Z piosenką o zdradzie na Eurowizję. Mae Muller: Trzeba słuchać kobiet [WYWIAD]
Mateusz Kamiński
Sam Ryder za sprawą piosenki "Space Man" przywrócił Brytyjczykom nadzieję, że w konkursie Eurowizji nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Ubiegłoroczne drugie miejsce, a także zorganizowanie konkursu w Liverpoolu, zwiększa tylko ich apetyt na zwycięstwo. Przepustką do wygranej ma być 25-letnia Mae Muller, która w tym roku powalczy o triumf z piosenką "I Wrote A Song". - Moja piosenka (...) to wzięcie wszystkich negatywnych emocji i zamienienie ich w coś pozytywnego - mówi w rozmowie z Interią.
Mae Muller wciąż pracowała w lokalnym pubie, kiedy podpisała swój pierwszy kontrakt. Jeśli jej twarz wydaje ci się znajoma, to dobrze kombinujesz - to właśnie Mae mogliśmy oglądać jeszcze jako dziecko w klipie do piosenki Miki "Grace Kelly", gdy w żółtej sukience siedząc na pianinie parafrazowała wypowiedź legendarnej aktorki z filmu "Dziewczyna z prowincji".
Teraz Muller przypomina o sobie jako pełnoprawna artystka. Ma już na koncie trzy EP-ki, w tym przebojowy numer "Better Days", z którym wystąpiła m.in. w programie Jimmy'ego Fallona. Choć ma zaledwie 25 lat, a na koncie 5 milionów odsłuchów miesięcznie w Spotify, Mae jest głodna kolejnych wyzwań.
W tym roku na 67. Konkursie Piosenki Eurowizji w Liverpoolu będzie reprezentować swój kraj z piosenką "I Wrote A Song", przy której pomagali jej m.in. nominowany do BRIT Awards Lewis Thompson oraz Karen Poole, która współpracowała już m.in. z Kylie Minogue czy Lily Allen.
__
Mateusz Kamiński, Interia: - Będziesz reprezentować Wielką Brytanię w tegorocznym konkursie Eurowizji. To dość odpowiedzialna rola?
Mae Muller: - Jest to dla mnie chyba najważniejsze dotąd zadanie i jestem za nie niezwykle wdzięczna. Wiem, jak wielką sprawą jest Eurowizja, a jej atmosfera jest bardzo ekscytująca. Przez miesiące musiałam trzymać w tajemnicy swój udział więc, teraz gdy mogę o tym mówić to... (pisk radości).
Shakira ostro pojechała po Pique, Miley Cyrus podbiła świat "Flowers", a ty 'napisałaś piosenkę'. "I Wrote a Song" to numer o rozstaniu.
- Miley i Shakira, czyli absolutne ikony muzyki, zrobiły to i gdyby połączyć te wszystkie piosenki w jedną, to opowiadają one o kobietach, które są silne pomimo tych wszystkich rzeczy, przez które przeszły - pomimo tego co może się wydarzyć i tego, kiedy czują, że ktoś je zranił. I myślę, że moja piosenka "I Wrote A Song" jest właśnie o tym - to wzięcie wszystkich negatywnych emocji i zamienienie ich w coś pozytywnego. Ta piosenka jest o tym, by zawsze wybierać siebie i właśnie siebie stawiać na pierwszym miejscu. Byłoby wspaniale, gdyby ludzie mogli utożsamiać się z nią tak, jak będą tylko chcieli.
Mówisz, że chcesz być przykładem i inspiracją dla wszystkich kobiet. Czy uważasz, że kobiety w świecie muzyki są niesprawiedliwie traktowane?
- Mam wielkie szczęście mając w swoim zespole wiele kobiet i widzę też ich coraz więcej za kulisami. Ale zdecydowanie jest jeszcze wiele do zrobienia w tych sprawach. Większość songwriterów to kobiety i czuję, że twórcy piosenek w ogóle powinni być lepiej traktowani. Będąc artystką, będąc przed kamerą czujesz trochę presję, kiedy zdajesz sobie sprawę, że jest pewien standard tego, jak ludzie sądzą, że powinnaś wyglądać, gdy najważniejsza powinna być muzyka. Jest sporo do zrobienia i wydaje mi się, że odpowiedzią na to jest słuchanie. Trzeba słuchać kobiet, gdy mówią o tym, przez co przechodzą. Słuchać naszych doświadczeń i uwierzyć nam. W moim położeniu jestem naprawdę szczęśliwa, bo mam wokół siebie wiele niesamowitych kobiet.
Niedawno było sporo kontrowersji na temat nieproporcjonalnej liczby artystek w line-upie Glastonbury, gdzie na głównej scenie nie ma żadnej kobiecej headlinerki.
- Sądzę, że organizatorzy festiwali też mogliby bardziej się postarać i tworzyć line-up przynajmniej 50/50. Jest tak wiele wspaniałych artystek. Glastonbury jest kultowym festiwalem i na pewno chciałabym tam kiedyś wystąpić. To się jeszcze nie zdarzyło, ale trzymam kciuki. Może w przyszłym roku. Przyjedziesz? (śmiech)
Oczywiście! (śmiech) Wracając do Eurowizji - Sam Ryder podczas zeszłorocznego konkursu zajął drugie miejsce, a Wielka Brytania nie odniosła takiego sukcesu w imprezie od wielu lat. Czy to tchnęło w twój kraj nadzieję na zwycięstwo? Czujesz presję, by pobić jego wynik?
- Uwielbiam Sama, który zrobił naprawdę wyśmienitą robotę! Nigdy nie pomyślałam jednak w stylu "chcę być lepsza", bo wiem, że jesteśmy bardzo różni. Co jest niesamowite w Eurowizji, to ta różnorodność - jednego roku wygrywa taki projekt, a w kolejnym ktoś całkowicie inny. Ta wszechstronność pokazuje, jak wspaniała jest muzyka. W tym roku chcę, żeby wszyscy byli ze mnie dumni, chciałabym też utrzymać tę pozytywną atmosferę, którą Sam tak wspaniale wytworzył.
Wiesz, poza tym ekscytuje mnie to, że zrobię to na swój sposób. Jesteśmy różnymi artystami, więc nasze występy też będą różne. Ale mam nadzieję, że mnie też dobrze pójdzie. (śmiech)
Z Eurowizji wywodzi się wiele przebojów - który jest twoim ulubionym?
- Oczywiście, że ABBA! Według mnie to najlepsza grupa w historii i jestem ich wielką fanką. A samo to, że wywodzą się z Eurowizji jest już ikoniczne. Lubię Maneskin, bardzo podobała mi się też piosenka Netty, "Toy". Była czymś nietuzinkowym, interesującym, mądrym i inspirującym. Więc sam widzisz, tych troje artystów jest od siebie całkiem różnych. Ale to jest właśnie świetne w Eurowizji.
Czy występ na Eurowizji to jedynie spełnienie patriotycznego obowiązku, a może własnego marzenia?
- To pewna mieszanka, na którą składa się wiele rzeczy. Całe życie żyję w Wielkiej Brytanii i staram się pokazywać to swoją muzyką. Śpiewam ze swoim brytyjskim akcentem, a wywodzę się z Camden w Londynie, gdzie żyła Amy Winehouse. Jestem dumna, że mogę reprezentować Wielką Brytanię, a przy tym mam też zamiar dobrze się bawić! Pamiętam jednak, że spoczywa na mnie odpowiedzialność, żeby dać jak najlepszy występ, mam dużo respektu wobec konkursu, który dla wielu znaczy tak wiele. Więc jest tak pół na pół - jadę tam i bawię się każdą chwilą, a z drugiej strony wiem, że to całkiem poważna sprawa i nie mogę narobić tam bałaganu.
Obserwujesz swoich konkurentów z innych krajów?
- W tym roku startuje wielu utalentowanych artystów, wręcz ponad skalę! Ekscytuje mnie to, że mogę być tego częścią. Jest tyle wspaniałych piosenek i wokalistów, codziennie ich słucham, odkąd skończyłam swoje sprawy - nagrałam piosenkę, nagrałam klip. Teraz w końcu mogę cieszyć się tym, co stworzyli i bardzo podoba mi się to, co widzę.
Mam wrażenie, że w ostatnich latach Eurowizja z "kiczowatego konkursu" stała się znów bardzo ważnym wydarzeniem w branży muzycznej.
- Tak, wydaje mi się, że ludzie patrzą na nią teraz trochę inaczej. Rzeczywiście biorą ją chyba bardziej na poważnie. Zawsze to miała być frajda, coś co oglądało się z rodziną, ale w ostatnich latach obserwując tak z boku można poczuć tę zmianę.
Tegoroczna Eurowizja odbywa się w Liverpoolu, czyli poniekąd muzycznej stolicy Wielkiej Brytanii. Trochę jakby wasza muzyka powróciła do kolebki, do domu?
- Liverpool ma tak wiele powiązań z muzyką, przede wszystkim The Beatles. Czy muszę mówić coś więcej?! To najbardziej wpływowy zespół w historii muzyki. Nie możesz być songwriterem nie będąc fanem Beatlesów. Na pewno będzie to bardzo inspirujące miejsce. Wielka Brytania jest bardzo podekscytowana, że w imieniu Ukrainy może zorganizować konkurs. Chcę, żebyśmy pamiętali, że my jesteśmy gospodarzami, ale tak naprawdę ta noc należy do Ukrainy. Chcę, żeby mogli celebrować ten dzień razem z nami. Ale na pewno jesteśmy bardzo podekscytowani.
Teraz pewnie jesteś najmocniej skupiona na Eurowizji. A co planujesz później?
- Teraz naprawdę myślę tylko o Eurowizji. Ale później wydam na pewno jeszcze więcej muzyki. Zrobiłam album, który jest już niemal gotowy, a znajdą się na nim moje ulubione piosenki. Najlepsze, jakie kiedykolwiek napisałam! Czuję, że dzięki nim pokażę naprawdę różne strony mnie i bardzo ekscytuję się na samą myśl, że ludzie je usłyszą. Potem na pewno będzie jeszcze trasa, więc dzieje się i liczę, że ci, którzy odkryją mnie dzięki tej eurowizyjnej podróży zostaną ze mną na chwilę dłużej. (śmiech)