the small town kids: "Z każdym nowym projektem staramy się tworzyć coś zupełnie innego" [WYWIAD]

Po krótkiej przerwie duet the small town kids powraca z nowym utworem "Koniec Świata!". Wraz z nim zaczynają nowy rozdział w swojej muzyce. O tym, co dokładnie przyszykowali dla swoich słuchaczy, porozmawialiśmy z Michałem Świdrem i Filipem Wojtalem.

Zdjęcie promujące singiel the small town kids "Koniec Świata!"
Zdjęcie promujące singiel the small town kids "Koniec Świata!"Ola Bodnaruśmateriały promocyjne

Wiktor Fejkiel, Interia: Wydaliście niedawno pierwszy od dwóch lat singiel "Koniec Świata!". Tęskniliście za wydawaniem? 

Michał Świder, the small town kids: Tak, owszem. To naprawdę fajne uczucie móc znowu wydawać.

Filip Wojtal, the small town kids: Teraz z tym singlem postąpiliśmy troszkę inaczej. Zmieniło nam się podejście do wydawania muzyki. Chcieliśmy przygotować jak najwięcej utworów, zanim zaczniemy je wydawać, żeby nie robić tego wszystkiego na wariata. Przez to też tak długo to trwało, no ale już śmiało mogę teraz powiedzieć, że efekt jest fajny.

"Koniec Świata!" zwiastuje już pomału wasz nowy album? 

MŚ: Nie możemy jeszcze powiedzieć co tak naprawdę zwiastuje. Na pewno materiał w jakiejś większej formie, ale jeszcze nie zdradzamy co dokładnie.

Dużo współpracujecie z innymi artystami, nie macie problemu ze złapaniem wspólnego języka muzycznego z nimi w studio? 

MŚ: Artyści, których wybieramy do współpracy, zawsze okazują się całkiem podobni do nas. Ich muzyka też jest podobna do tej, którą chcemy razem robić. Więc jak już uda nam się zgadać, to ta współpraca przebiega zwykle bardzo płynnie. W studio też to brzmi dobrze, więc tych problemów nigdy nie mieliśmy.

Tak też właśnie jest na "Końcu Świata!". Jakie są kulisy współpracy z Sennym? 

MŚ: Razem z Filipem w podobnym czasie wpadliśmy na jego muzykę. Spodobało nam się jego alternatywne podejście, więc szukając ewentualnych współprac w kontekście tej piosenki, padł właśnie taki pomysł, a Senny się zgodził. Potem naprawdę wszystko bardzo płynnie przebiegało. Natomiast trochę żałujemy, że nie udało nam się spotkać w studio, tylko pracowaliśmy nad piosenką zdalnie.

FW: Okazało się, że znamy nawzajem swoją muzykę już od jakiegoś czasu. On też kojarzył nasze pierwsze płyty, jeszcze wydawane za czasów Asfaltu. Więc tematów do rozmowy o tym jak było kiedyś nam nie brakowało (śmiech).

Jakie emocje chcieliście przekazać tym utworem? 

FW: Dosyć łatwo jest mieć za dużo na głowie, albo po prostu czuć za wiele. Gdzieś na zwrotce starałem się wymienić te różne emocje, bo jest dużo rzeczy fajnych, ale też trudnych, zazwyczaj to idzie w parze ze sobą. Czasami myślę, że chciałbym móc po prostu się od tego odciąć. Mam takie odczucie, że jest tak dużo różnych bodźców i ze strony internetu, i mediów czy po prostu takiej zwykłej codzienności, że często dochodzę do momentu kiedy chciałbym, żeby to wszystko się skończyło natychmiast, teraz. I przez to właśnie ten tytułowy "Koniec świata". Czasami się czuję, jakby mógł już się wydarzyć koniec świata, bo wreszcie byłby spokój.

Szukaliście gdzieś inspiracji, które by zabrzmiały w "Końcu Świata!"? 

FW: Raczej naturalnie to wyszło. Nie szukałem nigdzie konkretnych inspiracji. Muzycznie na początku chcieliśmy się zainspirować trochę hyper-popem. Słuchałem go swego czasu bardzo dużo, nawet dzisiaj zdarza mi się wrócić do albumu brakence "hypochondriac".  Połączenie takiego trochę rocka z hyper-popem to było coś, co chciałem zrobić. Finalnie gdzieś te hyper-popowe elementy odstawiłem w tło, ale mimo wszystko od tego zaczynałem produkcję.

Jak zatem wyglądały nagrywki do tego utworu? 

MŚ: Jeśli chodzi o Sennego, to tak jak już mówiliśmy, wszystko przebiegało zdalnie. Natomiast my pracowaliśmy w studio i możemy się pochwalić, że był to pierwszy utwór z nagraną perkusją na żywo. Z mojej perspektywy to naprawdę duży krok do przodu, że każda nuta była nagrana w wysokiej jakości, każda partia męczona po kilkanaście razy, a nie zastąpiona samplami, jak miało to wcześniej miejsce.

FW: Oprócz nowego dla nas rozwiązania z bębnami, był to też w sumie pierwszy raz kiedy nagrywałem wokale w studio, a nie po prostu w domu. Faktycznie dużo było takich małych zmian, które naprawdę dużo wnoszą. Zwiastuje to nową świeżość u nas, której nabraliśmy przez ten czas. Z każdym projektem, staramy się zrobić coś zupełnie innego niż wcześniej. Ciężko mi się o tym opowiada, unikając pewnych słów, którymi mógłbym zdradzić za dużo. Ale będzie to na pewno nowy format, który mam nadzieję, będzie wyróżniał się na tle innych.

MŚ: Mamy pomysł na fajną, spójną wizję i ona zapowiada się na razie fantastycznie. Będzie spójnie zarówno dźwiękowo, jak i wizualnie, więc mam nadzieję, że wszyscy będą w stanie ją po prostu poczuć.

Do utworu nagraliście nostalgiczny teledysk - kto jest jego pomysłodawcą?  

MŚ: Igor, nasz reżyser zaproponował scenariusz takiego filmu drogi, gdzie po prostu jedziemy z doświadczeniem i jakimiś bagażami, które z czasem zrzucamy i zostawiamy daleko za nami. Fantastycznie nam to siadło. Gdy powiedział, że będzie do klipu potrzebne wypożyczenie jakiegoś starego auta mega się podjaraliśmy. Zarówno ja, jak i Filip, jesteśmy strasznymi pasjonatami samochodów, więc tak naprawdę większość czasu to były konsultacje na temat jakie auto wybrać. Ostatecznie padło na Golfa 2 (śmiech).

Sposób w jakim robicie muzykę, zmienił się drastycznie w przeciągu tych czterech lat od wydania debiutanckiego "Miasta Duże i Małe"? 

FW: Wydaje mi się, że teraz faktycznie następuje taki najbardziej przełomowy moment w naszej twórczości. Do tej pory mało dopuszczałem innych do tworzenia muzyki. Teraz staram się jak najwięcej wiedzy zaczerpnąć też z innych źródeł. Bardzo dużo rzeczy konsultuję z Michałem. Jego opinia teraz, w porównaniu do przeszłości ma dużo większy wpływ na to, jak ta muzyka finalnie brzmi (śmiech). Staram się też pytać jak najwięcej na zewnątrz. Pracujemy z nową osobą od miksów itd., więc ta otwartość na szersze spojrzenie się zmieniła przy tych nowych rzeczach- szczególnie przy singlu "Koniec świata" i nadchodzących niebawem numerach. Wydaje mi się, że to jest taka największa zmiana, którą teraz odczuwam w związku z tworzeniem czy pisaniem tekstów.

Jak natomiast współpracuje się wam w duecie? Miewacie problemy decyzyjne, jeśli chodzi o chociażby kształt utworów? 

MŚ: Jeżeli chodzi o tworzenie muzy, to dogadujemy się bez słów. Ja już też dawno zrozumiałem, że nawet jeżeli jestem perkusistą w tym zespole i tak naprawdę jedyne, co robię, to jest granie na bębnach, to wciąż mogę wpływać na powstawanie na przykład utworów, gdzie perkusji nie będzie. Tak jak wspomniałeś, ta nasza nietypowa konfiguracja raczej odbija się w troszeczkę innych aspektach, np. organizowania nam koncertów czy jakichś drobnych występów, bo z reguły jak ludzie spodziewają się duetu, to nie spodziewają się, że w tym duecie będzie pełna perkusje. W małych lokalach to potrafi zaskoczyć, że nagle tu jest głośno i mało miejsca. Ale gdzieś przy aspektach tworzenia muzy to mam wrażenie, że tutaj jest pełne zrozumienie między nami.

FW: Mam wrażenie, że z Michałem mamy zupełnie inaczej zbudowane mózgi i inaczej rozumiemy świat. Dosłownie tam, gdzie on widzi jedno, to ja widzę zupełnie coś innego. Jednak właśnie w przypadku muzyki i chyba dlatego tak dobrze nam się tworzy ten zespół, rozumiemy się bardzo dobrze. Zanim piosenka jest skończona, już jest ta wizja, która zawsze jest wspólna. Więc pod tym względem jak najbardziej jest fajnie.

Dość dużo eksperymentujecie z gatunkami muzycznymi, w jakich tworzycie. Czujecie się przez to idealnym zobrazowaniem muzyki alternatywnej? 

FW: Od zawsze słuchaliśmy drastycznie różnej muzy, skąd wynika ogromne eksperymentowanie z gatunkami. Pierwsze wspólne granie to były próby muzyki rockowo metalowej w garażu. Potem przeszliśmy z kolei w taki alt pop. Teraz to bardziej alternatywa, teraz w nią wpisuje się niemal wszystko. Ale faktycznie, jeżeli biorąc pod uwagę taką definicję, że to jest takie pomieszanie gatunków i podejście do tworzenia od innej strony, to czujemy się w niej bardzo dobrze. Natomiast z drugiej strony jak mamy komuś wytłumaczyć, że gramy muzykę alternatywną? Właśnie tylko tym jednym słowem.

MŚ: To też nie tak, że my jesteśmy tymi gośćmi co słuchają wszystkiego. Mamy utwory, które nam się nie podobają i z których nie czerpiemy. I one też pochodzą na pewno z tej szeroko pojętej alternatywy. Dlatego też nie uważam, że jesteśmy tak stricte alternatywnymi twórcami. Ale tak jak powiedział Filip, teraz tą alternatywą to się nazywa tak naprawdę wszystko, więc jak nazwać styl, który jest mieszanką stylów? Póki on nie będzie jakoś mocno zdefiniowany, to będzie to po prostu nazywane alternatywą.

Kiedy możemy się spodziewać od was kolejnych nowości? 

FW: Myślę, że bardzo szybko.

MŚ: To już naprawdę bardzo bliska perspektywa. Tak jak kiedyś wydawaliśmy nowy materiał w odstępie kilku miesięcy, teraz staramy się to zminimalizować. Jeszcze nie powiem do jakich rozmiarów, ale bądźcie czujni.

Jak się bawił Open'er Festival 2024?INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas