ono Jack Mitchell / ContributorGetty Images

"To nie ja (byłem autorem — przyp. red.). To śmieć" - powiedział o piosence. Sheff nie drążył wtedy tematu, przechodząc do rozmowy o innych utworach takich jak "Good Night" i "Mother Nature’s Son". Jednakże uważni fani szybko wyłapali, że Lennon nie był szczery.

Fakty przeczą słowom Lennona

Hunter Davies, autor książki "The Beatles: The Authorized Biography", twierdził, że to właśnie Lennon był autorem "Cry, Baby, Cry". Davies opisał moment, w którym Lennon tworzył ten utwór, siedząc przy pianinie i eksperymentując z melodiami. 

"Mam tu coś nowego, kilka słów. Myślę, że pochodzą z reklamy (...) 'Cry, baby, cry, make your mother buy'. Pracowałem nad tym przy pianinie"  - mówił wtedy Lennon.

"Cry, Baby, Cry" to utwór, który rodził się w bólach

Sesja nagraniowa "Cry, Baby, Cry" była równie burzliwa jak stosunek Lennona do tego utworu. Inżynier dźwięku, Geoff Emerick, wspominał, że podczas nagrywania "Białego Albumu" napięcia w zespole były tak duże, że postanowił odejść w połowie rozpoczętej pracy.

Wraz z mijającymi latami od tragicznej śmieci Johna Lennona na jaw wychodzą kolejne dość żenujące fakty. O jego skomplikowanych romansach za plecami, ale i za przyzwoleniem Yoko Ono pisaliśmy już wcześniej. Innych relacji rysujących Lennona w negatywnym świetle również nie brakuje.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas