Historie o używkach, rozstaniach, klubach nocnych i gołębiach. Oto 10 najlepszych piosenek Blur
Po czym poznać, że zespół zapisał się w historii muzyki i do dzisiaj ma fanów, którzy skoczyliby za nim w ogień? Albo przynajmniej oddali dużą część wypłaty za bilet na koncert? Taka grupa po raz drugi w swojej karierze ogłasza reaktywację, a ludzie biją się, chociaż na szczęście tylko w sieci, o wejściówki. Blur, czyli jedna z legend britpopu, wydał w tym roku nową płytę - "The Ballad of Darren". Albumowi będzie towarzyszyć trasa koncertowa. Zanim muzycy pojawią się na scenie, przypominamy 10 najważniejszych piosenek Blur.
Grupa Blur powstała w 1988 roku, ale prosta kalkulacja, że to 35 lat działalności byłaby nie fair wobec innych muzyków. Zespół ma bowiem na koncie dwie przerwy w karierze. Najpierw Damon, Graham, Alex i Dave zrobili sobie 4-letnie wakacje w 2004 roku, a później zniknęli ze sceny w 2016 roku.
Nowy album Blur, "The Ballad of Darren", to pierwsza płyta Brytyjczyków od ośmiu lat. Sami widzicie, że bycie fanem tej grupy wymaga jednej, bardzo istotnej cechy: cierpliwości. Dla tych, którzy nie mogli się doczekać powrotu zespołu, mamy zestawienie najlepszych i najważniejszych piosenek Blur.
"Song 2"
Nie mogło być inaczej. Utwór z 1997 roku nie tylko zapewnił Blur sukces od razu po wydaniu, ale okazał się bardzo przyszłościową inwestycją. Dwuminutowy muzyczny zastrzyk energii przetrwał próbę czasu i do dzisiaj świetnie sobie radzi w serwisach streamingowych. Piosenka trafiła do kreskówek, niezliczonych zwiastunów, seriali, reklam, gier komputerowych, towarzyszyła nawet oficjalnemu odpalaniu fajerwerków w Londynie w jedną z sylwestrowych nocy. Utwór jest też doskonale znany fanom sportu, na przykład bywalcom stadionów piłkarskich.
Aż trudno uwierzyć, że taki przebój powstał… przypadkiem. Muzycy postanowili przerobić pierwotną, wolniejszą i akustyczną wersję piosenki na głośne, szybkie i agresywnie brzmiące "Song 2", jakie znamy dzisiaj. Grupa chciała zażartować z szefów swojej wytwórni płytowej i zaproponowała, żeby to właśnie ten utwór stał się singlem z płyty. Ku zaskoczeniu Blur wytwórnia bez problemu się zgodziła.
"Beetlebum"
Kolejny klasyk w wydaniu Blur, do tego z tej samej płyty, na którą trafił utwór "Song 2". Piosenka jest inspirowana muzyką The Beatles, a opowiada o eksperymentach Damona Albarna z heroiną. Jak to możliwe, że taki utwór stał się przebojem i pojawiał się regularnie w radiu, nie tylko zresztą w Wielkiej Brytanii? Otóż zespół początkowo nie opowiadał zbyt wiele o treści piosenki. "Drugiego dna" tekstu nie znał nawet producent płyty. Jeśli zastanawiacie się, co oznacza "Beetlebum", to spieszymy donieść, że… nic. To po prostu zlepek słów wymyślony przez Damona Albarna.
"The Universal"
Blur w świecie science-fiction? Proszę bardzo. "The Universal" pochodzi z płyty "The Great Escape" z 1995 roku. Tytuł utworu nawiązywał do "wymyślonego następcy Prozaku", który sprawia, że człowiek się uspokaja, obojętnieje i nie dostrzega tego, że świat zmierza w złym kierunku. To nie koniec futurystycznych pomysłów. Okładka singla nawiązuje do filmu "2001: Odyseja kosmiczna", a teledysk do piosenki był inspirowany "Mechaniczną pomarańczą".
"Coffee & TV"
Ta perełka trafiła na płytę "13" z 1999 roku. "Coffee & TV" napisał gitarzysta Blur, Graham Coxon. Muzyk postanowił opowiedzieć o swoich zmaganiach z alkoholizmem, a przede wszystkim o tym, co się działo po odstawieniu używek. Coxon, zamiast pić, całymi dniami siedział przed telewizorem, popijał kawę i pisał piosenki. Jak widać, a raczej słychać, rzucenie nałogu przysłużyło się nie tylko zdrowiu muzyka.
"Country House"
Jest rok 1995, w Anglii w najlepsze toczy się bitwa britpopowych gigantów. 14 sierpnia swoje nowe single wydają śmiertelni muzyczni wrogowie: Oasis piosenkę "Roll with It", a Blur - "Country House". Jaki był wynik tego starcia? 1:0 dla Blur. Utwór okazał się też najchętniej kupowanym singlem zespołu. Nieźle jak na piosenkę, która opowiada o domu na wsi. No, może nie do końca domu, lecz wielkiej posiadłości za miastem, którą kupił sobie były menedżer zespołu. Nie sugerujcie się jednak okładką singla, bo na nią trafiło to, co było pod ręką, czyli zdjęcie zamku z Bawarii, ale kto by się czepiał takich szczegółów?
"No Distance Left to Run"
Kiedy utwór się ukazał, Damon Albarn nie był wielkim fanem mówienia o nim. Nic dziwnego. Tekst opowiada o rozpadzie jego związku z Justine Frischmann, wokalistką brytyjskiej grupy Elastica. Pisanie na pewno nie było dla Damona łatwe, ale jeszcze trudniejsze okazało się wracanie do tej piosenki. "Ten utwór wywołuje we mnie smutek. Śpiewanie go wywołuje smutek. […] Żeby wyśpiewać ten tekst, musiałem przyjąć do wiadomości, że coś w moim życiu się skończyło" - wspominał po latach Albarn. "No Distance Left to Run" to również tytuł świetnego filmu dokumentalnego o grupie Blur, który tym razem nie opowiada o rozstaniu, lecz o pierwszej reaktywacji zespołu. Ale momentami jest równie smutno jak w piosence.
"Tender"
Myśleliście, że bolesne rozstanie to materiał tylko na jeden utwór? Na pewno nie dla Blur. "Tender", podobnie jak "No Distance Left to Run", opowiada o rozpadzie związku Damona i Justine. Tym razem jednak piosenkę napisał cały zespół. To jeden z najdłuższych utworów w dyskografii Blur, do tego z gościnnym udziałem London Community Gospel Choir. Piosenka ma dodatkowe znaczenie w historii zespołu. Fragment tekstu "Oh my baby/Oh my baby/Oh why?/Oh my?" śpiewa Graham Coxon. Kiedy muzyk zrobił sobie przerwę w zespołowej działalności, w hołdzie gitarzyście wyśpiewywała to - najgłośniej jak się da - publiczność.
"Parklife"
Gdyby istniało zestawienie najbardziej łobuzerskich piosenek Blur, ten utwór zająłby pierwsze miejsce. "Parklife", z płyty pod tym samym tytułem, to opowieść o biegaczach, śmieciarzach, gołębiach i spacerowiczach, których muzycy widzieli codziennie w parku, w drodze do studia. Zwrotki piosenki śpiewa, a raczej recytuje, aktor Phil Daniels. Artysta zgodził się wystąpić w utworze, chociaż kompletnie nie znał twórczości Blur. Nie przeszkodziło mu to w idealnym nagraniu swojej partii w zaledwie 40 minut. Marzenie producenta!
"Girls & Boys"
Grupa Blur nagrywająca swoją wersję muzyki disco brzmiałaby właśnie jak "Girls & Boys". Trudno powiedzieć o członkach tego zespołu, że są wyjątkowo pruderyjni, ale są na tym świecie rzeczy, które zaskoczyły nawet Damona Albarna. Muzyk pojechał na początku lat 90. na wakacje do hiszpańskiego kurortu i podpatrywał imprezowiczów, którzy, hmm, byli wielkimi fanami swobody seksualnej. Muzyk porównał tamtejsze kluby nocne do najgorszych brytyjskich dyskotek, a to już naprawdę spora obelga. Najzabawniejsze jest jednak to, że piosenka wybrzmiewała później w wielu takich właśnie lokalach.
"To the End"
Opowieść o miłości, której nie da się już uratować, a w tle orkiestra? Być może nie brzmi to jak przepis na sukces na listach przebojów, ale przecież nie po raz pierwszy zespół złamał zasady. Tekst po francusku wyśpiewuje tu Lætitia Sadier z grupy Stereolab, a we francuskiej wersji singla gościnnie pojawia się Françoise Hardy.