Powrót po upadku

Stoczyła się - mówiono o Britney Spears jeszcze na początku tego roku. Wokalistka, której wieszczono koniec kariery, powraca jednak z nowym albumem "Circus" i, co godne podkreślenia, ma się świetnie, o czym opowiada w wywiadzie dla INTERIA.PL.

Britney Spears
Britney SpearsSony BMG

Nie sposób jednym tchem wymienić wszystkich dramatycznych wydarzeń w życiu Spears, które powodowały, że zaczęto spisywać ją na straty. Rozwód, konflikt z matką, utrata praw do opieki nad dziećmi, uzależnienie od używek, fatalny występ podczas gali rozdania nagród MTV w 2007 roku, kilka samochodowych stłuczek, długi, wreszcie załamanie psychiczne i pobyt w szpitalu psychiatrycznym. Znany dziennikarz śledczy Ian Halperin donosił nawet o dwóch próbach samobójczych wokalistki.

Triumfalny powrót Spears zaczął się od... kolejnej gali MTV. Tym razem Britney w niczym nie przypominała siebie sprzed roku. Wyglądała świetnie i zgarnęła trzy statuetki za teledysk do piosenki "Piece Of Me". Również jej występ spotkał się z pozytywnym odbiorem.

Britney Spears: - Udział w imprezie MTV jest co roku tak samo ekscytujący, ponieważ jest to jedno z najbardziej rozrywkowych muzycznych show. To najlepsza i najostrzejsza impreza tego typu. Każdy zawsze świetnie się na niej bawi. Byłam więc naprawdę podekscytowana, ale nie spodziewałam się absolutnie niczego. Nigdy nie zdobyłam statuetki na tej imprezie, więc oczywiście, nie spodziewałam się zwycięstwa - kiedy zdobyłam trzy nagrody, byłam naprawdę zaskoczona; byłam w szoku.

Internauci, w ankiecie brytyjskiego serwisu OnePoll, uznali występ Britney na gali MTV za "powrót wszech czasów". To była jednak tylko przygrywka do powrotu właściwego, czyli wydania nowej płyty i wielkiej trasy koncertowej.

Britney Spears: - To album, nad którym pracowałam bardzo długo, przez około rok. Jestem bardzo podekscytowana, że wydaję teraz nową płytę - czas jest idealny, zbliżają się moje urodziny. Nie mogę się doczekać, aż podzielę się nią z moimi fanami. Wiele utworów napisałam sama. Na początku naprawdę się w to zaangażowałam, co było świetną zabawą, a potem eksperymentowałam z producentami pop, z którymi współpracowałam przy moich najwcześniejszych albumach. Wróciłam do klimatów oldschoolowych, co jest naprawdę niezłą zabawą.

"Circus" to szósty studyjny album wokalistki, a w sprzedaży pojawi się 2 grudnia, czyli dokładnie w dniu 27. urodzin piosenkarki. Motywem przewodnim płyty jest tytułowy cyrk.

Britney Spears: - Na koncertach zabawiam publiczność podobnie jak cyrkowcy. Pojawiają się kostiumy, opowiadana jest pewna historia, jest w tym wszystkim dużo zabawy, a ludzie są ciekawi, co będzie dalej. Nie będę wyprowadzać słoni na swoich koncertach, niemniej uczucie towarzyszące oglądaniu koncertu jest podobne do tego, jak odbieramy przedstawienie cyrkowe.


- W cyrku siedzisz na krawędzi krzesła, chcesz wiedzieć, co będzie dalej. Nie nudzisz się. Chcę, żeby tak było również na moich koncertach - dodaje Spears.

Wokalistka pokusiła się o porównanie albumu "Circus" z jej poprzednią płytą "Blackout".

Britney Spears: - "Circus" jest nieco lżejsza, łagodniejsza od "Blackout". Przy pracach nad "Blackout" przechodziłam przez bardzo trudny okres w moim życiu, wiele piosenek to odzwierciedlało. To dwa zupełnie różne albumy. "Circus" jest bardziej popowy i pogodny. "Blackout" z kolei nieco mroczny.

Płytę "Circus" od kilku tygodni promuje singel "Womanizer".

Britney Spears: - To piosenka o facecie, który spotyka się z wieloma kobietami, jest po prostu podrywaczem. To kompletny du...k, ale zawsze udaje mu się wyjść z opresji. Gram w teledysku różne wcielenia tej samej dziewczyny. Podrywacz nie zdaje sobie jednak z tego sprawy. Myślę, że to świetna piosenka dla kobiet - mówi im, że powinny być silne i stawiać na swoim. Z facetami tak trzeba.

Teledysk do tej piosenki wywołał sporo kontrowersji, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych. Spears pokazuje się tam zupełnie nago w oparach sauny, zasłaniając jednak newralgiczne miejsca. W klipie możemy również zobaczyć wiele innych wcieleń wokalistki, co przypomina nieco teledysk do "Toxic" (zresztą mamy do czynienia z tym samym reżyserem, Josephem Kahnem). W "Womanizer" wokalistka występuje jako szoferka, kelnerka czy sekretarka.

Britney Spears: - Był to mój pomysł, ponieważ chciałam wcielić się w różne postacie, kocham kręcić teledyski i zmieniać swój wizerunek. Chciałam zrealizować ten pomysł, no i kocham Josepha. Nakręcił kilka z moich ulubionych teledysków, więc zwerbowałam go do ekipy.

Jednak ulubionym utworem wokalistki na nowej płycie nie jest "Womanizer", a kompozycja "Mannequin".

Britney Spears: - Ten utwór jest niesamowicie dynamiczny. Opowiada o związku, który się rozpada już na zawsze. Oczywiście piosenka nie mówi wprost o tym, co się stało, ale wiemy, że on zrobił coś złego, coś, co ją zraniło. Taki jest przekaz emocjonalny, można to wyczuć. Jest to głęboki utwór, naprawdę fajny.

Sprawdź oficjalny profil Britney Spears w serwisie Muzzo.pl.

Zobacz teledyski Britney Spears na stronach INTERIA.PL.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas