"Pracowaliśmy jak MacGyver"
Sepultura kojarzy się tak naturalnie z Brazylią, jak piłka nożna. Drugie skojarzenie to bracia Cavalera, ale tych już składzie formacji z Belo Horizonte nie ma. Starsi czytelnicy nazwę tą łączą z thrashmetalową rewolucją i kultowymi krążkami od "Morbid Visions" po "Chaos A.D.". W oczach młodego pokolenia to zupełnie inny zespół, odświeżający charakterystycznym brzmieniem zardzewiały nieco metal.
"A-Lex" - najnowsza płyta Brazylijczyków oparta została na kultowej powieści Anthonego Burgessa, której ekranizacji podjął się swego czasu wirtuoz kina Stanley Kubrick. O "Mechanicznej Pomarańczy" i wszystkim, co inspirowało powstanie tego albumu Tomasz Orzechowski z magazynu "Hard Rocker" rozmawiał z gitarzystą Andreasem Kisserem.
Giganci thrash metalu przypominają o sobie ostatnio świetnymi krążkami, że wspomnę tylko Metallica, Testament, Tankard, Exodus, Destruction czy Death Angel... Nadszedł czas na Sepulturę?
Tak zdecydowanie, tak - sam widzisz, czasy się zmieniają, a metal nie umiera (śmiech) i nigdy nie umrze. Zespoły, które wymieniłeś kroczą od lat ścieżką konsekwencji, mimo różnych zawirowań stylistycznych czy personalnych, co jakiś czas wracają z doskonałym materiałem.
Podobnie rzecz się ma z Sepulturą. Jesteśmy ludźmi, uczymy się na błędach - staramy się z wszystkich doświadczeń czerpać pozytywne inspiracje. Znów jesteśmy zespołem. Dołączył do nas jak pewnie wiesz Jean Dolabella, który zastąpił Igora. Zespół zachował charakterystyczne brzmienie, a jednocześnie został wzbogacony doświadczeniami nowego muzyka.
O właśnie, wydaje się, że to jest to, co starzy fani docenili dopiero z upływem lat. Wszyscy kochamy AC/DC za niezmienność. Twój zespół doceniamy za ewolucję: oparte na "brazylijskim" brzmieniu nowe pomysły, konsekwentnie rozwijany koncept...
Na tym polega duch Sepultury - jego sensem jest ewolucja, rozwój. Mamy doświadczenie, z którego czerpiemy, mam tu na myśli także przywilej życia w Brazylii. Tak to jest przywilej życia w kraju, w którym ściera się tak wiele różnych kultur. Są zespoły, które nagrywają "pod publiczność", ale takie myślenie jest nam obce.
Szukamy inspiracji nie tylko w muzyce, my czerpiemy ją z życia - nasza sztuka jest determinowana przez takie wpływy ja podróże, nowi poznawani ludzie, nowe kraje na naszej drodze, czy tez inne muzy jak kino czy literatura choćby.
Krok naprzód z każdą płytą - to motto Sepultury?
Tak, to jest normalna linia życia, wszystko podlega rozwojowi albo umiera, to jest coś, czym jesteśmy. To jest właśnie Sepultura.
Na nowym albumie wykraczacie daleko poza ramy metalu, takie kompozycje jak "Metamorphosis" czy "Sadistic Values" to mocno progresywny krok. Nie boisz się Andreas, że przez takie eksperymenty utracie tą tak typową dla was, metalowców z Brazylii, energię...? To charakterystyczne "naturalne uderzenie"?
Hmm... wiesz, "A-Lex" to koncept album, bazowaliśmy na pewnym scenariuszu, któremu postanowiliśmy pozostać wierni. Inspiracją do nagrania płyty była powieść Anthony'ego Burgessa "Mechaniczna Pomarańcza". Ważnym materiałem był oparty na niej film reżyserii mistrza Kubicka. To mocna historia, świetnie opowiedziana, a jeszcze lepiej nakręcona, która przedstawia świat chaosu, plądrowane przez hordy stojących na bakier z prawem dzieciaków miasto. Staraliśmy się temu nadać muzyczną formę, wszystko przyszło z książki lub filmu.
Motyw, o którym wspominasz oparty jest na "Dziewiątej Symfonii" Beethovena - bohater książki był fanem muzyki klasycznej, a zwłaszcza tego kompozytora. Wiesz, pracowaliśmy jak MacGyver - tylko zamiast scyzoryka mieliśmy gitary w ręku. Sam tytuł płyty jest niezwykle wymowny, "A-Lex" oznacza bezprawie.
To bez wątpienia ciężki krążek, ma charakterystyczny dla zespołu groove, pełen jest nowinek i faktycznie nie wiedząc nawet, że to koncept-album słuchacz powinien się domyślać, iż za dźwiękami stoi spójna, głębsza historia. Świetny pomysł, dlatego zapytam wprost: czyj?
Mój oczywiście... (śmiech) wiesz, o ile "Dante XXI" był bardziej pomysłem Derricka [Greena, wokalisty Sepultury], to na temat z "Mechaniczną Pomarańczą" wpadłem ja. Zresztą, to nie jest rzecz dla mnie nowa - nawet 10 lat temu wspólnie z Igorem pracowaliśmy przy soundtrackach do filmów. Takie doświadczenia tworzą pewien warsztat, który postanowiłem wykorzystać w muzyce zespołu.
OK i mamy kolejny koncept, kolejną zgrabną historię ubraną w dźwięki... Jakie różnice widzisz z procesem, w którym powstawał "Dante XXI"? Jesteś zadowolony z brzmienia nowego krążka?
Wiesz, bazowaliśmy też na doświadczeniach przy poprzednim, zresztą bardzo dobrze przyjętym, koncept albumie. Krok po kroku dopasowywaliśmy kolejne dźwięki do historii, którą chcieliśmy opowiedzieć. Nagrywaliśmy w brazylijskich studiach, by zachować charakterystyczne brzmienie Sepultury. Ścieżki w Trama Studios, a miksy w Mega Studios w Sao Paulo. Jestem zadowolony, płyta brzmi właśnie tak, jak to sobie wyobrażałem czytając książkę Burgessa.
Adreas, widzę, że literatura to twój "konik". Czy poza "Mechaniczną Pomarańczą" masz coś takiego jak ulubiona książka?
Hmm... To raczej trudne pytanie, prędzej od autora mogę wskazać tematykę. Pasjonują mnie książki raczej trudne, teraz czytam biografię Einsteina. Tak, lubię książki biograficzne, zwłaszcza, gdy dotyczą one historii życia myślicieli, naukowców. Ostatnio czytam też sporo komentarzy dotyczących kryzys finansowego na świecie (jak my wszyscy - przyp. red), co też jest interesujące.
Czy "Mechaniczną Pomarańczę" mamy odnosić do obecnej sytuacji w Brazylii? Wiesz, książkę czytałem dawno, ale gdy posłuchałem płyty wyobraziłem sobie ogromną metropolię. Bez urazy, ale wyobraziłem sobie coś na kształt Sao Paulo...
Dobry trop (śmiech). To niebezpieczne miasto, jak każda gigantyczna metropolia. Dla nas oczywiście punkt odniesienia, przy pracach nad tą historią, nad brzmieniem płyty. Prawdopodobnie książkowym pierwowzorem był Londyn, ale ta sytuacja znakomicie sprawdza się w realiach mojego rodzinnego miasta.
Możesz przedstawić nam Jeana, muzyka, który zastąpił Igora na bębnach?
Jean to bardzo dobry perkusista, zresztą to nikt nowy w naszej "metalowej rodzinie" - znaliśmy się od 8-10 lat, choć on grał ze swoim zespołem coś bardziej w stronę rocka. Igor odszedł dość nagle, chcieliśmy utrzymać "brazylijskiego ducha" w zespole, dlatego też wybór był naturalny, zatrudniliśmy Jeana. Jestem bardzo zadowolony z jego pracy, bębny brzmią metalowo i brazylijsko - to jest Sepultura.
Jaki jest twój komentarz na temat wspólnej krucjaty Igora i Maxa? Widziałem Cavalera Conspiracy na żywo i muszę im oddać szacunek, miażdżą...
Wiesz, to wszystko stało się bardzo szybko. Po odejściu Maxa, zarówno Igor jak i reszta zespołu nie miała z nim kontaktu. Facet zajął się swoim Soulfly, zresztą z powodzeniem. Nie tak dawno bracia zaczęli znów ze sobą rozmawiać, od słowa do słowa i Igor odszedł dołączając do Cavalera Conspiracy. Wiesz, dobrze jest widzieć braci razem, wiadomo zgoda buduje.
Owszem, słyszałem album, ale znając ich możliwości, znając ich tak długo jak znam ich ja, chyba spodziewałem się czegoś bardziej spektakularnego.
Sepultura, Soulfly, Cavalera Conspiracy... Na tym Brazylia się nie kończy. Śledzisz rozwój sceny metalowej w twoim kraju?
O tak, masz rację. Scena jest bogata, jest sporo zespołów, które wypracowały sobie rzesze fanów, jest dużo nowych nazw. Przede wszystkim metal, hard-core i death-core, przynajmniej z gatunków, które ja śledzę. Z nazw zwracam uwagę na zespół Claustrophobia.
Klaustrofobia to nazwa bliska Schizofrenii, a właśnie na krążku o takim wdzięcznym tytule zasiliłeś szeregi zespołu. Plotka mówi, iż wcześniej byłeś ich technicznym, czy to prawda?
Nie do końca, to nie tak. Jak pewnie wiesz, zespół wywodzi się z Belo Horizonte - bywałem tam często na koncertach, zresztą oni grali też Sao Paulo. Metalowe podziemie w tych czasach było mocno zintegrowane. Pamiętam, iż na jednym z koncertów pomogłem chłopakom z Sepultura ustawić brzmienie na show, w momencie gdy odpadł Jairo T. dostałem posadę gitarzysty (śmiech). Później był kontrakt z Roadrunnerem i sprawy potoczyły się szybko...
Więcej w magazynie "Hard Rocker".