Reklama

Duża Courtney i mała Courtney

Gdy słyszysz "blondwłosa wokalistka", przed oczami najpewniej staje ci Britney Spears, Madonna, Lady GaGa, Gosia Andrzejewicz, dziewczyna Nergala i tak dalej. Jeżeli ta lista wcale ci się nie podoba, czytaj dalej.

Na scenę wkraczają bowiem dwie blondynki, które nic wspólnego z popowymi przebojami nie mają. Choć brudna, grunge'owa muzyka lata świetności ma za sobą, one śpiewają, jakby był początek lat 90., a Seattle wciąż dyktowało trendy. 16-letnia aktorka Taylor Momsen zadebiutuje ze swoim zespołem The Pretty Reckless, a 45-letnia Courtney Love po ośmiu latach reaktywowała grupę Hole.

Duża Courtney

Wdowa po Kurcie Cobainie może pochwalić się zaszczytnym mianem "najbardziej kontrowersyjnej kobiety w historii rocka" przyznanym jej przez magazyn "Rolling Stone". Wulgarne zachowanie, uzależnienie od narkotyków, zarzuty o przyczynienie się do śmierci męża, ostatnio utrata praw do opieki nad córką - Courtney długo pracowała na taki właśnie wizerunek.

Reklama

Wokalistka nigdy już nie ucieknie od głosów, że karierę w muzyce zrobiła na plecach męża, że cynicznie wykorzystała jego popularność. Trzeba jednak przypomnieć, że album "Live Through This" z 1994 roku - drugi w dorobku Hole - uznawany jest za jedną z ważniejszych alternatywnych płyt lat 90. Wydawnictwo cieszyło się ogromnym uznaniem krytyków, wystarczy spojrzeć na noty: "Rolling Stone" - 4/5, "Spin" - 10/10, "Q" - 4/5, "Blender" - 5/5. Na świecie rozeszły się ponad dwa miliony egzemplarzy tej płyty.

Łącznie udało się grupie Hole wydać trzy albumy. Skład zespołu zmieniał się wielokrotnie, nie jest bowiem tajemnicą, że współpraca z Love do najłatwiejszych nie należy. Mało kto pamięta, że wokalistka przez krótki czas, na początku lat 80., śpiewała w zespole Faith No More, z którym musiała się jednak rozstać "z powodu dominującej osobowości", jak to eufemistycznie określił klawiszowiec Roddy Bottum.

Zespół Love został rozwiązany w 2002 roku. Teraz wraca w składzie: Micko Larkin (Larrikin Love) na gitarze, Shawn Dailey (Rock Kills Kid) na basie, Stuart Fisher (Jack Irons) na perkusji i oczywście Courtney na wokalu i gitarze. 23 kwietnia ukaże się album "Nobody's Daughter". Poprzednią płytą Hole jest "Celebrity Skin" z 1998 roku. Dodajmy, że z muzyków, którzy nagrywali ten longplay została tylko Courtney, co zdenerwowało zwłaszcza Erica Erlandsona, współzałożyciela i kompozytora utworów Hole.

Album "Nobody's Daugther" promowany jest singlami: "Skinny Little Bitch" i "Samantha". Po odsłuchaniu tych utworów nie ma wątpliwości - wciąż mamy do czynienia z tą samą Courtney - zadziorną, niechlujną, grunge'ową. Posłuchaj "Skinny Little Bitch":

Mała Courtney

16-letnia Taylor Momsen znana jest jako aktorka - gra w serialu "Plotkara". Mało kto przypuszczał, że ta urocza blondynka po godzinach bierze do ręki gitarę elektryczną i wydziera się nie gorzej niż Courtney w najlepszych latach. Jej zespół The Pretty Reckless wciąż szykuje się do debiutu. Mają już kontrakt z wytwórnią Interscope, kilka nagrań demo oraz zaplanowane koncerty w Stanach Zjednoczonych. Premiera debiutanckiej płyty przewidziana jest na drugą połowę roku.

Taylor sama komponuje piosenki, pisze do nich teksty, śpiewa i gra na gitarze. Uwagę zwraca przede wszystkim jej mocny, niski, "zabrudzony" wokal.

Momsen zawiesiła jednocześnie karierę modelki, bo tym też - równolegle z aktorstwem - się zajmowała. I to na tyle skutecznie, że magazyn "People" umieścił ją na liście najpiękniejszych (miejsce 77.).

Wydawało się, że wokalistka z racji wieku i zawodowej drogi (aktorka, która postanawia śpiewać) pójdzie w ślady disneyowskich gwiazdek - Miley Cyrus czy Ashley Tisdale. Zaskoczenie jej premierowymi występami było tak duże, że mimo telewizyjnej popularności, przez długi czas nie mogła znaleźć potencjalnego wydawcy debiutanckiego materiału.

Gdy już znalazła, szybko została poproszona przez szefów o oszczędzanie głosu. Na koncertach dawała czadu tak bardzo, że w ciągu kilku miesięcy mogłaby go "zajechać". Wydaje się, że 16-latka do zaleceń się zastosowała, bo w najnowszym utworze, "Make Me Wanna Die", nie zdziera już gardła tak, jak na poprzednich. A dodać należy, że Taylor robiła to pierwszorzędnie. Oby pozwolono jej na płycie poryczeć w kilku przynajmniej utworach.

Posłuchaj "Make Me Wanna Die":

Nie da się nie zauważyć, że największą inspiracją Taylor - czego ona sama nie ukrywa - jest właśnie Courtney Love. Pojedynek mistrzyni i jej uczennicy, grających tak, jakby czas zatrzymał się dwie dekady temu, może być fascynujący.

Michał Michalak

Czytaj blog "Język elit" Michała Michalak

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Lady Gaga | aktorka | Courtney Love
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama