O sensie życia (wywiad z Nightwish)

Nightwish ma w Polsce wielu fanów /fot. Ville Akseli Juurikkala /

Najbardziej lubiany przez Polaków fiński zespół rockowy - Nightwish - właśnie wydaje nową, trudną płytę. Trudną dla samego zespołu, bo nagraną z nową, trzecią już w historii Nightwish wokalistką. Czy będzie ona trudna również dla fanów?

Holenderka Floor Jansen dołączyła do Nightwish w dramatycznych okolicznościach w październiku 2012 roku - w połowie trasy po Stanach Zjednoczonych, kiedy to grupa z dnia na dzień rozstała się z poprzednią wokalistką, Anette Olzon (która to w 2007 roku zastąpiła wielbioną przez słuchaczy Tarję Turunen). A jednak zmiana warty za mikrofonem przeszła wyjątkowo gładko, a zespół dziś wydaje się silniejszy - i bardziej zgodny - niż kiedykolwiek. Jak Floor radzi sobie z dawnym repertuarem Nightwish możemy się przekonać na wydanym w 2013 roku DVD "Showtime, Storytime". A jak Nightwish zabrzmi z nią w repertuarze premierowym? Od teraz możemy to sprawdzić na najnowszej płycie grupy, zatytułowanej "Endless Forms Most Beautiful". Na początku lutego rozmawialiśmy o niej w Warszawie, gdzie lider grupy Tuomas Holopainen i Floor przyjechali rozmawiać z polską prasą. Zapraszamy do lektury.

Reklama

Na początek opowiedzcie, jak to się stało, że jesteście razem w zespole. Tuomas?

Tuomas: - W 2012 roku okazało się, że zespół Nightwish musi walczyć o życie. Musieliśmy w ekspresowym tempie zrobić coś, żeby nas ocalić - a Floor była pierwszą i w gruncie rzeczy jedną osobą, która mogła nam pomóc. Szybki telefon: czy możesz przyjechać i dokończyć z nami trasę? W tamtym czasie nie zastanawialiśmy się w ogóle nad przyszłością - byliśmy pod ścianą, bo musieliśmy zagrać zaplanowane koncerty. Jednak w ciągu kilku kolejnych miesięcy odkryliśmy, że bardzo dobrze nam razem, chemia działa, a głos Floor doskonale do nas pasuje. Czemu więc nie zaprosić jej do nas na stałe? I tak w czerwcu 2013 zadaliśmy "Wielkie Pytanie" Floor i Troyowi (Donockleyowi, który od lat grał w Nightwish jako muzyk sesyjny - przyp. aut.)... i od obojga usłyszeliśmy "Wielkie Tak".

Floor, masz na koncie płyty nagrane z grupami After Forever czy ReVamp i wieloletnie doświadczenie sceniczne. Związanie się z Nightwish to była duża sprawa?

Floor: - Oczywiście, że tak. Wyobraź to sobie: ze wszystkich osób na świecie Nightwish dzwoni właśnie do ciebie i prosi o pomoc (śmiech). Poczułam się naprawdę zaszczycona, szczęśliwa i... zestresowana, bo miałam ekstremalnie mało czasu na przygotowanie się. Kiedy jednak już się z nimi spotkałam, z miejsca stałam się częścią tej "maszyny przetrwania na kołach", jak lubi to określać Tuomas. Od początku współpraca układała się w po prostu cudowny sposób.

A współpraca z fanami Nightwish?

Floor: - Okazała się niesamowicie prosta. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że niektórzy woleliby, żeby w zespole śpiewał ktoś inny, a najlepiej któraś z poprzednich wokalistek. Jednak większość była wobec mnie entuzjastyczna i przywitała mnie naprawdę gorąco. Już na tej trasie ludzie wydawali się szczęśliwi widząc mnie. To sprawiło, że miałam naprawdę dużo łatwiejszy start, niż mogłabym oczekiwać.

Tuomas: - Musimy to bardzo mocno podkreślić: fani byli bardzo pomocni i życzliwi. Jesteśmy im niesamowicie wdzięczni za otwartość. Od pierwszego wspólnego koncertu w Seattle mieliśmy od nich olbrzymie wsparcie.

Floor: - Rozumieli sytuację i zdawali sobie sprawę, że zapewne większość ludzi na widowni zna lepiej teksty piosenek, niż ja, która miałam je śpiewać (śmiech). Wymiana energii między zespołem a widownią i między mną a zespołem i widownią była magiczna. Myślę, że ma to bardzo wiele wspólnego z muzyką Nightwish - ona mówi sama za siebie. Czy śpiewam ja, czy ktokolwiek inny, muzyka jest wciąż tak samo dobra. Oczywiście ważne jest, żeby ludzie cię lubili - i jestem szczęśliwa, że tak jest w moim przypadku - ale to muzyka jest łączącym czynnikiem.

Wyjście na scenę podczas pierwszych koncertów było stresujące?

Floor: - Nie jestem w stanie wyrazić, jak bardzo. Jest niewykonalne, aby w 48 godzin nauczyć się śpiewać materiał przeznaczony na półtoragodzinny koncert. Trzeba korzystać z kartek na podłodze, podpowiedzi kolegów z zespołu, utrzymywać kontakt wzrokowy, czytać z ruchu warg widzów (śmiech). A i tak popełnia się masę błędów. Ale to nadaje uroku takiemu koncertowi - jeżeli wszyscy są tak wyrozumiali, jak fani Nightwish. Chociaż oczywiście dużo przyjemniejsze jest, kiedy nie musisz się zastanawiać nad tym, co robisz, kiedy po prostu śpiewasz, a nie starasz się nie pomylić tekstu.

Tuomas: - Te koncerty były naprawdę sympatyczne, bardzo intymne. Otrzymaliśmy w tym czasie mnóstwo miłości. Wszyscy wiedzieli, w jakiej sytuacji jesteśmy i nie tylko nikt nie zwrócił biletów - a daliśmy taką możliwość - ale wszyscy wręcz bardzo nas wspierali. No dobra, zdaje się, że dwie osoby zażądały zwrotu pieniędzy. Myślę, że to mówi wiele o stosunku fanów do nas.

Czyli nie masz obaw wydając album Nightwish z kolejną nową wokalistką?

Tuomas: - Nie mogę powiedzieć, że się czegoś obawiam. Na pewno jestem ciekawy, jaka będzie reakcja fanów, ale bać się nie mam czego. Przede wszystkim dlatego, że ten album jest dokładnie taki, jak tego chciał każdy członek naszego zespołu. I szczerze: tylko to się liczy. Oczywiście wspaniale, jeśli ludzie posłuchają płyty i wycjągną z niej to, co chcesz przekazać, ale muzyka musi być tworzona z egoistycznych pobudek - inaczej nie byłaby szczera. Troy, nasz flecista, wywodzi się ze świata spoza metalu i rocka w ogóle. I bardzo często powtarza, choć może to zabrzmi pompatycznie, że Nightwish to coś dużo więcej, niż zespół. To wehikuł ducha, który wymyka się wszelkim kategoryzacjom. To byt jedyny w swoim rodzaju. Myślę, że dobrze to ujął - to nie jest przeciętny zespół, a z pewnością nie jest to po prostu zespół metalowy.

Cóż, nie masz się czego obawiać przede wszystkim dlatego, że "Endless Forms Most Beautiful" to bardzo "wasz" album. To po prostu Nightwish, bez niespodzianek -  zwłaszcza w porównaniu z poprzednim "Imaginaerum".

Tuomas: - Wiesz co, wśród osób z naszego otoczenia panuje opinia, że to nasz najbardziej urozmaicony i najbardziej progresywny album. Ale każdy odbierze tę płytę na swój sposób i to jest moim zdaniem bogactwem tej płyty. Jeśli jednak chodzi o pisanie piosenek, to jest to coś, do czego nie możesz podejść z wyrachowaniem ani zaplanować. Szukasz historii, która cię zainspiruje, którą będziesz chciał opowiedzieć, pomysł, jaki chcesz przedstawić. I szukasz najlepszego sposobu, żeby to zrobić. Sytuacja, w której zawczasu zastanawiasz się, jak powinien zabrzmieć album, zrobisz go źle.

A ty Floor? Jak podeszłaś do tej płyty, jak chciałaś się na niej zaprezentować?

Floor: - Może to zabrzmi dziwnie, ale ja jestem tutaj najmniej ważna. Ważny jest album, ważne są piosenki - to, czego one potrzebują. I to było dla mnie największym wyzwaniem - jak najlepiej opowiedzieć historię, którą opowiada piosenka i jak wykorzystać to, czym dysponuję jako wokalistka, w najbardziej odpowiedni sposób. To była dla mnie dosyć szczególna sytuacja, bo w swoim poprzednim zespole sama pisałam piosenki. A tym razem musiałam zaśpiewać teksty, które nie były mojego autorstwa. I zrozumienie, co tak naprawdę jest w nich ważne, było chyba najważniejszym zadaniem dla mnie. Przecież każdy interpretował by je inaczej - bo każdy z nas jest inny, prawda? I gdybyśmy mieli wspólnie dociec do ścisłego znaczenia tych tekstów, pewnie zajęłoby to trzy miesiące. Ale, z szacunkiem dla pracy Tuomasa, nie o to w tym chodzi. Bo istotne jest, co każdy słuchacz samemu z nich wyciągnie. Dlatego odkryć, jak mogę opowiedzieć tę historię w najbardziej szczery i prawdziwy sposób - to było moim najważniejszym zadaniem.

Skoro mówimy o tekstach: w jednym z wywiadów stwierdziłeś Tuomas, że ten album ma pewien motyw przewodni. Jaki?

Tuomas: - To dosyć luźny koncept. Piękno życia - myślę, że tak można by go określić. Jest tu dużo nauki, biologii, teorii ewolucji... ale też wiele innych tematów, które nie są bezpośrednio związane z tym tematem. Jest na przykład piosenka dla naszych rodziców - "Our Decades In The Sun". To rodzaj podziękowania dla matek i ojców wszystkich nas. Albo piosenka "Edema Ruh", która nie jest w ogóle naukowa, ale opowiada o żądzy życia.

Właśnie: nauka. W nagraniach wziął udział słynny naukowiec, Richard Dawkins. Jak nawiązuje się taką współpracę? I, w zasadzie, czemu ona służy?

Tuomas: - Ostatni utwór na płycie jest w całości poświęcony ewolucji i selekcji naturalnej. A on jest najważniejszym ewolucjonistą na świecie. A przy tym ma naprawdę cudowny, miękki głos, którego można słuchać i słuchać. Napisałem do Dawkinsa list - tradycyjny, ręcznie pisany - i dwa tygodnie później dostałem odpowiedź. E-mailem. "Dziękuję za list, chętnie będę z wami współpracował". Spotkaliśmy się w Oxfordzie, w październiku - jakieś półtorej godziny zajęło nam nagranie jego partii. I już!

Recytacja tekstu to jego jedyny wkład w album?

Tuomas: - Cóż, w pośredni sposób miał gigantyczny wkład. Jestem wielkim fanem jego prac - książek, filmów. W ciągu ostatnich kilku lat kompletnie wsiąkłem w ten świat i był on dla mnie wielką inspiracją przy tworzeniu części z tych piosenek - a szczególnie ostatniej.

Stwierdziłeś niedawno, że album mówi o sensie życia. Czym jest sens życia dla ciebie?

Tuomas: - Jestem pewien, że dla każdego człowieka jest czymś innym. Dla mnie istotą jest, żeby każdego dnia żyć pełnią życia, żeby wykorzystać do maksimum każdą chwilę i zawsze doceniać dar, jakim życie jest dla każdego z nas. To, że ty i ja jesteśmy tutaj teraz, jest w skali wszechświata czymś wyjątkowo nieprawdopodobnym, skoro więc już się zdarzyło, trzeba z tego jak najlepiej skorzystać. I postarać się zostawić tę planetę lepszym miejscem, niż była, kiedy się na niej pojawiliśmy.

Myślisz, że rasę ludzką na to stać?

Tuomas: - O tak! W tej kwestii jestem optymistą.

W pewnych dziedzinach pewnie tak, ale w innych? Nigdy na świecie nie było tak niewielu wojen. Nigdy nie żyliśmy tak długo. Powinniśmy skupiać się na pozytywach, zamiast na negatywach i uważam, że technologia i internet będą naszymi zbawicielami. Jeśli Korea Północna będzie miała internet, wszystko wyjdzie na prostą.

A ty Floor? Jaki jest sens życia według ciebie?

Floor: - Trzeba żyć pełnią życia, bo życie jest krótkie. Nie chcę lękać się swojej śmiertelności, wolę cieszyć się każdym dniem, który jest mi dany. Wierzę w to, co mówi Tuomas - że należy skupiać się na dobrych rzeczach. A człowiek ma olbrzymie możliwości zmiany świata - czemu więc nie zmieniać go na lepsze? Sensem życia jest odkryć, co jest najważniejsze dla ciebie - a może to być coś zupełnie innego, niż to, co ci wmówiono, co uważają ludzie wokół ciebie. Myśl sam za siebie, znajdź to, co jest dla ciebie ważne i wykorzystuj każdą minutę życia, żeby to robić.

Nightwish ma szczególnie miejsce w sercach polskich fanów. A czy wy możecie powiedzieć coś wyjątkowego o Polakach?

Tuomas: - Trudno jest dzielić swoich fanów w zależności od kraju z którego pochodzą. Niemniej rozmawialiśmy o tym kilka dni temu: jest coś wyjątkowego w atmosferze panującej w krajach Europy wschodniej. Może to wciąż echo upadku żelaznej kurtyny, tak czy inaczej zawsze czuć tutaj silniejsze wibracje wśród fanów, niż na zachodzie.

Floor: - Uderzające jest, jak bardzo dumnym narodem jesteście. Czujecie dumę z bycia Polakami, a to ogromnie mi imponuje - przywiązanie do tego, kim się jest i skąd się pochodzi. Byłam tu pół roku temu, żeby obejrzeć miasto. Wciąż są w nim ślady burzliwej historii, a zarazem ludzie idą bardzo odważnie do przodu i patrzą w przyszłość. Nie mogłam jeszcze dla was wystąpić, ale widziałam koncert Sabaton - i było to naprawdę niezwykłe przeżycie. Nigdzie nie widziałam tak silnej relacji między zespołem a jego fanami. To naprawdę budujące.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Nightwish
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy