"Nowe oblicze"

Zdecydowanie nowoczesny - tak chyba najtrafniej należałoby określić kierunek, który na swoim trzecim albumie "A Clockwork Chaos" obrała warszawska grupa Vedonist. Nowy skład, nowy wydawca, nowy radykalny groove - o wszystkich tych sprawach w rozmowie z Bartoszem Donarskim opowiedział perkusista Schröder.

Vedonist po zmianach
Vedonist po zmianach 

Dotychczasowe reakcje fanów i krytyków na "A Clockwork Chaos" są bardzo dobre, a trzeba pamiętać, że jest to płyta, która otwiera zupełnie nowy rozdział w historii Vedonist nie tylko w sensie muzycznym, co zawsze niesie z sobą pewne ryzyko. Zaskoczył was tak pozytywny odbiór tej płyty?

- Masz rację, że "A Clockwork Chaos" pokazuje nowe oblicze zespołu, ale nie do końca jest tak, że otwiera on nowy rozdział w historii. Raczej jest podsumowaniem zmian, jakie nastąpiły w ciągu pięciu lat, które upłynęły od wydania poprzedniego materiału. Zarysy nowych utworów powstawały na przestrzeni wielu miesięcy, były modelowane po każdej kolejnej trasie koncertowej i zdobytych na nich doświadczeniach, aż w końcu, w sposób płynny i naturalny, wykrystalizowała się koncepcja zawartości muzycznej nowego krążka.

- Jeżeli chodzi o aspekt personalny, to zmiany w składzie też nie nastąpiły tuż przed wejściem do studia. Z nowym wokalistą Pachem zagraliśmy już w 2010 roku kilkanaście koncertów na wspólnej trasie z Decapitated i Hate, a z kolei z Dominem gramy razem od 2011 roku. Jeszcze przed wydaniem albumu przez Witching Hour, testowaliśmy nowe numery na żywo podczas wspólnej trasy z Vader w 2012 roku i widząc bardzo pozytywną reakcję ludzi, mieliśmy nadzieję, że podobnie będzie po zderzeniu się dziennikarzy i fanów z samą płytą. Póki co tak jest, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni.

Podstawową cechą "A Clockwork Chaos" jest moim zdaniem jego zdecydowana nowoczesność. Thrashowe czy oldskulowe pierwiastki zredukowaliście tu do minimum, mierząc - jak się okazuje z powodzeniem - w rozwijanie własnego stylu. Słuchając tej płyty - mimo wyraźnej przemiany - czuć zdumiewającą pewność siebie. Jakie cele postawiliście sobie przy realizacji tej płyty i czy udało się je osiągnąć? Jakieś założenia być przecież musiały...

- Wiesz, zawsze ma się jakieś wyobrażenie o albumie przed wejściem do studia. Ja osobiście chciałem, żeby ta płyta była nowocześniejsza od poprzednich krążków, bardziej "groove'owa", ale jednocześnie z zachowaniem technicznego zabarwienia utworów, które zawsze charakteryzowało Vedonist. Dodatkowo zależało mi, żeby produkcja płyty nie odbiegała od dzisiejszych standardów i mam nadzieję, że nam się to udało.

Wspomniana nowoczesność brzmienia nie oznacza tu jednak rezygnacji z brutalności. Album jest wręcz nią przesycony. To zdaje się element, którego chcecie się trzymać niezależnie od muzycznego postępu. Zgadza się?

- Widzisz, i tu mam problem z odpowiedzią na twoje pytanie... W każdej recenzji czy też opinii, które do mnie docierają, pojawia się wątek, że jest to najbardziej brutalny materiał, jaki nagraliśmy. A mi się wydaje, że jest dużo bardziej lajtowy w porównaniu do tego, co spłodziliśmy w poprzednich latach, wręcz piosenkowy (śmiech). To jednak pokazuje, że jest jeszcze za wcześnie na obiektywne spojrzenie z mojej strony na zawartość muzyczną "A Clockwork Chaos"...

W muzyce Vedonist istotne jest, co słychać na tej płycie nad wyraz wyraźnie, zespolenie ciężaru bądź napędzanej blastami szybkości z graniem technicznym, wirtuozerią, doskonałymi solówkami, łamaniem rytmu. Granie ciężkie, ale z polotem przy sporej łatwości w zwyczajnym zapadaniu tych utworów w pamięć, to ogromna zaleta "A Clockwork Chaos". Jak oceniacie ten album pod tym kątem?

- Na pewno nie zależało nam na tym, aby jak najbardziej skomplikować nową muzykę - nie chcieliśmy zrobić płyty, którą ludzie będą rozkładać na czynniki pierwsze i sprawdzać, ile dźwięków udało nam się zmieścić w jednym riffie... Poprzednie materiały były, moim zdaniem, dużo bardziej skomplikowane od zawartości nowego krążka. Tym razem chcieliśmy stworzyć nowoczesne, przystępne w odbiorze kawałki, które z założenia miały się dobrze sprawdzać podczas występów na żywo, a takie opinie jak twoja tylko utwierdzają nas w przekonaniu, że cel został osiągnięty.

Posługując się konkretami, znajduję tu dużo odwołań do amerykańskiego deathcore'a czy wręcz hardcore'a, z jednej strony na myśl przychodzą formacje pokroju Sylosis, Suicide Silence, z drugiej - zmechanizowany terror Meshuggah, Fear Factory, Ministry, z trzeciej - może już nie tak nowoczesny, lecz wciąż aktualny death metal z generacji Dying Fetus, Misery Index, Skinless. To dobry trop na rozgryzienie "A Clockwork Chaos"?

- W dzisiejszych czasach ciężko nagrać płytę i uniknąć porównań do dokonań innych zespołów. Osobiście, nie słucham na co dzień wymienionych przez ciebie bandów, mimo iż szanuję większość z nich. Z tego, co wiem, również Gerhalt i Xan, którzy skomponowali nowy materiał, siedzą w troszkę innej muzie. Oczywiście miło, że odnajdujesz w naszej twórczości wpływy tak rewelacyjnych zespołów, ale na pewno taki efekt nie był zamierzony.

Osobną kwestię stanowią teksy o zdecydowanie wojennej tematyce, nie są to jednak zgrzebne peany ku chwale bohaterom w guście Sabaton, że tak to ujmę. Wojnę opisujecie na różnych przykładach i nie są to sprawy łatwe: od faweli w Rio, przez zespół stresu pourazowego, po mocno obecny Wietnam (tunele Cu Chi, Nguyen Van Troi). Czy w tym kontekście jest to w pewnym sensie zamknięty koncept? No i skąd akurat takie podejście do tematu?

- To pytanie należałoby skierować do Gerhalta, który od początku istnienia Vedonist odpowiedzialny jest za teksty. Mogę ci jedynie powiedzieć, że głównym motywem "A Clockwork Chaos" rzeczywiście są różne aspekty wojny, od doświadczeń reporterów, poprzez codzienność żołnierzy na froncie czy dramaty niewinnych jednostek, ale ciężko mówić o koncept-albumie i konkretnej myśli przewodniej. Teksty w większości przypadków nie ukazują naszego stosunku do opisywanych tematów i pozostawiają odbiorcy margines do własnej interpretacji.

Jakość "A Clockwork Chaos" uwydatnia jego produkcja. O ile się nie mylę nagrywaliście w tym samym studiu, co poprzednio, a wszyło znacznie lepiej, żeby nie powiedzieć światowo. W czym upatrywać sukcesu w tej sferze?

- Na to złożyło się wiele czynników. Na pewno jesteśmy bardziej świadomi jako muzycy i każdy wie, jak ma brzmieć jego instrument. Ja zajmuje się nagłaśnianiem zespołów ekstremalnych, zjeździłem świat z wieloma bandami, a zdobyte doświadczenia wykorzystałem przy nagrywaniu nowego albumu. Ponadto w naszym prywatnym "Sophiria Studio", w którym zarejestrowaliśmy partie instrumentów, pojawiło się bardzo dużo nowego, fajnego sprzętu, a że nie mieliśmy ciśnienia czasowego, mogliśmy spokojnie położyć dobrej jakości ślady. Ostateczne brzmienie krążka ukręcili Wojtek i Sławek Wiesławscy w białostockim "Hertz Studio" i to do nich, tak naprawdę, powinny być kierowane wszelkie pochwały.

Jak waszym zdaniem zmiany w składzie wpłynęły na aktualne oblicze Vedonist? A trzeba pamiętać, że nie były to zmiany kosmetyczne.

- Zmiany personalne w Vedonist występują między każdym kolejnym albumem i zawsze wychodzą zespołowi na dobre. Tym razem udało nam się pozyskać dwóch świetnych muzyków. Pierwszym z nich jest Pachu, który nie tylko ma potężny wokal, doskonale brzmiący zarówno w studio, jak i na scenie, ale który jest też super frontmanem i zwierzęciem scenicznym. Drugim wzmocnieniem jest Domin, którego znakomite, w moim mniemaniu, solówki są bardzo mocnym punktem nowej płyty. Najważniejsze jest jednak to, ze chłopaki od razu zaaklimatyzowali się w zespole i stali się nie tylko kolegami na scenie, ale przede wszystkim poza nią. Uważam, że taki skład Vedonist jest optymalny.

"A Clockwork Chaos" to także nowy wydawca. Jak doszło do nawiązania tej współpracy?

- Kiedy na przełomie 2011 i 2012 roku mieliśmy dopracowane numery i wchodziliśmy do studia położyć ślady perkusji, dużo rozmawialiśmy o rynku fonograficznym w Polsce. Poprzednie albumy wydawały wytwórnie z odległych części świata. W przypadku "Awaking To Immortality" było to Trinity Records z Hong Kongu, a wydaniem "The World Of Reversed Decalogue" zajął się amerykański label Metalbolic Records. Przełożyło się to na kiepską dystrybucję albumów w naszym kraju.

- Tym razem chcieliśmy, żeby płyta była dostępna w każdym dobrym sklepie muzycznym i w zasadzie od początku nagrywania chcieliśmy, aby jej wydaniem zajęło się Witching Hour. Na szczęście Bart okazał się zainteresowany współpracą i od 29 maja album jest dostępny w barwach jego wytwórni.

Album dedykujecie pamięci Sławomira "Mortifera" Archangielskiego. Podejrzewam, że znaliście się bardzo dobrze. Jakim go zapamiętacie?

- Vedonist zagrał z Hate cztery duże trasy po kraju i wszyscy jesteśmy dobrymi kumplami, a dla mnie prywatnie Hate jest jak rodzina. Od 2008 roku nagłaśniam praktycznie wszystkie koncerty tego zespołu, więc zdarzało się, że z Braciakiem, bo tak mówiliśmy na siebie ze Sławkiem, spędzaliśmy czasem po blisko 200 dni w roku... Zapamiętam go jako świetnego przyjaciela, który zawsze był pomocny i mogłem na nim w stu procentach polegać. Dedykowanie albumu jego pamięci, po tym, co spotkało nas feralnej nocy w Niemczech, było dla mnie, jak i dla reszty chłopaków z Vedonist, sprawą naturalną.

Uznania należą się też za okładkę. Jaki był na nią pomysł? Z tego, co rozumiem okładka powstała na bazie zdjęcia. Skąd pochodzi?

- Oprawą graficzną płyty zajmował się nasz wokalista Pachu, który może poszczycić się zdobyciem Fryderyka za jedną z okładek Acid Drinkers. Naszą okładkę stanowi miks wielu zdjęć wojennych, pochodzących w większości z wojny w Wietnamie, więc ciężko wskazać jedno konkretne zdjęcie.

Z tą muzyką należy wręcz obcować na żywo. Ponoć planujecie coś na jesień. Wiadomo coś więcej?

- Plany powoli się krystalizują, ale póki co nie mogę zdradzać szczegółów. Na pewno postaramy się zagrać jak najwięcej koncertów w różnych częściach Polski i nie tylko. Na razie mamy przed sobą parę wakacyjnych festiwali, a informacji o zbliżającej się jesiennej trasie możecie szukać na naszej stronie internetowej. Do zobaczenia na koncertach - mam nadzieję, że będziecie zadowoleni z konfrontacji na żywo z materiałem z "A Clockwork Chaos"!

Dzięki za rozmowę.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas