"Więcej kolorów"
Jak zapewne większość z was wie, Stratovarius to formacja powstała w 1984 roku na ziemiach Fińskich. Grupa dostała skrzydeł, kiedy do składu w 1985 roku dołączył gitarzysta Timo Tolkki. Timo od tamtego czasu był głównym kompozytorem i liderem Stratovarius. Kiedy na przestrzeni lat skład grupy ulegał zmianom, chyba żaden z fanów nie wyobrażał sobie aby zabrakło w nim charyzmatycznego gitarzysty.
Wiosną roku 2008 nad zespołem zawisły czarne chmury, które w finale przyniosły oficjalne oświadczenie Tolkkiego, informujące o zakończeniu działalności Stratovariusa. Okazało się, że gitarzysta ma swój własny projekt i to chyba było głównym powodem takich a nie innych rozwiązań...
Niezadowolenie fanów zdawało się jeszcze wszechobecne, gdy oficjalnie ogłoszono powrót zespołu do świata żywych. Wrócili, ale bez swojego gitarowego mentora. Skoro nie był zainteresowany, to już jego problem, prawda? Ważne jest to, że zapowiedzieli płytę, i słowa dotrzymali. Następcą Tolkkiego, został równie sprawny i utalentowany wirtuoz gitary, Matias Kupiainen. Na nowej płycie "Polaris" udowodnił, że jest pierwszoligowym muzykiem. A jakim jest rozmówcą? Przekonacie się czytając poniższy wywiad, który był jego pierwszym dużym wywiadem w ogóle... Z gitarzystą rozmawiał Piotr Brzychcy z magazynu "Hard Rocker".
Witaj, w zapowiedziach albumów obiecywaliście, że album "Polaris" chwyci za serce fanów i bez wątpienia udało wam się to osiągnąć...
Tak, wydaje mi się, że jest ok. Biorąc pod uwagę okoliczności powstawania myślę, że wyszło nieźle. Wiadomo, producent i menedżer zawsze będą tak twierdzić, więc poczekamy na odzew od prawdziwych fanów. "Polaris" jest ponoć dobrym albumem Stratovarius, więc jestem zadowolony.
Kiedy z zespołu w 2008 roku odszedł gitarzysta Timo Tolkki ogłaszając jednocześnie światu koniec Stratovarius, wszyscy byli przekonani, że to sytuacja niezmienna. Tymczasem pojawiłeś się ty i wszystko ruszyło ponownie. Jak trafiłeś do Stratovariusa?
Znałem Timo Kotipelto ze studia i różnych sesji nagraniowych jeszcze zanim dołączyłem do zespołu. Myślę, że przełomowym momentem było, kiedy grałem w Guitar Heroes w Helsinkach razem z Laurim Porra. To był chyba październik, albo listopad 2007 roku. Wiosną następnego roku Kotipelto przyszedł do mnie do studia i spytał, czy chciałbym dołączyć do zespołu. Zastanawiałem się nad tym kilka sekund i stwierdziłem, że właściwie, czemu nie, spróbujmy.
Timo Tolkki był uznawany przez wszystkich jako twórcza dusza Stratovarius. Jaki miałeś wkład w tworzenie płyty "Polaris"?
Kilka ścieżek na "Polaris" sam skomponowałem, a część wspólnie z Timo Kotipelto. Zaczekaj, muszę to sobie policzyć (śmiech), trzy utwory z Timo i dwie moje kompozycje. Fajnie jest pracować w więcej osób. Każdy z nas ma inne podejście, inny sposób tworzenia utworów, cały album nabiera jakby więcej kolorów.
Jeśli porównasz go z poprzednimi albumami Stratovarius, to zobaczysz, że ma więcej odcieni niż te poprzednie produkcje, jest bardziej zróżnicowany. Wcześniej Timo najpierw nagrywał wszystkie dema sam, teraz cały zespół miał możliwość dołożyć coś od siebie. Eksperymentowaliśmy. Jest więc na płycie kiler napisany przez Jensa i Lauri, jest kiler autorstwa Timo.
Obserwując różnego rodzaju blogi i fora internetowe, fani zespołu niezwykle ciepło się o tobie wypowiadają. A ty jak czujesz, dobrze cię przyjmują, zostałeś już zaakceptowany?
Tak, miałem bardzo ciepłe przyjęcie ze strony fanów, zwłaszcza na oficjalnym forum Stratovarius, to miłe. Oczywiście są i tacy, którzy porównują mnie do Tolkkiego. Mam nadzieję, że nie jest to na zasadzie jakiejś konkurencji, kto jest lepszy czy coś w tym rodzaju. Ogólnie opinie są dość pochlebne, ale zobaczymy na koncertach na żywo, jaki będzie prawdziwy odbiór.
"Polaris" nagrywaliście w helsińskich studiach Hastholmen i 5by5, a miksem zajął się dobry znajomy zespołu, Mikko Karmila. Jak ci się pracowało w tych studiach? Jaki wkład w płytę ma Mikko?
Wynajęliśmy Hastholmen w Helsinkach na jakieś 3 tygodnie. To wygląda jak domek, całkiem sporych rozmiarów, bardziej jest to salka prób niż studio, ale wiele zespołów lubi tam pracować, przywożą swój sprzęt i nagrywają. My nagraliśmy tam podstawowe partie perkusji i basu. Potem przenieśliśmy się do studia 5by5 i tam nagraliśmy całą resztę, partie gitary, basu, wokale, syntezatory Jens nagrał sam, w domu u Kotipelto, w kuchni czy gdzieś (śmiech).
W każdym razie pozbieraliśmy materiał do kupy i wysłaliśmy go do Mikko, który zajął się miksami w swoim Finvox Studios. Wracając do studia 5by5, to tam nagrałem większość ścieżek na gitarę. Jens nagrał też część wokali u Kotipelto.
Czy faworyzujesz któryś z utworów na albumie "Polaris"? I nie próbuj mi wmówić, że wszystkie (śmiech). Ja dla przykładu lubię "Blind".
(śmiech) Też podoba mi się "Blind", jeden z najlepszych szybkich kawałków. Bardzo też lubię "Winter Skies", które napisał Jens, bardzo wpadająca w ucho piosenka, fajny wokal, pianino i wiolonczela, epickie brzmienie. Na końcu jest jedna z najlepszych solówek gitarowych jakie nagrałem na całej płycie. W sumie to jest dość prosty utwór, ale naprawdę ma coś w sobie, jest bardzo melodyjny.
Płytę zamyka utwór "When Mountains Fall". To wokal, gitara akustyczna i orkiestra symfoniczna. Czy korzystaliście z usług jakiejś konkretnej orkiestry, czy wykorzystaliście możliwości jakie dziś daje nam technika?
Do tego nagrania użyłem gitary akustycznej z nylonowymi strunami. Do tego kwartet, albo kwintet smyczkowy, nie pamiętam, nagraliśmy to za pomocą Music Maker Studio, czy czegoś takiego. Brzmi to tak, że masz jakby podwojony skład, były 2 pary skrzypiec, altówka i wiolonczela.
Zacząłeś grać na gitarze mając 4 lata. To naprawdę bardzo wcześnie. Jak to się zaczęło?
Tak, to prawda. Zaczynałem grać na gitarze klasycznej. Moja mama jest nauczycielem muzyki w Helsinkach, to wyszło jakoś naturalnie, nie było specjalnej dyskusji, czy chcę grać i na czym. Rodzice kupili mi gitarę akustyczną, chodziłem na lekcje gry. Grałem na akustyku chyba do 2004 roku.
A twoje największe inspiracje? Masz jakichś bogów gitary?
Trudno powiedzieć. Generalnie nie słucham za wiele muzyki. Ostatnio na przykład słuchałem Slipknot czy Opeth, oczywiście słucham wszelkiego rodzaju muzyki gitarowej, instrumentalnej. Nigdy jakoś specjalnie nie przywiązywałem do tego wagi. Słucham rzeczy, które w jakiś sposób pozytywnie mnie nastrajają, nie dlatego że gra tam jakiś niesamowity gitarzysta, traktuję utwory całościowo.
A jeśli chodzi o ulubionych gitarzystów, to na pewno Dream Theater i John Petrucci, naprawdę lubię jego styl, oprócz tego muzycy fusion jak John McLaughlin, który był moim idolem w szkole średniej. Oczywiście lubię też wirtuozów, jak Yngwie Malmsteen czy Steve Vai, którego utwory zacząłem grać jakieś 2 lata temu. Lubię też Symphony X i Michaela Romeo, i Brytyjczyka o nazwisku Guthrie Govan, świetny gitarzysta.
Więcej w magazynie "Hard Rocker".