Celebryto, strzeż się efektu Streisand!
"Internet nie przebacza" – wyświechtane hasełko? Pięć lat temu Beyonce na własnej skórze przekonała się, że jedna, nie do końca przemyślana decyzja, może sprawić, że zaczną śmiać się z ciebie miliony użytkowników sieci. Wszystko z powodu efektu Streisand.
3 lutego 2013 roku muzyczną gwiazdą XVLII finału Super Bowl, w którym zmierzyły się drużyny Baltimore Ravens i San Francisco 49ers, była Beyonce. Wokalistka w trakcie nieco ponad 12-minutowego występu zaprezentowała swoje największe przeboje takie jak "Crazy In Love", "Single Ladies (Put a Ring On It)", "Halo" oraz numery z jej ostatniej wtedy płyty "4" - "Run The World (Girls)" i "End of Time".
Na scenę Beyonce zaprosiła także Michelle Williams i Kelly Rowland z Destiny’s Child i razem z nimi wykonała piosenki "Bootylicious" i "Independent Women Part II".
Koncert zgromadził przed telewizorami w Stanach Zjednoczonych ponad 110-milionową widownię, a dzięki 268 tys. tweetom na minutę stał się w tamtym czasie najczęściej komentowanym wydarzeniem w historii serwisu. Piosenkarkę obsybywano komplementami również w mediach.
Jednak nie wszystko poszło po myśli Queen B. W zasadzie jedynym zgrzytem jej występu były... zdjęcia. Beyonce na scenie zaprezentowała kilka choreografii tanecznych, które kosztowały ją sporo wysiłku. Łatwo można było zobaczyć to na zdjęciach wykonanych przez będących na miejscu fotografów.
Niekorzystne ujęcia trafiły się m.in. do serwisu Buzzfeed i właśnie tam maila skierowali przedstawiciele wokalistki. Ci domagali się usunięcia zdjęć, które narażały piosenkarkę na śmieszność.
"W waszej galerii znalazło się kilka niepochlebnych zdjęć. Bardzo grzecznie prosimy o ich usunięcie. Jesteśmy pewni, że znajdziecie lepsze fotografie" - można było przeczytać wiadomości wysłanej do redakcji. Ta jednak nie posłuchała próśb, a co więcej postanowiła opublikować ją w sieci. Buzzfeed nie omieszkał również odpowiedzieć. W swoim mailu zapytał menedżment wokalistki, z jakiego powodu domagają się cenzury gwiazdy. Na to już sztab Beyonce nie udzielił odpowiedzi.
W ten sposób galeria, o której prawdopodobnie tydzień później zrobiłoby się całkowicie cicho, stała się ekstremalnie popularna, a zdjęcia z niej posłużyły do stworzenia mema o nazwie "niepochlebna Beyonce", w których porównano ją m.in. do sztangisty i She-Hulka.
O sprawie napisały również najpoczytniejsze gazety i serwisy na świecie. Dodajmy, że media też podkręcały całą historie. Potal Gawker poinformował, że agencja Getty Images usunęła pięć z siedmiu negatywnie ocenionych fotografii, co tylko podgrzało atmosferę wokół gwiazdy.
"Nazywają to efektem Streisand. Może teraz powinniśmy to nazywać efektem Beyonce" - kpił z wokalistki serwis The Daily Dot.