Justyna Steczkowska przeżyła śmierć kliniczną. Wyznała, co widziała po drugiej stronie
Justyna Steczkowska wspomniała traumatyczne zdarzenie z dzieciństwa. W wyniku groźnego wypadku doznała śmierci klinicznej.

Justyna Steczkowska jest obecnie jedną z najpopularniejszych polskich wokalistek. W historii polskiej muzyki zapisała się takimi przebojami, jak "Dziewczyna Szamana" czy "Oko za oko". Teraz będzie reprezentować nasz kraj na Eurowizji z piosenką "Gaja".
Justyna Steczkowska o śmierci klinicznej: "Byłam po drugiej stronie"
W dzieciństwie Justyna Steczkowska doznała wypadku. Gdy miała zaledwie pięć lat, spadła z roweru, a w konsekwencji straciła przytomność i przez tydzień pozostawała w śpiączce. O tych wydarzeniach opowiedziała w rozmowie z "Dobrym Tygodniem".
"Znalazłam się już po drugiej stronie, przeżyłam śmierć kliniczną. Byłam wśród aniołów. Pamiętam, że to było coś dobrego dla mnie i było mi przyjemnie. Wiem, że poza naszą rzeczywistością jest też inna. Śmierć jest tylko zamianą światów" - tłumaczyła wokalistka.
Po tych doświadczeniach artystka przestała bać się śmierci. W wywiadzie z Zuzanną Falzmann w podcaście "FeelZenn" dodała, że miejsce, które widziała po drugiej stronie, było pełne wolności, miłości i spokoju. "Takie wrażenie, że znalazłam się w innej przestrzeni. To oczywiste, że tam byłam. To nie był świat realny, do którego przywykłam, namacalny - gdzie jest łóżko, są rodzice, wszystko jest gęste" - wyznała.
"To była absolutna wolność, absolutne piękno, trudne do wytłumaczenia uczucie miłości, która cię otacza. Spokoju, zrozumienia, empatii. Ogarniająca cię miłość jest nie do opisania słowami. To na pewno. Nie bardzo chce się wracać z tamtej przestrzeni" - dodała.
Przyznała jednak, że czuła, że musi wrócić, bo słyszała głosy swoich bliskich. "Mnie z powrotem sprowadzały szepty, prośby moich rodziców albo ludzi, którzy mnie kochali. Coś powodowało, że czułam, że muszę wracać" - wyznała.