Od uderzania w garnki do mistrza gry na perkusji. 75. rocznica urodzin Johna Bonhama
W piękną, ciepłą letnią noc słychać odgłosy dudnienia. Mieszkańcy Rushock wiedzą, że John Bonham ćwiczy na swoim instrumencie. Rytm unosi się nad miasteczkiem i brzmi niczym odgłosy dalekich, afrykańskich tam-tamów. Kilka lat później ponad 80 perkusyjnych pałeczek stanie na straży jego spokoju na miejscowym cmentarzu.
Gdyby nie tragiczna, wrześniowa historia z 1980 roku, John Bonham kończyłby dziś 75 lat. Byłby pewnie otoczonym powszechnym szacunkiem muzykiem, który wyznaczałby kierunki dla kolejnych pokoleń perkusistów. Być może Led Zeppelin wydawaliby właśnie dwudziesty album w ich dyskografii, a fani czekali na kolejną serię koncertów, przystrajając swoje kurtki kolejnymi modyfikacjami symboli członków grupy. Nie zabrakłoby na nich pewnie trzech zazębiających się pierścieni Johna, symbolizujące triadę matki, ale też markę pewnego piwa.
Od walenia w garnki do mistrza gry na perkusji
Bonham zaczynał jak wielu mistrzów rytmu od uderzania w garnki, nigdy nie biorąc lekcji gry na perkusji. Pierwszy zestaw otrzymał od swojej matki i tak zaczęła się historia muzyka, uznawanego za jednego z najwybitniejszych perkusistów na świecie.
"Jego gra była niczym szalony spacer po brzegu urwiska" - wspomina Dave Grohl, a Chad Smith z Red Hot Chilli Peppers dodaje: "Każdy rozpozna jego styl i brzmienie. Nie ważne, na jakim zestawie perkusyjnym grał, jego rytm zawsze brzmiał tak samo. Precyzyjnie i silnie".
Jimmy Page też komentował po latach talent swojego kumpla z zespołu: "Jedną z cudownych rzeczy u Johna Bonhama, był fakt, że naprawdę wiedział, jak nastroić swoje bębny, co w tamtych czasach nie było takie oczywiste. Sprawić, by instrument energetycznie wręcz śpiewał. Dzięki temu grając nadgarstkami, mógł wydobyć z niego tyle głośności, ile tylko chciał".
Szalony i nieokrzesany, wybuchowy charakter Bonhama
Dziki i nieokrzesany w relacjach ze światem, a jednocześnie prawdziwy kumpel i przyjaciel. Brat łata, który w każdej chwili mógł rzucić się na rozmówcę z pęściami. Ta brutalna siła, która w nim drzemała, znajdowała ujście w jego grze. Rytmiczne, mocne perkusyjne riffy wykuwały kręgosłup, wokół którego gromadziła się energia nagrań Led Zeppelin.
Do zespołu szybko przykleiła się łatka skandalistów, szalonych zadymiarzy i wiecznych imprezowiczów. W dużej mierze to również zasługa Johna. W swojej kasiążce o Led Zeppelin "Trampled Under Foot" Barney Hoskyns wspomina o instrukcji wydawanej dziennikarzom przed wywiadem z grupą, w trakcie ich trasy po Ameryce. "Nigdy nie rozmawiaj z nikim z zespołu, chyba że on pierwszy porozmawia z tobą. Nie nawiązuj żadnego kontaktu wzrokowego z Johnem Bonhamem. To dla twojego własnego bezpieczeństwa". Historia rock'n'rolla uwielbia takie barwne wspomnienia i anegdoty, dotyczące wybitnych postaci. Nie inaczej jest z Johnem Bonhamem.
John Bonham i anegdoty z jego życia
Pewnego dnia podczas konferencji prasowej w kopenhaskiej galerii sztuki perkusista Led Zeppelin, John Bonham, rozmawiał o pewnym obrazie ze znajdującym się tam krytykiem. "Chcesz wiedzieć, co myślę o tym obrazie?" - miał spytać John. Dziennikarz potwierdził, a Bonham zerwał obraz ze ściany i roztrzaskał go o jego głowę.
"Czy są jakieś inne obrazy, które chciałbyś, żebym dziś wieczorem ocenił?" - spytał po chwili.
Jest sporo anegdot z wykorzystaniem, najogólniej ujmując fizjologicznych aspektów życia naszego bohatera, ale przykryjmy to zasłoną milczenia. Nie istotne jest dziś to czy wszystkie legendy wokół Johna są prawdziwe. Zbudowały przez kolejne lata jego wizerunek szalonego rockmana, który doskonale grał na bębnach i średnio radził sobie z życiowymi emocjami. Do tego stopnia, że był chyba jedynym człowiekiem na ziemi, którego pokonać mógł on sam.
Niestety stało się to, co w takich historiach nieuniknione. 40 porcji mocnej wódki, jak potwierdził koroner przy sekcji zwłok, doprowadziło do nocnego zadławienia Bohnama i zamknięcia historii jednego z najbardziej legendarnych zespołów w historii muzyki rockowej. Żyj szybko, umieraj młodo. Szkoda, że niektórzy wypełniają to przesłanie zbyt wcześnie.
John Bonham do dziś uznawany jest za jednego z najwybitniejszych perkusistów w dziejach. Jego sposób gry na bębnach był inspiracją dla wielu późniejszych mistrzów, a piosenki Led Zeppelin do dziś bronią swojej legendy, zyskując nowych słuchaczy.
John Bonham: 40 lat od tragicznej śmierci
25 września 1980 roku zmarł John Bonham, uważany za jednego z najlepszych perkusistów na świecie. Okoliczności śmierci legendarnego członka Led Zeppelin były tragiczne.