​Florence and the Machine: Kochajmy diwy [relacja z koncertu w Łodzi]

Florence mówiąca o tym, że jest Europejką, pomimo tego, co dzieje się w polityce jej kraju. Florence nawołująca do odłożenia smartfonów i delektowania się doświadczeniem. W końcu - Florence biegnąca przez fosę i wskakująca w tłum publiczności. Ona wie, jak występować, by wzruszać i porywać ludzi i niezmiennie robi to dobrze.

Ekspresyjna Florence Welch w akcji
Ekspresyjna Florence Welch w akcjiRune Hellestad- Corbis/ CorbisGetty Images

Florence and the Machine promują właśnie najnowszy album, wydany w 2018 roku "High as Hope". Ze swoim koncertem zespół zawitał do Polski i w piątkowy (15 marca) wieczór zaprezentował się w wypełnionej niemalże do najwyższego ostatniego miejsca łódzkiej Atlas Arenie. Zachwytom i atakom serca ze strony co wrażliwszych fanek i fanów w tłumie nie było końca.

A zaczęło się od energetycznego, skondensowanego show występujących w roli supportu Young Fathers. "In My View" czy "Low" skutecznie rozgrzały publikę i przygotowały na późniejsze doznania. Tego wieczora Florence zresztą niejednokrotnie odnosiła się do zespołu, podkreślając jak bardzo jest im wdzięczna za support.

Przekrojowa setlista, zatrzymująca się przy wszystkich etapach działalności Florence and the Machine, zaczynając od debiutanckiego albumu "Lungs", skończywszy na zeszłorocznym "High as Hope" raczej nikogo nie zaskoczyła. Trzeba jednak oddać zespołowi świetne przygotowanie, a Florence jak zawsze wielkie oddanie temu, co robi. W obliczu jej doskonałej formy i scenicznej prezencji, nawet banalne zapewnienia o tym, jak bardzo kocha polską publiczność brzmią naturalnie i szczerze. A publiczność odwzajemnia jej się z nawiązką.

Florence Welch w akcjiChristian Augustin/RedfernsGetty Images

Na przykład zorganizowaną przez fanklub akcją podczas "Cosmic Love". W trakcie wykonywania utworu publiczność miała przyłożyć do latarek w telefonach kolorowe folie. Efekt był zachwycający. Z kolei podczas "100 Years" fani podnosili do góry białe papierowe torby, podświetlone telefonami. Wyszło równie zachwycająco. Szkoda tylko, że po skończonym numerze publiczność zaczęła nadmuchiwać owe torebki i z hukiem je rozbijać, wytwarzając z początku bardzo niepokojące dźwięki.

Florence Welch od lat się nie zmienia. Pod tym względem, że zawsze jest taka samo zaangażowana w to, co robi na scenie. Można nie mieć miłości dla jej muzyki i twórczości Florence and the Machine, ale trzeba szanować i cenić to, że jest jedną z nielicznych prawdziwych diw scenicznych współczesnego mainstreamu. I to, że jest wspaniałą emanacją kobiecej siły od dawna, jeszcze zanim to było "modne".

Podczas koncertu w Łodzi odniosła się zresztą do innej wspaniałej artystki, która ją niezmiennie inspiruje, czyli do Patti Smith. Zaś nawołując do odłożenia smartfonów rzekła: "Odłóżcie te pieprzone telefony - tak powiedziałaby królowa".

Nie muszę chyba wspominać o tym, jak wiele radości przyniósł piątkowy koncert zgromadzonym w Atlas Arenie fanom. I tym, którzy znaleźli się tam może bardziej z przypadku oraz sceptykom, których muzyka i energia Florence and the Machine koniec końców pewnie też przekonała. Zaś co do samej Florence - kochajmy diwy muzyki rozrywkowej, bo jest ich coraz mniej.

Setlista koncertu Florence and the Machine w Atlas Arenie w Łodzi:

"June"
"Hunger"
"Between Two Lungs"
"Only If for a Night"
"Queen of Peace"
"South London Forever"
"Patricia"
"Dog Days Are Over"
"Ship to Wreck"
"Moderation"
"Sky Full of Song"
"Cosmic Love"
"100 Years"
"Delilah"
"What Kind of Man"
Bis:
"Big God"
"Shake It Out"

Anna Nicz, Łódź

Florence and The Machine na Orange Warsaw Festival 2018INTERIA.TV


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas