Eric Clapton: 25 lat od tragicznej śmierci syna
"Tears In Heaven" to jedna z najbardziej znanych ballad Erica Claptona. Jest to jednocześnie utwór przepełniony bólem i cierpieniem, jakie towarzyszyły gwiazdorowi po tragicznej śmierci jego 4-letniego wówczas synka Conora. W niedzielę (20 marca) mija 25 lat od tego dramatycznego zdarzenia.
Conor to owoc związku Erica Claptona i włoskiej modelki Lory Del Santo. Chłopiec przyszedł na świat w 1986 roku. Gdy miał 4,5 roku, doszło do niewyobrażalnej tragedii - dzieciak wypadł przez otwarte okno z 53. piętra apartamentu na Manhattanie.
Lory opowiadała później, że w chwili, gdy doszło do wypadku, poszła sprawdzić w drugim pokoju faks i wróciła o parę sekund za późno.
"Eric był w drodze do nas, aby go odebrać. Usłyszałam, że przyszedł faks i postawiłam to sprawdzić, zanim poszłam do pokoju Conora. Spóźniłam się o niecałą minutę. Gdybym nie dostała tego faksu, on ciągle by żył" - mówiła była partnerka Claptona.
Lory przyznała także, iż jest głęboko przekonana, że gdyby nie śmierć ich syna, byliby ze słynnym gitarzystą parą aż do dziś. "Kiedy zmarł Conor, zmarł także nasz związek. Nie ma takiego dnia, abym nie myślała o nich obu".
Śmierć Conora oczywiście mocno wstrząsnęła Claptonem. Z cierpieniem, jakie towarzyszyło mu po utracie synka artysta próbował poradzić sobie przez tworzenie muzyki.
Właśnie w ten sposób powstała ballada "Tears In Heaven" będąca jedną z najbardziej przejmujących, a zarazem jedną z najbardziej popularnych piosenek w dorobku Erica Claptona. Tekst utworu opowiada o bólu i żałobie po utracie dziecka.
"Niemal podświadomie zastosowałem muzykę jako środek uzdrawiający i okazało się, że to zadziałało. Muzyka daje mi wiele szczęścia i potrafi goić moje rany" - mówił Clapton.
Mimo to muzyk jeszcze kilka lat po tragedii mówił w wywiadach, że ciągle czuje ból i winę po utracie swego syna. Czuje się winny, ponieważ wchodząc do budynku widział zgromadzonych wokół ludzi, ale nawet nie spojrzał na to, co się stało. Ma pretensje do siebie, że nie był w tych ostatnich chwilach przy swoim synu i - jak powiedział - będzie z tym poczuciem winy żył już zawsze.
Utwór "Tears In Heaven" został początkowo wykorzystany w ścieżce dźwiękowej filmu "W matni". Piosenka przyniosła Claptonowi w 1993 roku trzy nagrody Grammy: dla najlepszej piosenki roku, dla najlepszego nagrania roku oraz dla najlepszego męskiego wykonania piosenki pop.
Po utwór często sięgali inni artyści, którzy próbowali na swój sposób interpretować "Tears In Heaven". Wśród nich byli m.in. Paul Anka, Joshua Redman czy grupa Gregorian. Swoje covery piosenki Claptona wykonywali również polscy muzycy, tacy jak Stanisław Soyka i Wojciech Karolak, zespół Raz Dwa Trzy czy Kamil Bednarek, który zaśpiewał ją w półfinale trzeciej edycji programu "Mam talent".
Posłuchaj "Tears In Heaven" w wykonaniu Stanisława Soyki:
W 2004 roku Clapton postanowił przestać wykonywać piosenkę "Tears In Heaven" na swoich koncertach.
"Ja naprawdę muszę powrócić do uczuć, które towarzyszyły mi, kiedy pisałem tę piosenkę. One jakby odeszły i naprawdę nie chcę, by wróciły. Moje życie jest teraz inne" - tłumaczył Clapton, który "Tears In Heaven" zaśpiewał ponownie dopiero w 2013 roku podczas trasy koncertowej z okazji 50-lecia kariery.
Eric Clapton na Life Festival Oświęcim - 28 czerwca 2014 r.