2 Live Crew: Historia "As Nasty As They Wanna Be"

W 2017 roku okładka ich trzeciego albumu na nikim nie zrobiłaby wrażenia, jednak na przełomie lat 80. i 90., kilka skąpo ubranych dziewczyn promujących "As Nasty As They Wanna Be" wywołały oburzenie.

Okładka płyty 2 Live Crew "As Nasty As They Wanna Be”
Okładka płyty 2 Live Crew "As Nasty As They Wanna Be”  

Działająca od lat 80. w Miami grupa 2 Live Crew już od początku swojej kariery nie ukrywała upodobania do tworzenia tekstów o seksie. Ich pierwszy album "2 Live Crew Is What We Are" zdobył przychylne recenzje oraz dobre wyniki sprzedażowe (pokrył się złotem), jednak zwracano uwagę, że raperzy nie przebierają w słowach, a nawet tytuły ich piosenek budzą skrajne emocje (chociażby "We Want Some Pussy").

Sporo kontrowersji wywołała sprawa mężczyzny z Florydy, który sprzedał debiutancki album grupy 14-latce, za co ukarano go mandatem. Ten incydent sprawił, że twórcy przy okazji tworzenia "Move Somethin'" podjęli szczególne środki ostrożności. Materiał na drugą płytę wyprodukował z Mr. Mixxem Luke Campbell (pseudonim Luke Skyywalker), który wpadł na pomysł, aby do sklepów trafiały dwie wersje ich krążków - dla dorosłych oraz ocenzurowana.

Mimo takiego zabiegu w mieście Alexander City w stanie Alabama doszło do nieprzyjemnego incydentu. Policjant będący incognito nabył egzemplarz "Move Somethin'", a następnie ukarał grzywną właściciela sklepu za sprzedaż wydawnictwa. Była to pierwsza sprawa, w której za nieprzyzwoitość muzyki odpowiedzialność brał jej sprzedawca. Ostatecznie kara została cofnięta, jednak nie był to koniec problemów 2 Live Crew z prawem.

Raperzy oczywiście nic nie robili sobie z kolejnych gromów, które rzucali na nich pruderyjni Amerykanie. W 1989 do sprzedaży trafił trzeci album grupy "As Nasty As They Wanna Be", który stał się najważniejszym i najpopularniejszym (podwójna platyna) wydawnictwem w karierze zespołu.

Na płycie grupy znalazło się 18 utworów, a większość z nich obracała się w tematyce seksu. Największym przebojem stał się natomiast numer "Me So Horny", który dotarł na 26. miejsce listy Billboard, a w samym zestawieniu utrzymywał się przez 30 tygodni.

Nieśmiertelność płycie zapewnił jednak proces sądowy, który rozpoczął się w 1990 roku. Problemem miała być m.in. obsceniczna okładka nowej płyty, na której cztery dziewczyny ubrane w bikini stoją tyłem do aparatu, a z przodu patrzą na nich raperzy. Zdjęcie zrobione zostało przez dwóch młodych fotografów (Mac Hartshorn i Andy Thurman), którzy zatrudnieni zostali przy okazji koncertu zespołu.

"Super mili faceci. Bardzo otwarci na wszystko. Byliśmy na plaży i zrobiliśmy kilka przypadkowych i dość stereotypowych zdjęć, do czego ja i Mac przyzwyczailiśmy się. Potem stwierdziliśmy, że chcielibyśmy, aby wyglądały trochę głupkowato" - tak o współpracy z formacją opowiadał Thurman.

Zdjęcia z tej sesji wykorzystane zostały jeszcze przy okazji tworzenia trzech płyt 2 Live Crew. "Jedna z rzeczy, z której jestem dumny jest to, że cała sprawa doprowadziła do reinterpretacji prawa do cenzury i wolności wypowiedzi. Cieszę się, że byłem tego częścią" - mówił Hartshorn.

Płyta krótko po jej ukazaniu się zaczęła rozchodzić się między zainteresowanymi. Doniesienia o skandalicznej płycie, która wprost opowiada o seksie, szybko spotkały się ze zdecydowaną reakcją.

Niezadowoleni, że taka płyta krąży w przestrzeni publicznej byli członkowie ultrakonserwatywnego stowarzyszenia American Family Association. Ci zatrudnili prawnika, Jacka Thompsona, aby zbadał sprawę, a co ważniejsze, postawił raperów przed sądem. Niedługo później list o obrazoburczym zespole (w którym znalazły się teksty i okładka) trafił do najważniejszych osób w stanie Floryda - gubernatora Boba Martineza i prokurator stanowej Janet Reno.

Thompson domagał się dochodzenia w sprawie i wkrótce mógł być dumny, że dopiął swego. W czasie, gdy ruszył proces dotyczący okładki i płyty, szeryf Nick Navarro ostrzegł wydawców oraz sklepy na Florydzie, że sprzedając "ANATWB" mogą złamać prawo. W kontrze 2 Live Crew złożyli pozew, w którym oskarżyli Navarro o złamanie konstytucji.

W czerwcu 1990 roku wydano wyrok, według którego płyta zespołu uznana została za obsceniczną i nielegalną na Florydzie, co doprowadziło do aresztowania członków oraz zarekwirowania ich płyt. Decyzja sądu wywołała również dyskusje medialne.

Jak skończyła się więc sprawa zakazanej płyty? Sąd apelacyjny oddalił winę, a płyta znów była legalna. 2 Live Crew odnieśli się do całego zamieszania na kolejnym albumie o wymownym tytule "Banned in the U.S.A.".

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas