Koncert Mariah Carey w Krakowie: Jak z bajki [relacja, zdjęcia]
Iśka Marchwica
Mariah Carey to ikona, historia popu, gwiazda formatu Michaela Jacksona, Whitney Houston i Eltona Johna. Mariah Carey ma wszystko - piękny głos o ogromnej skali, muzyczne i artystyczne wyczucie i całą pulę przebojów na koncie.
Od wielu lat do łez wzrusza nas "Without You", "Hero" i "My All", na kolejne utwory od Carey czekaliśmy z wypiekami na twarzy słuchając radia, z pustymi kasetami gotowymi do ich nagrania. Carey zawładnęła naszymi dyskotekami i świętami - niewiele znam osób, które w grudniu nie zanuciłyby choć raz "All I want for Christmas is You". Tej wiosny Mariah Carey zawładnęła nami ponownie. Trasą "The Sweet Sweet Fantasy" zachwyciła swoich fanów, którzy wszystkie plany podporządkowali udziałowi w tym koncercie. I Kraków ogarnęła "gorączka Carey".
Zaczęło się niewinnie - od Facebooka. To tu polscy fani zaczęli umawiać się na specjalną akcję koncertową, a także - na zlot, który miał przygotować miłośników artystki "emocjonalnie i mentalnie" na to ważne wydarzenie. Nic dziwnego - krakowski koncert był jedynym w Polsce i w ogóle tym fragmencie Europy, nic więc dziwnego, że udział w wydarzeniu zapowiedzieli też wielbiciele artystki ze Słowacji, Czech czy Węgier. Do olbrzymiej hali Tauron Areny już od popołudnia ściągały tłumy, żeby pod wieczór wypełnić szczelnie trybuny i płytę sali. Napięcie było wyczuwalne już od wejścia - publiczność tak bardzo nie mogła doczekać się występu gwiazdy, że tylko skromną część uwagi poświęcała grającemu przez blisko godzinę na scenie DJ-owi Gromee. Ten, w towarzystwie zdolnej saksofonistki, Arety Chmiel, wprowadzał taneczny i pozytywny nastrój najnowszymi przebojami dance'owymi i popowymi. W innych warunkach, donośny dźwięk saksofonu Arety i taneczne bity mogłyby porwać wielotysięczną publiczność do tańca. Tego wieczoru jednak, wszyscy niecierpliwie wiercili się czekając na gwiazdę wieczoru, wymieniając podekscytowane uwagi na temat poznanej wcześniej setlisty koncertu i strojów, które wykorzysta w show Mariah Carey.
Diva pojawiła się na scenie z należytym splendorem - przystojni tancerze, którzy towarzyszyli Mariah prawie cały koncert na scenie, ubrani w srebrne marynarki, wnieśli Mariah na szezlongu, jak prawdziwą królową. Już od pierwszych dźwięków "Fantasy" Carey dała wyraźnie do zrozumienia, kto będzie najważniejszy tego wieczoru. I faktycznie tak było - przez cały program, trudno było od Mariah oderwać oczy. Piosenkarka czarowała swoim zachwycającym głosem, lekkimi ruchami tanecznymi, eleganckimi i oszałamiającymi ilością błyskotek strojami i oczywiście - niezwykle ciepłym kontaktem z publicznością.
Program "The Sweet Sweet Fantasy" Mariah Carey zaplanowała w formie kilku wyrównanych tematycznie i nastrojowo setów. Po oszałamiającym otwarciu z "Fantasy" i tanecznym "Emotions" artystka zachwyciła emocjonalnym wykonaniem "My All" - jedna z najsłynniejszych miłosnych piosenek zaskoczyła dyskotekową końcówką z energicznym baletem. Ten czas Carey wykorzystała na zmianę kreacji i muzycznego klimatu - na scenie pojawiła się w pięknej różowej sukni, śpiewając balladę "Always Be My Baby". W wersji z "The Sweet Sweet Tour" kompletnie jednak zmienia się odbiór utworu. Do nie najlepiej ocenianej dwadzieścia lat temu miłosnej piosenki, artystka dodała wizualizacje ze zdjęciami i krótkimi filmikami z jej dziećmi, w domu i na scenach.
Dziecięcy temat artystka utrzymała też w coverze "I'll Be There" The Jacksons 5, który wykonała wspólnie z wieloletnim wokalnym towarzyszem, Treyem Lorenzem. Na ekranie mogliśmy oglądać zabawne zdjęcia malutkiej Carey, która - jak się dowiedzieliśmy z tej zdjęciowej podróży w czasie - już jako mały brzdąc zdradzała wokalne i aktorskie talenty. Ukoronowaniem utworu były zdjęcia Michaela Jacksona i w końcu - wykonanie końcówki piosenki przez Mariah w duecie z kilkuletnim Michaelem. Wprowadzeniem do swojego programu archiwalnego nagrania Jacksona, Carey zbudowała bardzo podniosły i wzruszający nastrój, który przypieczętowała zdjęciami, które wykonano jej z Michaelem Jacksonem kilka lat przed jego śmiercią. Publiczność ewidentnie była poruszona i długo oklaskiwała tak niezwykłe trio. Na otarcie łez, Lorenz w towarzystwie niezawodnego baletu męskiego wykonał dyskotekowy przebój z pierwszej solowej płyty Jacksona "Rock With You", naśladując przy tym wspólnie z tancerzami najbardziej kultowe taneczne ruchy Króla Popu.
Mariah Carey - Kraków, 11 kwietnia 2016 r.
Po tym jakże uczuciowym secie, Mariah postanowiła przypomnieć swoje niezwykle seksowne wcielenie. W nieprzerywanym ciągu, na tle kadrów ze swoich zmysłowych, odważnych ale i zabawnych teledysków, wykonała fragmenty "Touch My Body", "I Know What You Want", "Obsessed", "It's Like That", "Shake It Off", "Loverboy" i "Heartbreaker". Namiętną tematykę piosenek idealnie podkreślał strój, jaki Mariah wybrała do tego zestawu - obcisłe czarne body wykończone było - a jakże - błyszczącymi aplikacjami. Po tym jakże żywiołowym i świetnie zmiksowanym secie, Carey wróciła do stylistyki romantycznej, dając swoim fanom w ostatniej części koncertu to, na co najbardziej czekali - przebojowe ballady, jak "Against All Odds", "Hero" czy "Without You". Przy "We Belong Together" krakowska publiczność uniosła nad głowy setki papierowych motyli, co Mariah zauważyła z uśmiechem.
Wzruszający moment czekał nas też przy wykonaniu piosenki z "Księcia Egiptu" - tę przepiękną, niosącą przekaz nadziei balladę Mariah Carey wykonała z samą Whitney Houston. Tak, jak Jackson, i Whitney zaśpiewała z Mariah z ekranu, na tle ujęć z filmu. Nawet jednak taka obecność ikony disco i soulu poruszyła publiczność, która śpiewała wspólnie z artystkami, klaskała i wykrzykiwała na zmianę imiona Mariah i Whitney.
Mariah Carey podczas koncertów "The Sweet Sweet Fantasy Tour" daje swoim fanom to, czego oczekują: przepiękną muzykę, perfekcyjnie przygotowane show, największe hity, królewskie kostiumy i przede wszystkim - samą siebie. Koncert Mariah Carey zapamiętam przede wszystkim, jako bardzo osobiste spotkanie z artystką. Mariah uchyliła dla nas drzwi do swojego prywatnego życia, pokazała swoich najbliższych i miłość, jaką ich darzy. Podzieliła się z nami swoimi ulubionymi utworami i historiami, które jej się z nimi kojarzą. Oddała też wzruszający hołd swoim wielkim poprzednikom i przyjaciołom ze sceny - Michaelowi Jacksonowi i Whitney Houston. Koncert Carey był ciepły, niezwykle pozytywny i jasny - po prostu nierealnie bajkowy.
Jadwiga Marchwica, Kraków