Sigrid: Czasami najtrudniejsze jest napisanie prostej piosenki

Jestem podekscytowana na myśl o pracy nad nowym materiałem, który kiedyś stanie się płytą - zdradza Sigrid /materiały prasowe

O popie, o pisaniu tekstów, o komponowaniu, o głosie Scarlett Johansson, o rodzinie, o umiejętności powiedzenia "nie". To tylko część tematów, jakie poruszyłam w rozmowie z Sigrid, 21-letnią artystką, o której usłyszycie jeszcze nie raz. I bardzo dobrze.

Dziewczyna z sąsiedztwa

Na wywiad przyszła ubrana w luźną bluzę i w wersji "saute". Bez makijażu kryjącego każdą, choćby najmniejszą niedoskonałość. A to wśród artystów poświęcających mediom czas na promocję zdarza się raczej rzadko - zwłaszcza że w grę wchodził wywiad w formie wideo. Zanim usiadła przed kamerą, przywitała się, podając rękę każdej osobie z ekipy. To wszystko z błyskiem w oku i uśmiechem, który wręcz nie schodził z jej twarzy. Od razu wzbudziła moją sympatię. Ta ujmująca naturalność jest zresztą czymś, co jak zobaczyłam kilka godzin później, uwielbiają jej fani.

Reklama

Sigrid wyrasta na wielką gwiazdę, choć to słowo zupełnie do niej nie pasuje. Jest jak "dziewczyna z sąsiedztwa" - otwarta, skromna, szczera i swobodna w obyciu. Ale i zdolna, co dostrzeżono przy wyborze BBC Sound Of 2018. To plebiscyt, w którym grupa ponad 170 dziennikarzy wybiera najbardziej obiecującego młodego artystę. Wcześniej jego laureatami zostawali m.in. Adele, Sam Smith, Ellie Goulding czy siostry Haim, więc raczej trudno odmówić mu prestiżu i ignorować jego znaczenie. Choć zdarzały się i wyjątki, ale my nie o tym.  

Dla Sigrid informacja, że otrzymała tytuł BBC Sound Of 2018, była nie lada zaskoczeniem. 21-letnia Norweżka myślała, że jedzie do studia BBC udzielić zwykłego wywiadu. - Gdy byliśmy już w samochodzie, nikt nic nie mówił. Zastanawiałam się, co się dzieje... Dotarliśmy na miejsce i dziennikarz mówi: "Wygrałaś! Jesteś BBC Sound Of 2018". Oszalałam! Zaczęłam płakać. Cały mój zespół zaczął płakać. To było naprawdę przyjemne i wyjątkowe - wspomina wokalistka. Jak zapewnia, wyróżnienie to ma dla niej duże znaczenie, ponieważ BBC od początku wspiera jej zawodowe działania.

Ale tych nagród na koncie Sigrid jest znacznie więcej, a w mediach roi się od publikacji, w których w jej kontekście przewijają się takie hasła jak "nadzieja muzyki", "wschodząca gwiazda", "sensacja". Choć Norweżka wydała dotąd dwie EP-ki, już podróżuje ze swoją muzyką po całym świecie. W zeszłym roku zagrała na kultowym Glastonbury, w kwietniu wystąpiła w programie Jimmy'ego Fallona, a obecne lato również spędza w trasie, zahaczając o europejskie festiwale. Dużo się dzieje, ale czy Sigrid czuje presję? - Skłamałabym, gdyby powiedziała, że nie czuję ani trochę. Ale nie skupiam się na tym. Skupiam się, po prostu, na robieniu i wypuszczaniu dobrej muzyki - odpowiada mi wokalistka.

Chodzi o emocje

Sigrid już teraz porównywana jest do Lorde czy Duy Lipy, czyli artystek pokazujących, że pop wcale nie musi być przewidywalny, melodyjne piosenki mogą mieć świeżość i moc, a opowiadać nie tylko o złamanym sercu. - Dla mnie czasami najtrudniejsze jest napisanie prostej piosenki. Bo napisać prosty utwór, który i tak jest genialny, jest bardzo ciężko. Ale kocham pop, bo myślę, że ta muzyka jest tak szczera, chodzi w niej o emocje. Uwielbiam chwytliwe wokale. W ogóle moją ulubioną częścią pracy jest pisanie wokalnych partii - mówi mi nasza bohaterka.

Zainteresowanie 21-letnią Norweżką wybuchło po premierze napisanego z Martinem Sjølie singla "Don't Kill My Vibe", który ukazał się na początku 2017 roku. - Wiedziałam, że będzie ważnym utworem w mojej karierze, ale nie spodziewałam się, że wystrzeli tak szybko. To był prawdziwy rollercoaster. To było wspaniałe - wspomina Sigrid.

Choć "Don't Kill My Vibe" był dla niej niejako trampoliną do dalszych sukcesów, kryje się za nią mało przyjemna historia. Początkowo nad tym kawałkiem Sigrid pracowała z innymi ludźmi, którzy - wykorzystując jej młody wiek - próbowali narzucić jej własną wizję piosenki, nie licząc się specjalnie z jej zdaniem.

- Czułam, że traktują mnie tam bardzo protekcjonalnie. Nie było w tym nic bardzo złego, ale po prostu czułam, że moje opinie nie są szanowane, że nie jestem tam mile widziana. Zastanawiałam się, co ja tam właściwie robię. To było trudne. Strasznie się potem na siebie wkurzałam, że nie mówiłam głośno tego, co chcę, bo wydawało mi się, że jestem osobą, która potrafi powiedzieć, że coś jest nie w porządku. Ale tego nie zrobiłam. Bo byłam w nowej sytuacji. Ale później napisałam tę piosenkę z Martinem i tak dobrze było ją wypuścić. Myślę, że ten utwór zawsze będzie dla mnie wyjątkowy, bo to takie dobre przypomnienie, żeby ufać sobie. Tak, kocham ten kawałek - opowiada mi Sigrid.

To może świadczyć o silnej osobowości wokalistki, ale ona sama przyznaje, że siła tkwi również w jej wrażliwości, otwarciu i szczerości. 

Pianino to dom

Tej szczerości nie brakuje w muzyce Sigrid. Pisząc teksty piosenek, norweska wokalistka bazuje głównie na swoich doświadczeniach, nie kreując nowych światów i postaci. Jak mówi, czasem po prostu kamufluje swoich bohaterów, by jej opowieść stała się bardziej uniwersalna, a fani nie mogli rozpoznać, o kim tak naprawdę mowa.

Nawet kiedy pisze o historiach przykrych - jak choćby ta z "Don't Kill My Vibe" - obraca je w coś pozytywnego. Jakby każdemu negatywnemu zdarzeniu chciała nadać sens i wyciągnąć z niego lekcję. Urodzona optymistka? - Nazwałabym siebie pesymistką, ale może nią nie jestem, nie wiem. Ale tak, uważam, że jedną z moich ulubionych rzeczy w pisaniu piosenek jest wyciągnięcie czegoś dobrego z czegoś złego - mówi z szerokim uśmiechem Sigrid, która zdecydowanie woli pisać o sytuacjach smutnych.

Nie dziwi więc, że jednym z jej ukochanych filmów jest melancholijne "Między słowami" ze Scarlett Johansson i Billem Murrayem w rolach głównych. - Podobają mi się kadry, fabuła. To bardzo sentymentalny film i uwielbiam zakończenie - mówi mi Sigrid, której oczy aż lśnią na wspomnienie sceny zamykającej film Coppoli. Japonia, gdzie dzieje się akcja "Między słowami", jest oczywiście na liście podróży Sigrid, a patrząc na to, z jaką prędkością rośnie jej popularność, niewykluczone, że Kraj Kwitnącej Wiśni odwiedzi niebawem w ramach kolejnej trasy koncertowej.   

Mimo tak intensywnego grafiku Sigrid wykorzystuje rzadkie chwile wolnego czasu na tworzenie nowych piosenek. Bogatsza o doświadczenie zgromadziła wokół siebie zaufany zespół, z którym dobrze się dogaduje. - Jestem szczęśliwa, że mogę nagrywać z tak wieloma fajnymi ludźmi. Pracuję dużo z Emily Warren, Martinem Sjølie, Oddem Martinem Skålnes. Czeka mnie fajny okres i jestem podekscytowana na myśl o pracy nad nowym materiałem, który kiedyś stanie się płytą. Ale jeszcze nie mam daty premiery. Będzie, kiedy skończymy - przyznaje.

Sigrid swoją przygodę z piosenką zaczyna zawsze od pianina. - Pianino dla mnie to zasadniczo dom. Graliśmy na festiwalu TRNSMT w Szkocji. Od jakiegoś czasu nie byłam w moim domu, a stało tam pianino, ponieważ miałam nagrać sesję akustyczną z utworem "Strangers". I to było takie miłe, siedzieć przy pianinie i grać na nim... Uwielbiam być blisko pianina - opowiada Sigrid. 

Wzruszona profesjonalistka

Na scenie nie siedzi przy pianinie, wręcz przeciwnie - niesiona energią biega swobodnie, tańczy, co jakiś czas zbliża się do tłumu albo przysiada na schodkach. Podczas Open'er Festival była szczerze zaskoczona tym, ile osób przyszło jej posłuchać. "Jest was tak dużo!" - mówiła, przecierając oczy ze zdumienia. Jak się okazało, publiczność była nie tylko liczna, ale i zakochana po uszy w młodej Norweżce. 

Kiedy przyszedł czas na wykonanie ballady "Dynamite", a nad tłumem zaroiło się od światełek z telefonicznych latarek, Sigrid nie kryła związanych z tym emocji. Co prawda, jak przystało na profesjonalistkę, dobrnęła dzielnie do końca utworu, ale tuż po jego zakończeniu po policzkach zaczęły spływać jej łzy wzruszenia. 

Sigrid ma wszystko, by być gwiazdą wielkiego formatu. Potrafi dobrze dobierać współpracowników, ma mocny, charakterystyczny głos i talent do tworzenia niebanalnych popowych piosenek. A do tego jest pracowita i świadoma swojej wartości. I wcale nie musi ani się przebierać, ani epatować nagością, by dać się zauważyć i osiągnąć sukces. I może właśnie takich gwiazd potrzeba nam dzisiaj, w czasach pompowanych ust, bosko wyrzeźbionych ciał i w zalewie niewiele różniących się od siebie pop-produktów...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Sigrid
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy