Od uderzania w garnki do mistrza gry na perkusji. 75. rocznica urodzin Johna Bonhama

W piękną, ciepłą letnią noc słychać odgłosy dudnienia. Mieszkańcy Rushock wiedzą, że John Bonham ćwiczy na swoim instrumencie. Rytm unosi się nad miasteczkiem i brzmi niczym odgłosy dalekich, afrykańskich tam-tamów. Kilka lat później ponad 80 perkusyjnych pałeczek stanie na straży jego spokoju na miejscowym cmentarzu.

John Bonham był perkusistą Led Zeppelin
John Bonham był perkusistą Led ZeppelinMichael PutlandGetty Images

Gdyby nie tragiczna, wrześniowa historia z 1980 roku, John Bonham kończyłby dziś 75 lat. Byłby pewnie otoczonym powszechnym szacunkiem muzykiem, który wyznaczałby kierunki dla kolejnych pokoleń perkusistów. Być może Led Zeppelin wydawaliby właśnie dwudziesty album w ich dyskografii, a fani czekali na kolejną serię koncertów, przystrajając swoje kurtki kolejnymi modyfikacjami symboli członków grupy. Nie zabrakłoby na nich pewnie trzech zazębiających się pierścieni Johna, symbolizujące triadę matki, ale też markę pewnego piwa.

Od walenia w garnki do mistrza gry na perkusji

Bonham zaczynał jak wielu mistrzów rytmu od uderzania w garnki, nigdy nie biorąc lekcji gry na perkusji. Pierwszy zestaw otrzymał od swojej matki i tak zaczęła się historia muzyka, uznawanego za jednego z najwybitniejszych perkusistów na świecie.

"Jego gra była niczym szalony spacer po brzegu urwiska" - wspomina Dave Grohl, a Chad Smith z Red Hot Chilli Peppers dodaje: "Każdy rozpozna jego styl i brzmienie. Nie ważne, na jakim zestawie perkusyjnym grał, jego rytm zawsze brzmiał tak samo. Precyzyjnie i silnie".

Jimmy Page też komentował po latach talent swojego kumpla z zespołu: "Jedną z cudownych rzeczy u Johna Bonhama, był fakt, że naprawdę wiedział, jak nastroić swoje bębny, co w tamtych czasach nie było takie oczywiste. Sprawić, by instrument energetycznie wręcz śpiewał. Dzięki temu grając nadgarstkami, mógł wydobyć z niego tyle głośności, ile tylko chciał".

Szalony i nieokrzesany, wybuchowy charakter Bonhama

Dziki i nieokrzesany w relacjach ze światem, a jednocześnie prawdziwy kumpel i przyjaciel. Brat łata, który w każdej chwili mógł rzucić się na rozmówcę z pęściami. Ta brutalna siła, która w nim drzemała, znajdowała ujście w jego grze. Rytmiczne, mocne perkusyjne riffy wykuwały kręgosłup, wokół którego gromadziła się energia nagrań Led Zeppelin.

Do zespołu szybko przykleiła się łatka skandalistów, szalonych zadymiarzy i wiecznych imprezowiczów. W dużej mierze to również zasługa Johna. W swojej kasiążce o Led Zeppelin "Trampled Under Foot" Barney Hoskyns wspomina o instrukcji wydawanej dziennikarzom przed wywiadem z grupą, w trakcie ich trasy po Ameryce. "Nigdy nie rozmawiaj z nikim z zespołu, chyba że on pierwszy porozmawia z tobą. Nie nawiązuj żadnego kontaktu wzrokowego z Johnem Bonhamem. To dla twojego własnego bezpieczeństwa". Historia rock'n'rolla uwielbia takie barwne wspomnienia i anegdoty, dotyczące wybitnych postaci. Nie inaczej jest z Johnem Bonhamem.

John Bonham i anegdoty z jego życia

Pewnego dnia podczas konferencji prasowej w kopenhaskiej galerii sztuki perkusista Led Zeppelin, John Bonham, rozmawiał o pewnym obrazie ze znajdującym się tam krytykiem. "Chcesz wiedzieć, co myślę o tym obrazie?" - miał spytać John. Dziennikarz potwierdził, a Bonham zerwał obraz ze ściany i roztrzaskał go o jego głowę.

"Czy są jakieś inne obrazy, które chciałbyś, żebym dziś wieczorem ocenił?" - spytał po chwili.

Jest sporo anegdot z wykorzystaniem, najogólniej ujmując fizjologicznych aspektów życia naszego bohatera, ale przykryjmy to zasłoną milczenia. Nie istotne jest dziś to czy wszystkie legendy wokół Johna są prawdziwe. Zbudowały przez kolejne lata jego wizerunek szalonego rockmana, który doskonale grał na bębnach i średnio radził sobie z życiowymi emocjami. Do tego stopnia, że był chyba jedynym człowiekiem na ziemi, którego pokonać mógł on sam.

Niestety stało się to, co w takich historiach nieuniknione. 40 porcji mocnej wódki, jak potwierdził koroner przy sekcji zwłok, doprowadziło do nocnego zadławienia Bohnama i zamknięcia historii jednego z najbardziej legendarnych zespołów w historii muzyki rockowej. Żyj szybko, umieraj młodo. Szkoda, że niektórzy wypełniają to przesłanie zbyt wcześnie.

John Bonham do dziś uznawany jest za jednego z najwybitniejszych perkusistów w dziejach. Jego sposób gry na bębnach był inspiracją dla wielu późniejszych mistrzów, a piosenki Led Zeppelin do dziś bronią swojej legendy, zyskując nowych słuchaczy.

Jimmy Page o płycie "Led Zeppelin"Interia.plINTERIA.PL

John Bonham: 40 lat od tragicznej śmierci

25 września 1980 roku zmarł John Bonham, uważany za jednego z najlepszych perkusistów na świecie. Okoliczności śmierci legendarnego członka Led Zeppelin były tragiczne.

Do historii przeszły perkusyjne solówki Johna Bonhama w trakcie koncertów, które trwały nawet i 30 minut! Stara rockowa prawda mówi, że indywidualne popisy bębniarzy w trakcie występów są znakomitym momentem dla fanów, by wyskoczyć do baru w celu skonsumowania piwa. Bonzo potwierdzał tę regułę. Choć perkusista nie jest osobą, której przeznaczeniem jest bycie gwiazdą koncertu, to John solówką na bębnach potrafił "ukraść" show kolegom z zespołu. Na zdjęciu: Jimmy Page i John BonhamKoh Hasebe/Shinko MusicGetty Images
"On grał tak, jak ktoś, kto nie wie, co się zaraz wydarzy. Jakby stał, chwiejąc się nad przepaścią. Od jego śmierci nikt nawet nie zbliżył się do jego stylu gry i nie wydaje mi się, żeby komukolwiek w przyszłości to się udało. Już na zawsze będzie najwspanialszym perkusistą wszech czasów" - powiedział w wywiadzie dla magazynu "Rolling Stone" Dave Grohl. Muzycy Led Zeppelin mieli świadomość, że w Bonzo stracili nie tylko przyjaciela, najlepszego perkusistę świata, ale przede wszystkim więcej niż charakterystyczny element muzyki zespołu - brzmienie bębnów Johna Bonhama. Przecież o takich klasykach muzyki rockowej z repertuaru Led Zeppelin, jak "Dazed And Confused", "Rock'n'Roll", "Moby Dick" czy "When the Levee Breaks", mówi się i wciąż będzie mówić nie ze względu na riffy Page'a, wokal Planta czy basy Jonesa, ale z powodu nieprawdopodobnych partii perkusji Bonza.Michael PutlandGetty Images
Bonham zamiłowanie do gry na perkusji w licznych amatorskich zespołach łączył z codzienną harówką w firmie ojca, gdzie był stolarzem. Ciężka fizyczna praca dała przyszłemu perkusiście Led Zeppelin atut w postaci potężnych mięśni, a tym samym mocarnego uderzenia w bębny. Siłę wybijanego rytmu Bonzo potęgował, korzystając zawsze z najdłuższych i najcięższych pałeczek perkusyjnych.Michael Ochs ArchivesGetty Images
"Pracował na budowie i miał mnóstwo siły w rękach i nogach. Uderzał cholernie mocno, co w pewnym sensie jest sztuką w grze na perkusji. Jednocześnie potrafił być bardzo delikatny" - wspomina Eddie Kramer, inżynier dźwięku pracujący z Led Zeppelin.Jeffrey Mayer/WireImageGetty Images
John Bonham był samorodnym talentem, genialnym samoukiem, który w młodości nigdy nie pobierał lekcji gry na bębnach. Nie znaczy to, że muzyk był bezwarunkowo zapatrzony we własną wizję gry na instrumencie i swój niezaprzeczalny talent. Wręcz przeciwnie, biografowie i osoby z otoczenia artysty podkreślały, że Bonzo nie wstydził się pytać innych perkusistów o stosowane przez nich techniki i prosić o rady.Jorgen Angel/RedfernsGetty Images
Bonzo miał również wielką wyobraźnię w komponowaniu podkładu rytmicznego (jak wspominali koledzy z zespołu, John słuchał najróżniejszej muzyki) i znakomite wyczucie tzw. groove. Z tego powodu niektórzy twierdzą, że największy perkusista w historii muzyki rockowej był jednocześnie perkusistą o charakterze soulowym! Na zdjęciu od lewej: John Paul Jones, Jimmy Page, Robert Plant, John BonhamDick Barnatt/RedfernsGetty Images
Z tego snu Bonzo się już nie obudził. 25 września martwego Johna znaleźli Benji LeFevre, koncertowy promotor Led Zeppelin, oraz basista grupy John Paul Jones. Jako przyczynę śmierci stwierdzono zachłyśnięcie się wymiocinami. Bonzo, który miał jedynie 32 lata, osierocił dwójkę dzieci (córkę Zoe i syna Jasona) i zostawił w smutku żonę Pat oraz rzesze fanów i przyjaciół. Na zdjęciu: Robert Plant, John Bonham, Jimmy Page, John Paul JonesChris Walter/WireImageGetty Images
Jak stwierdził koroner na podstawie sekcji zwłok, feralnego 24 września 1980 roku John Bonham wypił 40 kieliszków (!!!) wódki. Niektóre źródła twierdzą, że perkusiście wystarczyło na skonsumowanie dwóch litrów "czystej" około 4 godzin. Pewnym jest, że pijaństwo trwało dłużej, bo już od poranka. Jak twierdzi Rex King, jeden z asystentów Led Zeppelin, Bonzo samo śniadanie popił 4 poczwórnymi porcjami wódki, czyli prawie pół litrem alkoholu!Watal Asanuma/Shinko MusicGetty Images
W trakcie próby zespołu przed nadchodzącą trasą koncertową Led Zeppelin po Ameryce, Bonham kontynuował spożywanie procentów, dobijając tym samym do dwóch litrów wódki. Tuż po północy nieprzytomnego od alkoholu perkusistę zabrano do jednego z pokojów w posiadłości gitarzysty Jima Page'a Old Mill House w Windsorze.Koh Hasebe/Shinko MusicGetty Images
Mały Bonzo już w wieku 5 lat doprowadzał rodziców do szewskiej pasji, bębniąc na koszach na śmieci czy puszkach po kawie. Pierwszy werbel młody John otrzymał od mamy, gdy miał raptem 10 lat. Pięć lat później ojciec zainwestował w syna, kupując mu zestaw perkusyjny.Michael PutlandGetty Images

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas