Viki Gabor i "Moonlight": Zmiany są potrzebne [WYWIAD]

Viki Gabor przeszła sporą metamorfozę /Artur Zawadzki /Reporter

- W tej branży często jest tak, że ludzie się do ciebie kleją, bo jesteś sławna - opowiada w rozmowie z Interią Viki Gabor. 14-letnia laureatka Eurowizji Junior 2019 utworem "Moonlight" rozpoczęła nowy etap w swojej karierze.

Swoją karierę rozpoczęła zaledwie trzy lata temu, podbijając serca słuchaczy nie tylko w Polsce ("The Voice Kids"), ale i w Europie (zwycięstwo w Eurowizji Junior 2019).

W 2020 roku do sprzedaży trafiła jej debiutancka płyta "Getaway (Into My Imagination)". Status przebojów zdobyły piosenki "Time" (sprawdź!), eurowizyjna "Superhero" (sprawdź!), "Getaway" czy "Afera" (sprawdź!). Viki Gabor ma na koncie także m.in. utwór z Kayah. Piosenka "Ramię w ramię" (posłuchaj!) jest dedykowana kobietom.

Reklama

W ostatnim czasie młoda wokalistka zdecydowała się na zmianę wizerunku - porzuciła charakterystyczną grzywkę, zrezygnowała też z kolorowych garniturów. To był dopiero początek zmian, który widać także w singlu "Moonlight". Autorami nagrania są Jeremi Sikorski, Mikołaj Trybulec, Marek Właszek (muzyka) oraz Viki Gabor, Jeremi Sikorski i Mikołaj Trybulec (tekst). Dwaj współautorzy tekstu i muzyki zajęli się również produkcją piosenki.

Kasia Gawęska, Interia: Viki, zanim przejdziemy do tego, co się teraz u ciebie dzieje, a dzieje się dużo, to czy mogłabyś wytłumaczyć, jak się zaczęła twoja kariera? Było dużo nagród, singli, współprac. Jak to było po kolei?

Viki Gabor: - Zaczęło się od "Voice'a". Ten program otworzył mi wszystkie drzwi. Później była "Szansa na sukces", następnie Eurowizja i tak to poszło. Dzięki Eurowizji moje życie zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Zaczęłam intensywnie pracować. Ale to dobrze, bardzo mnie to cieszy. Ale początek to "Voice". Potem wspinałam się powolutku do góry i teraz jestem tu, gdzie jestem. Tak to u mnie wyglądało. Zaczęło się właśnie od programów telewizyjnych.

Użyłaś słowa "powolutku", co w ogóle mi tu nie pasuje. Czy odkąd wszystko się zaczęło, miałaś chwilę, żeby usiąść i się tym nacieszyć?

- Są takie momenty, kiedy mogę to zrobić. Nie ma ich wiele, ale się zdarzają. Przeważnie bardzo intensywnie pracuję nad nową muzą, cały czas coś tworzę. Ale jak już taka chwila nadchodzi, to myślę sobie: "Jezu, mam 14 lat i robię to, co kocham". To naprawdę mega, bo niektórzy też mają podobne marzenia. Warto marzyć i spełniać te marzenia. Trzymam kciuki za wszystkich marzycieli, bo marzenia się spełniają, ale trzeba w nie wierzyć. Nie można się poddawać.

W twojej muzyce przewija się motyw marzeń i wspierania innych. Masz czasem wrażenie, że fani (chociaż chyba nie do końca prawdziwi fani) i media są przyzwyczajeni do tego, że wśród młodych twórców musi być rywalizacja, a u ciebie jej nie ma?

- Niektóre media to nakręcają i szukają sensacji tam, gdzie jej nie ma. Jak to czytam, to zastanawiam się, skąd to w ogóle się wzięło i jak ktoś może tak myśleć. Zawsze powtarzam, że kiedy wychodzę na scenę, to robię swoje. Każdy ma inną muzykę, inne życie. Każdy robi to, co kocha i każdy jest inny. Ja mam swoją muzykę i swoje kawałki, więc nie rozumiem, jak można rywalizować z ludźmi, którzy robią co innego. Wspieram innych twórców, bo w tej branży jest ciężko i trzeba się wspierać. Mamy muzyczną rodzinę. Ja nigdy tej rywalizacji nie czuję. Niektórzy lubią sobie coś wyobrażać, ale nie jest tak, jak myślą.

W "Superhero" śpiewasz, że możemy wiele zmienić, szczególnie razem. Masz taką osobę, która wyjątkowo mocno cię wspiera, która jest dla ciebie takim codziennym superbohaterem?

- Jest kilka takich osób. W tej branży często jest tak, że ludzie się do ciebie kleją, bo jesteś sławna. Dlatego jestem wdzięczna za to, co mam. Otaczają mnie przyjaciele i rodzina, którzy zapewniają mi ciągłe wsparcie. Trzeba mieć kogoś takiego, kogoś ważnego, nie tylko w tej branży, ale w życiu. To pomaga mentalnie. Gdybym była sama, pewnie nie radziłabym sobie dobrze. Moi rodzice cały czas są przy mnie, zawsze mogę się do nich zwrócić, poprosić o radę. Bez nich tak by to nie wyglądało.

Jakaś rada wyjątkowo zapadła ci w pamięć?

- Nie pamiętam dokładnie, kto mi to powiedział, ale usłyszałam, że nie można się przejmować wszystkim, co mówią ludzie. Kayah zapewnia mnie, że jak ktoś mi zrobi albo powie coś złego, to ona się tym zajmie. W ogóle uwielbiam Kayah, pozdrawiam ją. Mówi, żeby się nikim nie przejmować, bo to, co robię, jest dla moich fanów. Jeśli komuś się to nie podoba, to niech mnie nie słucha i nie ogląda. Peace.

Ostatnio u ciebie sporo zmian. Nowa wytwórnia, nowy singel. Jak się z tym czujesz?

- Dużo się zadziało. Mieliśmy przerwę, a później wszystko wybuchło. Zaszło wiele zmian, które były mi potrzebne. Oczywiście dziękuję mojej poprzedniej wytwórni za współpracę, było fajnie, wydaliśmy razem pierwszą płytę i było ekstra. Ale czasami zmiany są potrzebne. Przyszedł ten moment. Cieszę się, że zmieniliśmy wytwórnię. Teraz wszystko jest spójne, dobrze się dogadujemy, mamy fajny flow, więc się cieszę. Wszystko się udało.

Czytałam też sporo o twojej zmianie wizerunku. To był celowy zabieg, czy naturalna zmiana wynikająca z tego, że dojrzewasz?

- To i to. Jak myślę o tych moich garniturach, to było nieporozumienie. Czekałam już na ten moment, kiedy będę mogła to odpuścić i miałam dosyć grzywki, więc mega się cieszę, że już jej nie ma. Teraz przynajmniej mogę jakoś te włosy spiąć, a wcześniej grzywka mi bardzo przeszkadzała. A jeśli chodzi o ubrania, to chyba wyszło naturalnie, bo zawsze uwielbiałam taki styl. Wcześniej myślałam nad zmianą wizerunku, ale nie byłam do tego przekonana. Teraz już wiem, że to jest kierunek, w którym chcę iść. Taka chcę na razie pozostać. Nie wiem, co będzie za kilka lat, bo mój gust się zmienia, ale teraz czuję się dobrze i myślę, że wyglądam odpowiednio na swój wiek. Wszystko jest zakryte, nie ubieram się wyzywająco. To do mnie pasuje, jest moje - jest spoko.

To też zapowiedź zmian muzycznych?

- Trochę tak. Ja w ogóle bardzo lubię takie muzyczne klimaty R&B, więc to też trochę pod to podchodzi. To taki styl. Uwielbiam też hip hop. Więc tak, to zapowiedź zmian, ale nie jest tak, że chcę się całkiem odciąć od popu. Lubię też albańskie, folkowe rytmy. Chcę, żeby moja płyta była zróżnicowana, żeby każdy znalazł tam coś dla siebie - w sumie zawsze tak robię. Przy pierwszej płycie też chciałam, żeby to było coś nowego, innego. Na nowej płycie będzie też na przykład arabic funk... Nie wiem, jak to określić. Wszystkiego po trochu w każdej piosence. Cały czas próbuję tak działać, bo jestem bardzo otwartą osobą i lubię próbować nowych rzeczy. Nie próbowałam rocka, ale myślę, że to akurat nie jest muzyka dla mnie, bo nie mam do niej głosu. Ale R&B, hip hop i pop - jak najbardziej to uwielbiam.

"Moonlight" łączy w sobie te elementy?

- To taki bardzo chwytliwy utwór, taki R&B. Spoko, ja się mega cieszę, bo tego słucham. Moi rodzice zawsze mnie wprowadzali w taką muzykę, takie fajne rzeczy.

"Moonlight" to podobno piosenka o tym, że przed kamerą jesteś inna niż prywatnie.

- Każdy może zrozumieć tę piosenkę inaczej, bo każdy ma swój tok myślenia. Ja tworząc tę piosenkę myślałam o tym, że jestem normalna, jak każdy. To był pomysł na tę piosenkę, bo ludzie myślą, że śpiewam i nie mam dzieciństwa, że zachowuję się na 20 lat. Powiem szczerze, że jak jestem w domu albo z moimi przyjaciółmi, to jestem taka, jak wcześniej, nic się nie zmieniło. Bardzo dużo bliskich ludzi mi to mówi. Jestem jak każda inna nastolatka, robię to, co wszyscy. Też mogę być smutna, czasami nawet zła. To wszystko jest normalne, a niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy. Tą piosenką chciałam udowodnić, że każdy z nas jest zwykłym człowiekiem i każdy może mieć gorsze momenty czy zły humor. Jestem nastolatką, człowiekiem, mimo że ciężko pracuję i robię to, co kocham, to czasami też jest zwyczajnie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Viki Gabor
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama