Iggy Azalea nie była gotowa na sukces? Raperka chce wrócić na szczyt

W 2014 roku jej hit "Fancy" podbijał listy przebojów, dziś jednak o Iggy Azalei pamięta coraz mniej słuchaczy. Australijska raperka niedawno wydała EP-kę "Survive The Summer" i szczerze opowiada o tym, jak zmieniło się jej podejście do muzyki i życia.

Iggy Azalea wie, jak osiągnąć sukces?
Iggy Azalea wie, jak osiągnąć sukces?Imago Stock and PeopleEast News

Przypomnijmy, że świat o Iggy Azalei usłyszał w 2014 roku za sprawą hitu "Francy", nagranego wraz z Charli XCX. Piosenka przez pięć tygodni królowała na liście Billboard Hot 100, a 33 tygodnie utrzymywała się w całym zestawieniu.

"Fancy" zwiastował debiutancki album Azalei "The New Classic", który promował również inne przeboje - "Black Widow", "Work" i "Bounce". Po drodze Azalea nagrała wspólne numery z Jennifer Lopez ("Booty"), Arianą Grande ("Problem") i jej mentorem T.I. ("No Mediocre").

Jednak od pewnego momentu coś w karierze Azalei zaczęło się psuć. Symbolem stał się wspólny singel z Brtiney Spears, który obu gwiazdom miał dostarczyć nowych fanów. Skończyło się na komercyjnej porażce (dopiero 29. miejsce na liście Billboard).

Chris DeVille z serwisu Stereogum widzi zależność między pojawiającymi się problemami u raperki, a brakiem wydawania kolejnych hitów. Azalea przestała podbijać listy przebojów, a z drugiej strony przyciągała mnóstwo kontrowersji - obrażała ludzi na Twitterze oraz w rasistowski sposób odpowiadała na zaczepki swoich konkurentów.

Społeczność hiphopowa zdominowana przez Afroamerykanów nie potrafiło zaakceptować takiej wersji gatunku, jaką serwowała ludziom Azalea. Raperkę zaciekle krytykowała Azealia Banks, niewybrednie o jej muzyce wypowiadał się też Snoop Dogg, a w nieco bardziej stonowany sposób wypowiadali się Erykah Badu i Q-Tip, którzy po prostu twierdzili, że Iggy Azalea to artystka popowa.

DeVille jest przekonany, że Azalea nie byłaby tak negatywnie oceniana przez całe środowisko, nawet po bezpardonowym ataku na jej osobę przez Macklemore'a w "White Privelege II", gdyby mogła bronić się swoim dorobkiem. Jednak jej mainstreamowy potencjał całkowicie zniknął.

Kariera Azalei w pewnym momencie znalazła się na sporym zakręcie. Problemy z nagrywaniem nowego materiału zaczęły łączyć się z problemami prywatnymi. Azalea przyznała się, że w 2015 roku przeszła załamanie nerwowe i z tego powodu musiała odwołać trasę koncertową. Jakby tego było mało, rok później media żyły jej głośnym rozstaniem z koszykarzem Nickiem Youngiem.

To wszystko sprawiło, że zapowiadany już od końca 2015 roku album "Digital Distortion" zaczął być regularnie przesuwany w czasie. Zresztą szybko okazało się, że na płytę nie czekały tłumy. Singel "Team" dotarł zaledwie na 42. miejsce listy Billboard.

Kilka miesięcy później okazało się, że drugi album Azalei stał się kością niezgody pomiędzy nią a wytwórnią. Def Jam nie widząc potencjału w płycie radykalnie obcięła wydatki na promocję i zakończyła wspieranie materiału po trzecim singlu.

Szefowie wytwórni nie byli przekonani, czy Australijka jest w stanie udźwignąć promocję płyty i nie zaliczy po drodze jakieś wpadki. Menedżment artystki musiał przekonywać odpowiednie osoby, że Azalea jest gotowa psychicznie na takie wyzwania, a samej raperce kazano wyjechać do centrum terapeutycznego.

"Nigdy nie usiadłam i nie odbyłam szczerej rozmowy z profesjonalistami. Dobrze było mówić do kogoś, kto może dać ci odpowiednie narzędzia do tego, aby uczynić twoje życie łatwym do opanowania. To mi się przydało i cieszę się, że wyjechałam" - wspominała w rozmowie z "Billboardem".

Raperka ostatecznie zmieniła wytwórnię i wyrzuciła cały projekt o nazwie "Digital Distorion" do kosza, wystawiając cierpliwość fanów na ogromną próbę. Na pocieszenie zaprezentowała singel "Savior" i zapowiedziała EP-kę pt. "Surviving The Summer" (która wkrótce zmieniła nazwę na "Survive The Summer").

W pewnym momencie nawet najwierniejsi sympatycy talentu Iggy mieli dość. Raperce zarzucano, że za dużo czasu traci na lansowanie się w mediach społecznościowych i wrzucaniu rozebranych fotek. Gwiazda broniła jednak swoich decyzji i ripostowała, że muzyka nadal jest dla niej najważniejsza.

W końcu na początku sierpnia do sprzedaży trafiła wyczekiwana EP-ka. Znalazło się na niej sześć utworów, a gościnnie raperkę wsparli Tyga i Wiz Khalifa.

Mimo braku komercyjnego sukcesu, materiał zdobywa pozytywne recenzje. "Nie chciałam się zawieść, a obecny odbiór to więcej niż się spodziewałam" - mówiła serwisowi Idolator.

Dodatkowo Azalea zdaje sobie sprawę z tego, jak źle potoczyła się jej kariera. Przyznała też, że nie do końca mogła przewidzieć to, co wydarzyło się po premierze jej największego hitu "Fancy".

"Wydaję mi się, że jeśli osiągniesz sukces w mainstreamie i znajdziesz się nagle w centrum uwagi, to nie jesteś gotowy na sporo rzeczy, które ci się przytrafią. Szybko okazuje się, że popełniasz gafę za gafą. Mam teraz 28 lat i jest duża różnica pomiędzy mną teraz a wtedy. Wiele rzeczy się zmienia - dorastasz i dojrzewasz. Nie jestem też nowa w branży. Myślę bardziej o tym, co mówię i jakie mogą być tego konsekwencje" - dodała. 


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas