Iron Maiden świętują 40-lecie płyty "Powerslave". Niewolnicy własnej potęgi

"Nadal uważam, że to naprawdę dobry album" - mówił Steve Harris, basista i lider Iron Maiden, o płycie "Powerslave". Uznawany przez wielu fanów za jeden z najlepszych metalowych albumów wszech czasów właśnie obchodzi 40. rocznicę wydania - materiał z "egipską" okładką pojawił się 3 września 1984 r. Dla Polaków "Powerslave" ma szczególne znaczenie - to właśnie w ramach promocji tego albumu Żelazna Dziewica po raz pierwszy odwiedziła nasz kraj.

Iron Maiden w połowie lat 80. - od lewej: Dave Murray, Adrian Smith, Bruce Dickinson, Steve Harris i Nicko McBrain
Iron Maiden w połowie lat 80. - od lewej: Dave Murray, Adrian Smith, Bruce Dickinson, Steve Harris i Nicko McBrainDave Hogan/Hulton ArchiveGetty Images

Za sprawą "Powerslave" umocnił się status Iron Maiden jako jednej z potęg nurtu New Wave of British Heavy Metal. Po latach perkusista Nicko McBrain i gitarzysta Adrian Smith zgodnie podkreślali, że to właśnie dzięki tej płycie zespół bardzo szybko zdobył popularność na całym świecie. Dobrym przykładem jest choćby Brazylia, gdzie setki fanów czekało na muzyków przed hotelami i restauracjami.

Podobnie stało się w Polsce - w sierpniu, jeszcze przed oficjalną premierą "Powerslave", Brytyjczycy pojawili się w naszym kraju, by zagrać tu pierwsze pięć koncertów. W ramach trasy "World Slavery Tour" odbyły się występy w Warszawie, Łodzi, Poznaniu, Wrocławiu i Zabrzu. Jeszcze w 1984 r. ukazał się film "Behind the Iron Curtain" (początkowo na kasecie VHS) dokumentujący występy za Żelazną Kurtyną - w Polsce, ówczesnej Jugosławii i na Węgrzech.

Iron Maiden po raz pierwszy w Polsce. "Uciekli od szarości życia"

Wokalista Bruce Dickinson w wywiadzie udzielonym zagranicznym agencjom prasowym w kilka chwil po koncercie zagranym na Torwarze w Warszawie, stwierdził: "Publiczność genialna, fantastyczna, wygłodniała!". Muzyczny dziennikarz Roman Rogowiecki po latach wspominał: "Cóż, ci ludzie na dwie godziny uciekli, czasami dosłownie, od szarości życia".

Wydany 3 września 1984 r. "Powerslave" to piąty studyjny album Żelaznej Dziewicy. Płyta przyniosła takie klasyki, jak grane po dziś "Aces High" i "2 Minutes to Midnight" czy ponad 13-minutowy kolos "Rime of the Ancient Mariner". Te numery dorównują wcześniejszym dokonaniom, jednak pozostałe utwory wyraźnie od nich odstają, a niektóre - jak instrumentalny "Losfer Words (Big 'Orra)" - wręcz można wprost nazwać wypełniaczami.

"Nadal uważam, że to naprawdę dobry album" - podkreślał Steve Harris, basista i lider Iron Maiden.

Po latach imponujące wrażenie pozostawia po sobie okładka przygotowana przez Dereka Riggsa, na której Eddie (maskotka zespołu) w roli starożytnego faraona pośród egipskich piramid. Motywy z okładki wykorzystano także na trasie "World Slavery Tour". "Pomysł mógł kompletnie nie wypalić, ale na szczęście wszystko wyszło dobrze" - oceniał później Steve Harris.

Iron Maiden i "Powerslave". Niewolnicy własnej potęgi

Trasa z jednej strony okazała się wielkim sukcesem, ale jednocześnie postawiła grupę na krawędzi rozpadu. Jak mówił Bruce Dickinson: "Utwór 'Powerslave' traktuje o czymś więcej niż tylko o starożytnych Egipcjanach. Mówi o nas, o naszym zespole, a także o tym, co się z nami dzieje. Byliśmy niewolnikami naszej własnej potęgi, zarówno w sensie muzycznym, jak i pogoni za sukcesem".

Zainteresowanie koncertami w USA było tak duże, że potwornie zmęczeni muzycy postawili menedżerowi Rodowi Smallwoodowi ultimatum. Dickinson wprost myślał o rozstaniu nie tylko z Iron Maiden, ale także by całkiem dać sobie spokój z muzyką.

Iron Maiden w 1984 r. w Nottingham
Iron Maiden w 1984 r. w NottinghamSteve RapportGetty Images

"Zdarzało się nam nawet grać pięć koncertów pod rząd. To było chore! Pamiętam, że mniej więcej po trzech czwartych trasy staliśmy się jak roboty, a na końcu byliśmy już kompletnie wypaleni. Na tym etapie granie przestaje już być zabawne. Nasz zespół o mało co nie przestałby istnieć" - dodawał Nicko McBrain.

"Na koniec wszyscy mieliśmy tego serdecznie dość. Nie było nas w domu przez rok i całe nasze życie osobiste legło w gruzach. Żaden stały związek - z dziewczyną czy z przyjaciółmi - nie miał szans na przetrwanie" - to z kolei wspomnienie Adriana Smitha z tego burzliwego okresu.

Ogromne poświęcenie się opłaciło - grupa Iron Maiden stała się jedną z największych gwiazd metalu, a płyta "Powerslave" zadebiutowała na 2. miejscu brytyjskiej listy przebojów. W licznych zestawieniach album znajduje się w gronie najlepszych heavymetalowych płyt wszech czasów.

Większość cytatów pochodzi z książki "Iron Maiden. Run to the Hills" Micka Walla.

Mery Spolsky: "Nigdy nie byłam modelką"Łukasz SmardzewskiINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas