Reklama

Wes Borland nie odszedł z Limp Bizkit

"Wes Borland nie opuścił naszego zespołu" - takim stwierdzeniem skwitowali pojawiające się od jakiegoś czasu plotki muzycy grupy Limp Bizkit. Ostatnio w Internecie krążyło mnóstwo doniesień twierdzących, jakoby charyzmatyczny gitarzysta zamierzał opuścić kolegów i zająć się własnymi projektami.

"Wes Borland nie opuścił naszego zespołu" - takim stwierdzeniem skwitowali pojawiające się od jakiegoś czasu plotki muzycy grupy Limp Bizkit. Ostatnio w Internecie krążyło mnóstwo doniesień twierdzących, jakoby charyzmatyczny gitarzysta zamierzał opuścić kolegów i zająć się własnymi projektami.

Członkowie Limp Bizkit jak na razie zrobili sobie krótką przerwę i odpoczywają przed kwietniową wizytą w Europie. Poza tym wciąż jeszcze mają w pamięci wypadek podczas ich występu na festiwalu "Big Day Out" w Australii, kiedy rannych zostało kilka osób, a 15-letnia dziewczyna zmarła po przewiezieniu do szpitala.

"Te wszystkie plotki o Wesie to po prostu bzdura. Chłopaki są wstrząśnięci śmiercią Jessiki, ale nikt z nich nie ma zamiaru odchodzić z zespołu. Na razie mają krótką przerwę, bo pod koniec kwietnia jadą do Europy, aby tam kontynuować swą trasę 'Anger Management'. Teraz każdy zajmuje się swoimi sprawami, ale na pewno nikt nie odchodzi" - powiedział rzecznik Limp Bizkit.

Reklama

W międzyczasie wszyscy fani wokalisty Freda Dursta mają okazję posłuchać, jak ich idol wspomaga swym talentem innych muzyków. Na stronie stacji radiowej KNAC (www.knac.com) umieszczony został akustyczny utwór formacji Staind, w którym gościnnie zaśpiewał właśnie frontman Limp Bizkit.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Limp Bizkit | plotki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy