The Returners: Dobre rapy się nie starzeją
"Chcieliśmy, by przy tym albumie znalazły się osoby, które odpowiadają nam, a nie gawiedzi. To w końcu nasz album i selekcja, która określa właśnie nasz gust i hip hop" - tak wybór gości na płycie "Nowa stara szkoła" podsumował duet producencki The Returners w wywiadzie dla Interii. Ponadto DJ Chwiał i Little opowiedzieli o opóźnieniach przy tworzeniu albumu, współpracy z wykonawcami spoza środowiska hiphopowego oraz odgapianiu trendów ze Stanów Zjednoczonych.
The Returners, czyli ceniony w Polsce duet producencki (tworzyli podkłady m.in. dla O.S.T.R.-ego, Dioxa Pyskatego, Eldo i Fokusa), w skład którego wchodzą DJ Chwiał i Little, w 2016 roku zaprezentował swoim fanom pierwszy długogrający album pt. "Nowa stara szkoła". Na płycie znalazło się 25 utworów, a gościnnie pojawili się na niej m.in. Małpa, Ras, Quebonafide, Bonson, Białas, JWP/BC, Sarius VNM, Włodi, Kuba Knap oraz Otsochodzi.
Daniel Kiełbasa, Interia: W oficjalnych zapowiedziach można było przeczytać, że materiał na "Nową starą szkołę" powstawał przez dłuższy czas. Ile minęło od pomysłu w waszych głowach do pojawienia się płyty na półkach sklepowych?
The Returners: - Prace zaczęliśmy na początku roku 2013, pierwsze numery i bity, które zrobiliśmy na ten projekt, nie znalazły się ostatecznie na nim. Pierwszym kawałkiem z tych zawartych na płycie jest kawałek z Rasem. Oczywiście nie były to bite trzy lata robienia albumu, bo robiliśmy dużo innych produkcji dla różnych ludzi, a nie tylko nasze produkcje.
Dlaczego prace nad album trwały właśnie tyle? Dokonywaliście starannej selekcji materiału, pojawiły się problemy pozamuzyczne czy może raperzy zbyt wolno odsyłali zwrotki?
- Gdyby to zależało od nas zrobilibyśmy tę płytę w miesiąc albo dwa, problemem było, jak to bywa w przypadku płyty producenckiej, czekanie na zwrotki raperów. Ale dobrze wykorzystaliśmy ten czas, album nabrał lepszego kształtu aniżeli na początku.
Skoro jesteśmy przy raperach - kto miał się pojawić na "Nowej starej szkole", ale ostatecznie go zabrakło?
- A tego nie będziemy zdradzać, nie ma co wdawać się w takie gadki, jeśli te numery nie powstały i robić komuś koło du*y, że miał być, ale go nie ma.
Czy był ktoś, na kogo szczególnie długo czekaliście, aby się dograł lub odpowiedział na waszą propozycję dogrania, ale mimo wszystko nie chcieliście go wyrzucać z projektu, bo chcieliście z nim bardzo mocno coś wspólne nagrać?
- Było tak przy kawałku z Włodim, na który czekaliśmy pewnie z 2 lata, był już w planach z wybranym bitem tak na równi, jak powstawał jego solowy album "Wszystko z dymem". Ostatecznie kawałek zmienił się w szesnastkę, ale wydaje nam się, że warto było czekać, bo jesteśmy fanami twórczości Włodka. Młody Jan dobrze uzupełnił ten numer.
Marcin Flint w swojej recenzji napisał, że przyznaje wam dodatkowe punkty, za to, że nie zaprosiliście najpopularniejszych raperów na rynku, dzięki którym zdobyliście dodatkowe wyświetlenia. Myślicie, że takie działania są błędem ze strony innych producentów?
- Są ludzie i ludzie. My jesteśmy mentalnymi "truskulami", nie chcieliśmy zapraszać osób, których muzyki nie słuchamy, albo w jakiś sposób nie jaramy się lub nie szanujemy ich twórczości, tylko że mają popularne ksywki. Chcieliśmy przy tym albumie znalazły się osoby, które odpowiadają nam, a nie gawiedzi, to w końcu nasz album i selekcja, która określa właśnie nasz gust i hip hop. Szkoda, że nie udało się zrobić numerów ze wszystkimi, ale od czego są następne album.
Matheo powiedział, że błędem polskich producentów jest zbytnie zapatrzenie w Stany Zjednoczone i ślepe kopiowanie trendów. Zgodzilibyście się z nim w tej kwestii? Za dużo odgapiamy, za mało kreujemy?
- Trochę tak jest, jak mówi Szopen rapu. Jest w naszych rodzimych produkcjach trochę ksera, odtwarzania cudzych bitów, które są teraz modne, na topie, czasem nawet wśród tych uznanych marek. Często słychać te same syntezatory, brzmienia, próbki bębnów, patenty wszelakie. Łatwo w obecnych czasach coś odtworzyć, bo też produkcje, które są czasem brane ponownie na warsztat też nie są górnolotne i skomplikowane. Tylko odgrzewany kotlet nas nie bawi. Ale są też inspirację fajnymi rzeczami i nie ma co gadać, że każdy jest jakimś "kserobojem", bo tak nie jest i mamy masę mnóstwo zaje*istych producentów.
Po premierze albumu kilku raperów opublikowało wpisy, że ich zwrotki powstały już jakiś czas temu, więc nie powinniśmy szczególnie się do nich przywiązywać. Który z numerów powstał pierwszy, a który był ostatni?
- Jak wspomnieliśmy na początku wywiadu - pierwszy kawałek, który powstał na ten album i się na nim znalazł to kawałek z Rasem, gdzie uważamy, że ten numer "bangla" tak samo dobrze jak trzy lata temu. Dobre rapy się nie starzeją. Ostatni numer to skończone rzutem na taśmę kawałki JWP/BC i BBQ (Białas, Bonson, Quebonafide - przyp. red.). W zasadzie jechaliśmy miksować płytę bez wszystkich zwrotek, które docierały podczas miksów. Na szczęście.
Małpa w utworze "808" na "Mówi" przyznawał, że jest "najgorszym koszmarem producentów". Jest jakaś różnica między Małpą pracującym nad własnym albumem, a zaproszonym gościnnie do utworu?
- Taka sama męczarnia. Teraz mieliśmy to szczęście, że miks leżał po naszej stronie (i oczywiście naszego niezawodnego ziomka Przemka Popławskiego z Selekta Studio) i mogliśmy dopracować wszystkie rzeczy tak, jak my chcieliśmy.
W jednym z numerów obsadziliście Młodego Jana i Włodka. W sieci pojawiły się plotki, że Włodek chodził z ojcem Otsochodzi do szkoły. Czy jest w tym ziarno prawdy i czy to miało wpływ na ustawienie właśnie takiego duetu?
- Co do chodzenia razem do szkoły ojca Janka i Włodiego to chyba nie jest to prawdą. Nie damy sobie ręki za to uciąć, ale bodajże był to Pelson, choć nie wiemy na stówę. Ponoć część Molesty była na jego urodzinach w McDonaldzie. Ale wpływu na ustawienie tego to raczej nie miało szczerze mówiąc.
Na płycie są tak świetnie skrojony numer "Typowa historia" oraz równie dobry "Splash brothers", gdzie bawicie się z samplami z parkietów do gry w kosza. Bylibyście w stanie stworzyć album producencki bez gości, opierając się jedynie na samplach i cutach?
- Co do całego albumu opartego o cuty i skrecze - może i byśmy chcieli i spokojnie dalibyśmy radę, ale też nie wiemy, czy nie byłby to trochę przerost formy nad treścią i trochę po prostu niezrozumiałe dla zwykłego słuchacza, i tak na naszym albumie jest pierdyliard cutów i skreczy, więc będziemy raczej w takim stylu spełniać nasze DJ'sko-producenckie ambicje.
A myśleliście, aby odbić w nieznanej wam jeszcze przyszłości w klimaty inne niż hip hop. Tak ja przykładowo Czarnego HIFI?
- Nigdy nie wiadomo, może kiedyś nam odje*ie i zapuścimy długie kłaki i będziemy biegać z gitarami (śmiech). A tak serio to chcielibyśmy, ale nie mamy niczego konkretnego na myśli, poznanie takiej osoby spoza hiphopowego świata i nasza muzyka to jeszcze przyszłość.
W wywiadach podkreślacie, że myślicie analitycznie o muzyce. Robicie tak z każdym gatunkiem? Jak złapiecie jakieś nagrania z lat 50. i 60. lub słuchacie muzyki poważnej, to też macie w głowach od razu, co z tego wyciągnąć do waszych bitów?
- Szczerze? Z lat 50. i 60. ciężko zrobić rap, winyle są stare, w kiepskim stanie, jakość nie tak dobra jak chociażby w latach 70., muzyka też dopiero ewoluowała. Trafiłeś akurat na dwie rzeczy, które omijamy szerokim łukiem jeśli chodzi o sampling. No i niemieckie płyty oczywiście - nie polecamy.