Reklama

Klątwa nad Kazikiem Staszewskim

W poniedziałek, 7 maja, ukazała się kolejna płyta Kazika Staszewskiego, frontmana zespołów Kult, El Dupa i Kazik Na Żywo, zatytułowana "Melodie Kurta Weilla i coś jeszcze". Prace nad tym albumem trwały dwa lata i jak twierdzi jeden z najpopularniejszych polskich wokalistów, były one dość trudne.

W poniedziałek, 7 maja, ukazała się kolejna płyta Kazika Staszewskiego, frontmana zespołów Kult, El Dupa i Kazik Na Żywo, zatytułowana "Melodie Kurta Weilla i coś jeszcze". Prace nad tym albumem trwały dwa lata i jak twierdzi jeden z najpopularniejszych polskich wokalistów, były one dość trudne.

"Nad tym albumem wisiała chyba klątwa. Najpierw nie byłem zadowolony z jakości nagrań, ale kiedy sam wyprodukowałem je ponownie, brzmiały jeszcze gorzej. Kiedy spróbowałem wykorzystać nowy program komputerowy, który miał pomóc w miksowaniu, skasowałem zapis instrumentów klawiszowych i trąbek. Trzeba było rejestrować to jeszcze raz" - powiedział Kazik w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".

Wbrew temu co mogą sobie pomyśleć fani, pomysł zagrania utworów Kurta Weilla wcale nie narodził się w głowie wokalisty grupy Kult.

"Pomysł nie wyszedł ode mnie. Zgłosił się do mnie Roman Kołakowski, szef artystyczny festiwalu piosenki aktorskiej - w 2000 r. przypadała 100. rocznica urodzin i 50. śmierci Weilla. Na początku miałem zaśpiewać i zaaranżować kilka piosenek, potem okazało się, że wypełniłem dużą część wieczoru. Przystępując do pracy, postawiłem organizatorom warunek, że wystąpię z własnym zespołem złożonym z muzyków Kultu i Kazika Na Żywo. Potraktowaliśmy sprawę bardzo poważnie, próby - z przerwami - trwały cztery miesiące" - dodał Kazik.

Reklama
Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: Kazik | Kult | El Dupa | na żywo | klątwa | NAD
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy