Lou Reed miał spokojną śmierć
Laurie Anderson, żona Lou Reeda, opisuje ostatnie chwile swojego męża.
Swoją wzruszającą relację Laurie Anderson opublikowała na łamach magazynu "Rolling Stone".
Wdowa po Lou Reedzie przyznała, że przez ostatnie dwa lata wokalista był bardzo schorowany: cierpiał na cukrzycę i nowotwór wątroby.
Anderson opisuje śmierć artysty jako bardzo spokojną.
"Nigdy nie widziałam wyrazu twarzy równie cudownego jak u Lou w momencie, kiedy zmarł. Jego oczy były szeroko otwarte. W ramionach trzymałam osobę, którą kochałam najbardziej i do której mówiłam, kiedy umierała. W końcu jego serce się zatrzymało. Nie bał się" - opowiada Laurie Anderson.
"Miałam zaszczyt być z nim do końca świata. Życie - piękne, bolesne, olśniewające - takie właśnie jest. A śmierć? Wierzę, że jej celem jest uwolnienie miłości" - poetycko stwierdziła wdowa.
Przypomnijmy, że Lou Reed, były lider grupy Velvet Underground, wybitny awangardzista muzyki rozrywkowej, zmarł 27 października w wieku 71 lat.