Skorup: Jestem zwolennikiem pełnej dowolności

W listopadzie ukazał się jego czwarty album "Ludzie chmur", ale pierwszy stworzony w duecie z JazBrothers. W wywiadzie dla Interii Skorup opowiedział o pisaniu tekstów, współpracy z Melą Koteluk, a także o tym, że zdarzało mu się występować na weselach.

Skorup (w środku) i JazBrothers
Skorup (w środku) i JazBrothersKlaudia Kubotmateriały prasowe

Jacek Skorupa, czyli Skorup na polskiej scenie aktywny jest od długiego czasu. Zadebiutował nielegalem "Pieśń wajdeloty", a następnie wydał cztery legalne płyty. Ostatnia z nich, "Ludzie chmur", ukazała się pod koniec listopada 2015 roku. Promowały ją m.in. utworu "Zagubiona autostrada" oraz "Chłodny front", w którym gościnnie zaśpiewała Mela Koteluk. Płytę w całości wyprodukował kolektyw producencki JazBrothers.

Daniel Kiełbasa, Interia: Skorup, na Facebooku napisałeś, że "twój rap jest tak prawdziwy jak twoja morda". Myślisz, że polski hip hop ma problem z autentycznością?

Skorup: - Nie zastanawiałem się nad tym. Pisząc te słowa, miałem na myśli głównie siebie. W świecie rozrywki obserwuję różne zabiegi, m.in. zakładanie masek wizerunkowych. Moja twórczość powiązana jest z tym, co dzieje się w moim życiu. Teksty są często prostolinijne, zahaczają o jakieś motywy, które pojawiają się wokół mnie, i czasem pozwalam sobie na opis tego, co widzę.

Tak jak powiedziałeś, w swoich tekstach masz sporo prywatnych wstawek. Raperzy powinni pokazywać swoją prawdziwą twarz, czy nie ma nic złego w tym, że wchodzą w pewne role?

S: - Zacząłbym od tego, że nie ma czegoś takiego, jak "co powinni raperzy". Jestem zwolennikiem pełnej dowolności. Każdy może wymyślić swoje alter-ego, wyimaginowany świat. Ja wolę obcować z muzyką, z której można dowiedzieć się czegoś o twórcy.

W "Ludziach chmur" odnosisz się bezpośrednio do miłości, co wydaje się być nietypowe, bo dla raperów w Polsce nie jest to wiodący temat.

S: - Polski rap się zmienia i mam wrażenie, że tekstów o miłości jest coraz więcej. Myślę, że gdzieś ten stereotyp rapera się rozmywa. A ponadto czy "Ludzie chmur" są utworem stricte miłosnym? Po prostu pojawiają się tam jakieś wątki miłosne, przewijają się fragmenty z mojego życia, niektóre nieco przerysowane. Nie mam problemu, aby poruszać takie tematy.

Na płycie pojawiły się też odniesienia polityczne, których w ostatnim czasie w polskim rapie nie brakuje. Ty przykładowo wspomniałeś o urugwajskim prezydencie Jose Mujice.

S: - Wydaje mi się, że obecnie pojawiło się sporo nacjonalistycznych tendencji i raperzy nagrywają utwory w takich klimatach. Osobiście nie mam żadnych hamulców, które powodowałyby, że jakiś temat nie jest na tyle dobry (bez względu na to, czy to miłość, czy polityka), aby nie napisać o nim utworu. Wszystko wynika też z konkretnego dnia. Rap to odpowiedź na zewnętrzne bodźce i wydarzenia, które dzieją się wokół nas.

Jednym z takich bodźców był prezydent Urugwaju?

S: - To było też uwarunkowane zewnętrznymi informacjami. Wtedy odbywały się wybory i wiadomości o nich docierały do mnie nawet wtedy, kiedy tego nie chciałem. Dowiedziałem się wówczas o postaci byłego prezydenta Urugwaju, który jest ciekawą osobą, przynajmniej wedle opisów, jakie do mnie trafiły. Zainspirowany działalnością Jose Mujicy napisałem "El Prezidente".

A nie miałeś pomysłu, żeby napisać coś o polskim prezydencie?

S: - Czasem te odległe inspiracje łatwiej przenosić na papier. Postać prezydenta z Ameryki Południowej wydała mi się bardziej interesująca niż wydarzenia z naszego podwórka. Te rzeczy, które ma się na co dzień bywają męczące i człowiek szuka gdzieś dalej.

Zastanawia mnie jeszcze jedna kwestia polityczna. W "Chłodnym froncie" pojawił się fragment słynnej przemowy Józefa Becka, która skierowana była do III Rzeszy (chodzi o odpowiedź Adolfowi Hilterowi w sprawie m.in. aneksji Wolnego Miasta Gdańska i utworzenia drogi eksterytorialnej - przyp. red.). Skąd taki pomysł?

S: - W sumie to pomysł wyszedł od kolegi, Wojtka Fronta, który dogrywał instrumenty na naszą płytę. Robiliśmy kiedyś wspólnie jeden bit, który ostatecznie nie został wykorzystany na tej płycie. Wojtek wymyślił użycie fragmentu tego przemówienia. Stwierdził, że to go inspiruje i chciałby zrobić bit, który byłby odpowiedzią na te słowa. Potem ja stworzyłem pod niego tekst. Gdy zaczęliśmy robić płytę na bitach JazBrothers, pomysł został przeniesiony na album. Został fragment przemówienia, moja zwrotka, a potem doszedł jeszcze instrument od Tomka Krawczyka i wokal Meli.

A jak doszło do współpracy z Melą Koteluk?

S: - Dostałem maila od Tomka Krawczyka, gitarzysty z jej zespołu, który napisał, że podobały mu się moje poprzednie płyty. Wyszedłem z propozycją współpracy i zapytałem też, czy Mela Koteluk nie chciałaby zaśpiewać w jednym utworze. Dostaliśmy odpowiedź, że pomysł bardzo przypadł im do gustu. Podesłałem więc koncepcję refrenu. Kooperacja zaczęła się za pośrednictwem internetu, ale finalnie spotkaliśmy się w studiu w Warszawie i tam zarejestrowaliśmy numer.

Stworzyliście teledysk do "Zagubionej autostrady". Skąd pomysł, aby Skorup był taksówkarzem w klipie?

JazBrothers: - Spotkaliśmy się z realizatorami wideo, ekipą Filminati, i zaczęliśmy myśleć nad koncepcją. Dziewczyna jednego kolegi, która przysłuchiwała się naszym rozważaniom, wpadła na pomysł, żeby Skorup był taksówkarzem. No i potem poszło lawinowo. Każdy dorzucił jakiś detal i teraz wygląda to tak, a nie inaczej.

A czy pomysł z bokserem był jakoś związany z "Pulp Fiction", bo tak to wyglądało i zwracali na to uwagę komentujący?

JB - Tak, było to umyślne nawiązanie. Koledzy z Filminati fascynują się twórczością Tarantino i poukrywali w klipie pewne smaczki.

Będą jeszcze jakieś klipy promujące płytę? Czy już to zamknięty etap?

S: - W ciągu najbliższych tygodni planujemy zdjęcia do 12. utworu z płyty, "Skrzypka na dachu". Mam nadzieję, że uda nam się wszystko pomyślnie zrealizować.

Pytanie do JazBrothers - jak współpracowało się ze Skorupem? Znacie się, nagrywaliście pojedyncze utwory, ale praca nad całą płytą to chyba jednak trochę inne wyzwanie?

JB: - Współpraca przebiegała tak dobrze, że rozpoczęliśmy już prace nad drugą wspólną płytą i zakładamy razem studio nagraniowe.

A Skorup mieszał wam się w pracę przy podkładach?

JB: - Pod kątem "Ludzi chmur" stworzonych było między 50 a 100 bitów. Jacek (Skorup - przyp. red.) dokonał ostrej selekcji. Jaki miał humor, taki wybierał sobie bit. Nic mu nie narzucaliśmy, on też nie wtrącał się do naszej pracy.

Na płycie znaleźli się też instrumentaliści. Czy w jakiejś dalekiej przyszłości myślicie o graniu z live bandem?

S: - "Ludzie chmur" to 14 utworów. W 13 z nich pojawili się jacyś muzycy, którzy wzbogacili brzmienie podkładów. Czy to solówkami, czy fragmentami w aranżacjach. Jeśli chodzi o koncertowanie, to wiadomo - nie jest to sprawa prosta, gdyż "żywy" band generuje większe koszty. Niemniej premierowy koncert udało nam się zagrać z udziałem niemal wszystkich muzyków. Nie było to przerobienie całego repertuaru na nowo, ale granie do podkładów z "żywym" udziałem tych instrumentalistów. Był Jarek Spałek, Wojtek Front, Paweł Piec, Tomek Mucha... Jeden koncert w dużym składzie. Przy okazji innych koncertów staram się brać przynajmniej jednego z muzyków na występ.

A klasyczna trasa się zbliża?

S: - Raczej nie. Nie organizujemy sami dużej trasy, tylko odpowiadamy na czyjeś propozycje.

JB: - Na weselach nie gramy!

S: - No mi kilka razy się zdarzyło.

I jak to wyglądało - śpiewałeś czy byłeś jednym z muzyków?

S: - Pojawiałem się z paczką bitów i nawijałem do nich. Zaczęło się od prośby kolegi, który miał wesele. Przyjąłem jego propozycję i w pewnym momencie utarło się w moim towarzystwie, że po prostu robię takie rzeczy. Za każdym razem, kiedy ktoś z moich znajomych organizował taką imprezę, przychodził do mnie z zapytaniem. Wyglądało to tak, że zawsze grała kapela, a w pewnym momencie włączałem swoje trzy bity i leciałem. Towarzystwo zawsze fajnie reagowało mimo różnic pokoleniowych. Oczywiście nie gram na weselach w sposób komercyjny, natomiast w towarzyskich sytuacjach miało to miejsce.

Wspomnieliście już o drugiej płycie, a ponoć wy, jako JazBrothers, również pracujecie nad albumem producenckim. Jak wyglądają postępy w nagraniach?

JB: - Ze względu na nagrania ze Skorupem trochę przystopowaliśmy. Skupiamy się nad jego materiałem oraz na kilku innych, pobocznych projektach. Plany na typowo producencki album oczywiście są, ale obecnie skupiamy się na pracy z innymi raperami.

Skorup, a ty myślisz o współpracy z innymi producentami?

S: - Na razie nie. Po pierwsze odpowiadają mi bity JazBrothers, a po drugie współpraca w trzyosobowym gronie jest wygodna. W powstanie "Ludzi chmur" zaangażowanych było ponad 20 osób. Trzon stanowił jednak duet producencki i ja. JazBrothers są poza tym bardzo płodnymi producentami. Jest więc z czego wybierać, i to nie tylko, jeśli chodzi o mnie, bo chłopaki współpracują z wieloma twórcami z okolic Gliwic.

Widziałem wasze zdjęcie z Fejzem. Nagrywacie razem?

JB: - Coś tam kombinujemy.

A on już pracuje nad debiutancką płytą?

JB: - Na razie zbiera na nią materiał. Kiedy organizowaliśmy koncert, wystąpił jako support. Z tego co wiemy, powoli dopracowuje swój solowy projekt.

Zastanawiam się, czy w ogóle Fejz jest w stanie udźwignąć ciężar po swoim ojcu i znieść opinie krytyków, którzy ciągle wiele mu wypominają.

JB: - On nagrał właściwie tylko jeden utwór w hołdzie swojemu ojcu. Jeżeli ktoś ma coś takiego robić, to tylko on. Bo niby kto inny? Według nas miał do tego prawo. Gdy my organizowaliśmy koncert, wykonał "Plus i minus" i wypadł bardzo dobrze.

S: - Moim zdaniem Fejz jest na etapie poszukiwania własnego stylu, próbuje różnych rzeczy. Wszystko będzie teraz zależało od jego konsekwencji i determinacji w dążeniu do celu. Skupiła się na nim duża uwaga, mówi się o nim w środowisku. Kiedy miałem okazję z nim porozmawiać, odniosłem jednak wrażenie, że jest osobą bardzo zdystansowaną wobec całego zamieszania.

Masz w planach jakieś gościnne występy? Pojawiłeś się np. u Christofera Luki.

S: - Nagrałem zwrotkę dla Decó (krakowska grupa hiphopowa Szpilersi, tzw. rekruci hip hopu inicjatywy MaxFloLab - przyp. red.) i dla Basa Tajpana. Pojawię się też w utworach Cezefiasza i Kresza. Ogólnie bardzo dużo mam tych gościnnych epizodów. Oprócz wydania pięciu solowych płyt miałem naprawdę sporo zwrotek na albumach kolegów. Podczas jednego z koncertów podszedł do mnie fan i wyciągnął 40 płyt do podpisania, przyznając, że pojawiłem się na każdej z nich. Było to bardzo miłe i zaskakujące.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas